To... Wojtek...
Wojtek: Pojutrze jadę do Spały wraz z Andrzejem... Może pojedziesz z nami jednym autem?
Andrzejem? Uhuhu...
Wiktoria: No nie wiem...
Wojtek: No proszę...
I jak tu się nie zgodzic? No nie?
Wiktoria: No dobrze...
Kilka miesięcy później
Życie jakoś leci. Ja i Wojtek jesteśmy już szczęśliwym małżeństwem.
Ślub odbył się w Bełchatowie. Nigdy nie zapomnę tego dnia. Był to dzień pełen wrażeń... Wrażen których nigdy się nie zapomina.
Dalej gramy w Skrze. Dalej mieszkamy w Bełchatowie... Ale... Już mieszkamy razem! Kupiliśmy piękny dom w Bełku. Mieszka się nam razem super...
A co do dzieci... To narazie dzieci nie planujemy. Dobrze nam jest tak jak jest. Może tak po trzydziestce pomyślimy nad potomstwem.
A i jeszcze zapomniałam Wam napisac, gdzie wyjechaliśmy sobie na krótkie wakacje po ślubie- na tak zwany miesiąc miodowy. Polecieliśmy do Włoch, a dokładnie do Wenecji. Byliśmy tam tydzień. Było naprawdę super! Wenecja to przepiękne miasto...
...........
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No to epilog... Niestety... Nie miałam żadnego pomysłu na ciąg dalszy tej historii.
Epilog strasznie krótki. Tak, wiem. Pewnie Was rozczarowałam za co przepraszam, ale naprawdę zero pomysłów w głowie.
A na koniec chciałabym podziękowac Wam za te komentarze, które były motywacją do pisania kolejnych rozdziałów.
Również dziękuję za dużą liczbę wyświetleń.
Dziękuję też za wyrozumiałość iż błędów na pewno popełniłam niemało.
A na koniec chciałabym zobaczyc ile Was tak naprawdę było.
UWAGA!
Wszystkich, których czytali mojego bloga proszę o skomentowania tego posta. Wystarczy nawet jedno słowo. :)
No to jeszcze raz dziękuję za wszystko!
Pozdrawiam. :* Wiktoria.