piątek, 8 sierpnia 2014

Epilog

To... Wojtek...
Wojtek: Pojutrze jadę do Spały wraz z Andrzejem... Może pojedziesz z nami jednym autem?
Andrzejem? Uhuhu...
Wiktoria: No nie wiem...
Wojtek: No proszę...
I jak tu się nie zgodzic? No nie?
Wiktoria: No dobrze...

Kilka miesięcy później

Życie jakoś leci. Ja i Wojtek jesteśmy już szczęśliwym małżeństwem.
Ślub odbył się w Bełchatowie. Nigdy nie zapomnę tego dnia. Był to dzień pełen wrażeń... Wrażen których nigdy się nie zapomina.
Dalej gramy w Skrze. Dalej mieszkamy w Bełchatowie... Ale... Już mieszkamy razem! Kupiliśmy piękny dom w Bełku. Mieszka się nam razem super...
A co do dzieci... To narazie dzieci nie planujemy. Dobrze nam jest tak jak jest. Może tak po trzydziestce pomyślimy nad potomstwem.
A i jeszcze zapomniałam Wam napisac, gdzie wyjechaliśmy sobie na krótkie wakacje po ślubie- na tak zwany miesiąc miodowy. Polecieliśmy do Włoch, a dokładnie do Wenecji. Byliśmy tam tydzień. Było naprawdę super! Wenecja to przepiękne miasto...

...........

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

No to epilog... Niestety... Nie miałam żadnego pomysłu na ciąg dalszy tej historii. 
Epilog strasznie krótki. Tak, wiem. Pewnie Was rozczarowałam za co przepraszam, ale naprawdę zero pomysłów w głowie.
A na koniec chciałabym podziękowac Wam za te komentarze, które były motywacją do pisania kolejnych rozdziałów. 
Również dziękuję za dużą liczbę wyświetleń.
Dziękuję też za wyrozumiałość iż błędów na pewno popełniłam niemało. 
A na koniec chciałabym zobaczyc ile Was tak naprawdę było. 
UWAGA!
Wszystkich, których czytali mojego bloga proszę o skomentowania tego posta. Wystarczy nawet jedno słowo. :)
No to jeszcze raz dziękuję za wszystko!
Pozdrawiam. :* Wiktoria.

środa, 2 lipca 2014

Rozdział 17

Wojtek: Próbował Cię zatrzymać... - ociera mi łzy.
Wiktoria: Zostaw. - odsunelam sie. - To ja też chcę Cię zatrzymać... I co?
Wojtek: I ja nie mogę tu zostać... Zrozum!
Wiktoria: Zejdz mi z oczu!
Wojtek: Ale Kochanie!
Wiktoria: Ale co?!
Wojtek: To jedź ze mną. - uśmiecha się.
Wiktoria: Chyba Cie pogrzało?! Mam jechać do Twojej byłej? Która Cię skrzywdziła?
Wojtek: Masz rację... Przepraszam. -przytulił mnie... Udobruchał...
Wtuliłam się w niego.
Wiktoria: Może wejdziesz?
Wojtek: Z miłą chęcią.
Weszliśmy do mojego pokoju.
Wojtek: Ładny pokój.
Wiktoria: Mówiłeś już. - zaśmiałam się.
Wojtek: A no tak.
Położyliśmy się na łóżku i postanowiliśmy coś pooglądać.
Wiktoria: Może ugotujemy jakąś przekąskę?
Nie odpowiada.
Wiktoria: Wojtek!
Wojtek: Tak, tak?
Wiktoria: Coś sie stało?
Włodi zaczął rozmawiać z kimś przez telefon.
Wojtek: Ale jak to?! - wstał jak opętany z łóżka.
Głos: Ona umiera! No norlamnie! Przylatuj szybko! - rozlaczyl się.
Wojtek: Ja muszę iść. Cześć! - pocałował mnie w czoło i szybko wybiegł z mieszkania. Zaczęłam płakać. W biegłam do salonu.
Wiktoria: Ala...! - mówię płacząc.
Ala: Co się stało?! - wystraszona podleciała do mnie.
Wiktoria: Wojtek pojechał do swojej byłej do Francji! - jeszcze bardziej się rozplakalam.
Ala: Co na palant! Dupek! Jak on mógł! Zerwij z nim! On poprostu nie jest Ciebie wart.
Wiktoria: Ale ja go chyba dalej kocham...
Ala: Na mózg upadlas? Zaraz sama wezmę Twój telefon i do niego zadzwonie! - wzięła mój telefon do ręki.
Wiktoria: Ala!
Zaczęła do niego dzwonic, a ja próbuje zabrac jej telefon, ale bezskutecznie.
Ala: O Wojtuś! Posłuchaj dupku! Wiktoria z Tobą zrywa! Jedź se do swojej byłej! Szczęścia życzę!
Wiktoria: Ala! - próbuje jej schwytac telefon.
Wojtek: Gdybym to usłyszał od Wiktorii to może bym uwierzył.
Ala: Wiktoria nie ma ochoty z Tobą rozmawiac. Zawalił jej sie przez Ciebie cały świat!
Wojtek: Ala... Ogranicz sobie.
Ala: Od kiedy Ty jesteś taki cwany, Cwaniaczku?
Wojtek: Od zawsze. A co? Jakiś problem?
Ala: Ty masz problem.. Że straciles tak cudowną kobiete jaką jest... Wiktoria.- rozlaczyla się.

Po chwili

Dzwoni do mnie Wojtek. Nie odbieram. Znowu dzwoni i znowu nie odbieram. Znowu dzwoni... Tym razem odebrałam.
Wiktoria: Czego chcesz?! - szlocham.
Wojtek: Nie jadę do Francji...
Wiktoria: A co? Oświeciło Cię?
Wojtek: Nie... Po prostu przemyslalem to. Nie mogę Cie zostawić.
Wiktoria: A jednak Cię oświeciło! Czyn nie możliwy!
Wojtek: Kochanie... Proszę Cię! Wybacz mi... Wiem, że źle zrobiłem...
Wiktoria: Gratulacje! Lepiej później niż wcale.
Wojtek: Wybaczysz mi?
Wiktoria: Zastanowię się... Cześć. - rozlaczylam się.

Kilka dni później

Idę na uczelnie. ( Tak ubrana ). Spotykam Andrzeja.
Andrzej: O Cześć! - dał mi czulego calusa w policzek.
Wiktoria: Cześć.
Andrzej: Coś nie tak? - znizyl się trochę by zobaczyć moje nadal zaplakane oczy.
Wiktoria: Nieważne.
Andrzej: No mi przeciez możesz powiedzieć.
Wiktoria: No dobrze... Tylko zostaw to dla siebie... Była bym Ci za to wdzięczna.
Andrzej: Dla Ciebie wszystko królewno. To chodź przejdziemy się po parku i mi o wszystkim opowiesz, a potem muszę iść na uczelnie.
Wiktoria: Ja też.
Andrzej: Ta uczelnia całkiem niedaleko Manufaktur?
Wiktoria: Tak, tak. - uśmiecham się a on razem ze mną.
Andrzej: To może opowiesz mi w trakcie drogi na uczelnie?
Wiktoria: Jasne.
Powolnym krokiem ruszyliśmy w stronę uczelni.
Andrzej: To opowiadaj co się stało.
Wiktoria: Wojtek chciał wyjechać do Francji. I ogólnie jakiś dziwny się zrobił... On migdy taki nie był. - zmartwiłam się.
Andrzej: Nie wiem czemu tak sie zachowuje... I, że chciał zostawić takie cudo jak, Ty samo?
Wiktoria: Tak... A co " najlepsze "  to, że do swojej byłej.
Andrzej: Co za idiota! Ale Ty chyba... Mu nie wybaczylas, prawda?
Wiktoria: Chcę wybaczyć...
Zatrzymaliśmy się.
Andrzej: Ale nie wybaczysz. - zaczął mnie namiętnie całować.


Fot.: http://urstyle.pl/kreator/nowy/

------------------------------------------------------------------------

I znowu się porobiło. Mam nadzieje, że Wam się podoba. :-)
Kolejny rozdział przewiduje pojutrze lub po, po jutrze. ;-)
Pozdrawiam. :-*
CZYTACIE=KOMENTUJECIE=MOTYWUJECIE

PS. Trochę krótki ten rozdział... Za co przepraszam.

poniedziałek, 30 czerwca 2014

Rozdział 16

Gdy przyjechaliśmy do domu Wojtka, zabrałam rzeczy i poszliśmy razem do mnie.
Nagle po drodze spotykamy Andrzeja Wrone.
Andrzej: O cześc. - uśmiecha się.
Wojtek: Cześc...
Wiktoria: O cześc Andrzej! - raduję się.
Andrzej: Ślicznie wyglądasz. - podrywa mnie.
Wiktoria: Dziękuje. - lekko się uśmiecham.
Wojtek: Wiesz co Andrzej? Nie mamy za bardzo czasu. Cześc, trzymaj się! - wziął mnie za rękę i poszliśmy dalej.
Wiktoria: Co Ty taki nie miły?
Wojtek: Przecież nie będę miły dla osoby, która podrywa moją narzeczoną.
Wiktoria: Ojjj... Już nie przesadzaj.
Wojtek: Nie przesadzaj... Nie przesadzam. Po prostu nie chcę by ktoś mi Cie odebrał.
Wiktoria: Przecież nikt mnie Tobie nie odbierze.
Wojtek: Mam taką nadzieję. - i czule mnie objął.

Przed klatką 

Wojtek: Wpadniesz do mnie jutro? - pyta się mnie, łapiąc mnie za biodra i lekko mnie do siebie przyciągając.
Wiktoria: Jutro nie za bardzo mam czas, a teraz muszę już iśc na górę, bo za godzinkę mam spotkanie klasowe.
Wojtek: To miłej zabawy. - pocałował mnie namiętnie. - Pa. - i uśmiechnięty poszedł.
Ja za to szybko poszłam na górę się szykowac. Całkiem zapomniałam o tym spotkaniu. Mam nadzieję, że zdążę.
Poszłam szybciutko wyszperac czegoś w szafie. Znalazłam to. Włosy lekko podkręciłam i zrobiłam lekki make-up. To wszystko zajęło mi z 30 minut.
Następnie żwawym krokiem wyszłam z domu i poszłam do auta, a potem odjechałam.
Po 10 minutach byłam na miejscu- w kawiarni.
Połowa naszej starej 6b już tam jest. Przywitałam się z nimi i z moimi ulubionymi koleżankami usiadłam przy stoliku. Była w śród nich też Ala i Julka, lecz ja nie chciałam usiąśc z Julą. Powiedziałam jej to prosto w twarz, a ona oburzona poszła usiąśc, gdzie indziej.
Oliwia: Dziczku! Jak Ty się zmieniłaś! - mówi zdziwiona.
Wiktoria: Ty również. - uśmiecham się.
Ola: I bardzo dobrze grasz w siatkówkę. Oglądam Cię w telewizji! - mówi zachwycona.
Wiktoria: A dziękuje. - zaśmiałam się.
Oliwia: Musisz nas zabrac kiedyś na jakiś mecz!
Wiktoria: Obiecuję, że kiedyś dojdzie to do skutku.
Ala: Przypilnuje ją! - i wszystkie zaczęłyśmy się śmiac.
Ola: A jak tam sprawy sercowe?
Oliwia: Olka! A wstydź się! Nie wiesz, że ona jest z tym siatkarzem? Włodarczykiem!
Ola: A skąd ja mam niby wiedzieć?
Oliwia: Nie mówiłam Ci?!
Ola: No nie...
Oliwia: No to mówię. - wszystkie zaczęłyśmy się chichotac.
Ola: Miło z Twojej strony. - mówi miłym głosem. - Że dopiero teraz! - mówi lekko wkurzona.
Wiktoria: Ojj... Przestańcie się kłócic!
Ala: No właśnie. Opowiadaj lepiej co tam u Was. Cały czas gdzieś z nim łazisz i jeździsz. Nawet nie mam czasu z Tobą pogadac. - mówi smutna.
Wiktoria: No cóż... Takie życie. Przecież nie będę cały czas siedziała w domu.
Ala: A właśnie, że będziesz! - śmieje się.
Wiktoria: A właśnie, że nie. - chichocze.
Gadałyśmy tak jeszcze z dwie godziny. " Jak tam u Ciebie?" , " Jak wspominasz lata w gimnazjum?" itp. itd.
Dosłownie. Rozmawiałyśmy o wszystkim co tylko ślina przyniosła nam na język. Dużo się śmiałyśmy, żartowałyśmy, ale też płakałyśmy przy wspominaniu czasów z podstawówki.
Łzy znowu się polały, gdy się żegnałyśmy... Gdy spotkanie dobiegło końca... Ale pocieszałyśmy się tym, że jeszcze nie jedno takie spotkanie chcemy takie zorganizować.
Wraz z Alą pojechałyśmy do domu.

W domu

Gdy przyszłyśmy do mieszkania poszłyśmy do salonu.
Ala: To opowiadaj jak tam relacje między Tobą, a Wojtkiem? - momentalnie usiadłyśmy na wersalkę.
Wiktoria: A wszystko dobrze... Wczoraj byliśmy u jego rodziców.
Ala: Pierwszy raz?
Wiktoria: Tak.
Ala: To opowiadaj! Jak było? - pyta podekscytowana.
Opowiedziałam jej o tym, że Wojtek ma bardzo fajnych, miłych rodziców... No przyszłych teściów, w końcu za niedługo planujemy ślub. Mam nadzieję, że rodzice nie byli tylko tacy na " pokaz " tylko naprawdę oni tacy są... Dziwne by było to, że po ślubie okazaliby się jakimiś potworami! Nie no żartuję. Nie wyglądają na takich.

W moim pokoju

Po umyciu się, ubraniu w piżamę, poszłam do swojego pomieszczenia jakim jest mój pokój.
Pościeliłam łóżko, wzięłam słuchawki i tablet do ręki i zmęczona padłam na swoje posłanie.
Nagle dostałam wiadomość...

Od: WRONA

Cześć. Chciałbym Cię przeprosić za dzisiaj... Chyba za bardzo mnie poniosło. Widziedziałem, że Wojtek będzie zazdrosny i oto mi chodziło, ale teraz... Żałuję. Przepraszam.
Kocham Cię. Twój Andrzej.

  " Yyy... Jak to? Andrzej mnie kocha? " - pomyślałam.

Kolejny SMS... Ale tym razem od Wojtka.

OD: Wojuś

Cześć Kochanie... Wyjeżdżam do Francji. Moja była dziewczyna jest chora na raka. Prosiła mnie bym przyjechał i tam z nią został.
Przepraszam...
Kocham Cię. Twój Wojtek.

Zaczęłam płakać. Jak on może zostawić mnie i tu i jechać do niej?! Zdradzała go prawie codziennie i leciała tylko i wyłącznie na jego kase, a teraz go prosi by przyjechał? Aż do Francji?!
Postanowiłam postawić mu proste i logiczne ultimatum, które często stawiałam w różnych podobnych sytuacjach.

DO: Wojtuś

Chcesz mnie tak zostawić tu samą? Tak porostu sobie wyjechać?

OD: Wojtuś

Zrozum, że chcę przy niej być. Za parę miesięcy wrócę. Obiecuję.

DO: Wojtuś

Parę miesięcy?!
Wybieraj. Ja albo ona. Wybierzesz ją to nigdy więcej mnie nie zobaczysz. Pamiętaj!

Po 10 minutach

Ktoś puka do drzwi. Otwieram. To Wojtek.
Wojtek: Zostaję tutaj... - mówi smutny.
Wiktoria: Jeśli chcesz do niej jechać to proszę bardzo! Ciekawe co Ty byś zrobił gdybym ja chciała jechać do swojego byłego, który prawie codziennie mnie zdradzał i leciał tylko na moje pieniądze! No co byś zrobił? - mówię przez łzy.

------------------------------------------------------------------------

No to się porobiło. :-( Mam nadzieję, że Wam się podoba. :-)
Łapcie rozdział 16. Trochę chyba dłuższy od 15. Chcieliście to macie! :-)
Kolejny rozdział pojawi się może jutro... Po jutrze. Jeśli chcesz być informowany to klikasz zakładkę " Informowani " a tam jest już wytlumaczone co trzeba zrobic by zostac informowanym. ;-)

Niemcy wygrali z Algierią 2:1! Brawooo! Tak trzymać!  ;-)

PS. Komentujcie! :-) Ostatnie komentarze dały naprawde mocnego kopa. :-P

INSPIRACJA

http://ajednakduzoznaczysz.blogspot.com/

Rozdział 15

Wsieliśmy do auta po czym odjechaliśmy.
Wojtek: Moi rodzice są bardzo mili, więc nie denerwuj się i nie stresuj, bo nie ma czym. - uśmiecha się.
Upsss... Chyba zauważył, że się trochę stresuje. Ale jak tu się nie stresować. W końcu pierwszy raz zobaczę na oczy jego rodziców... Mam nadzieje, że mnie zaakceptują.
Wiktoria: No spróbuję przestać się stresować. - również się uśmiecham. - Ale nic nie obiecuję! - zaśmiałam się, a on razem ze mną.

Na miejscu

Gdy Wojtek zaparkował samochód wysiedliśmy z auta. Następnie podeszliśmy pod drzwi domu rodziców Włodiego.
Wojtek: Pukaj.
Wiktoria: Czemu ja? - jeszcze bardziej się stresuje.
Wojtek: No dobrze... Spokojnie. - pocałował mnie w czoło, a następnie objął i zapukał.
Po chwili otwiera jakaś kobieta- Mama Wojtka.
Mama: O dzień dobry dzieci! Wchodźcie! - mówi miłym głosem.
Weszliśmy, a mama zamknęła za nami drzwi.
Mama: Co za cudo przywiozłeś ze sobą? - uśmiecha się, przejeżdżając mnie wzrokiem z góry na dół i od dołu do góry.
Wojtek: A no własnie poznaj moją narzeczoną- Wiktorie. - jeszcze czulej mnie objął.
Wiktoria: Miło mi Panią poznać. - podaję jej rękę, uśmiechając się.
Mama: Mi również. - podała mi rękę - Ewelina. - również się uśmiecha.
Wojtek: A gdzie tata?
Mama: A w garażu... Znowu coś szpera w samochodzie.
Wojtek: To ja może pójdę po tatę, a Ty Kochanie zostań z moją mamą. - pocałował mnie w policzek i poszedł uśmiechnięty do taty.
Mama: Chodź dziecko do salonu. - uśmiecha się.

W salonie

Usiadłyśmy przy pięknym, antycznym stole.
Mama: Co chcesz do picia? - pyta ciepło.
Wiktoria: Herbatę owocową, poproszę. - uśmiecham się.
Mama: Dobrze. Już idę robić. - z bananem na twarzy poszła do kuchni.
Do salonu wchodzi Wojtek z tatą.
Wojtek: Poznaj moją narzeczoną- Wiktorie. - podchodzi do mnie i znowu mnie objął.
Tata: Miło mi Ciebie poznać. Remigiusz. - podaję mi rękę, radując się.
Wiktoria: Wiktoria. - podałam mu rękę.
Wszyscy usiedliśmy do stołu.
Pani Ewelina przyniosła mi i sobie herbatę, a Wojtkowi i Panu Remigiuszowi sok.
Wojtek: Mamo skąd wiedziałaś, że mam ochotę na sok? - śmieje sie.
Mama: Bo czytam Ci w myślach, wiesz? - wszyscy zaczęliśmy się śmiać.
Wojtek: A no... Chyba... Że... No czytasz... - zaśmiał się i trochę zaczerwienił.
Pogłaskałam go po jego czuprynce.
Nagle mama przyniosła jej pyszne wypieki- jabłecznik i sernik.
Wiktoria: To Pani sama piekła?
Mama: Ależ oczywiście! - uśmiecha się, a ja razem z nią.
Wiktoria: To muszą być pyszne!
Mama: No ba. - uśmiechając się pod nosem usiadła przy stole.
Tata: A więc od kiedy jesteście razem? - mówi popijając sok.
Wojtek: Całkiem długo. Nie liczymy. Po prostu cieszymy się każdą chwilą spędzoną razem. - puszcza mi oczko, a mi nagle pojawił się uśmiech na twarzy.
Wiktoria: Dokładnie.
Mama: A to świetnie! - widać, że cieszy.
Tata: Super!
Dalej zadawali dużo pytań: " Jak i gdzie się poznaliśmy? " , " Jak to jest grać w jednym klubie? " i różne inne. Odpowiadaliśmy na nie z miłą chęcią. Zajęło nam to sporo czasu i postanowiliśmy pojechać już do domu.
Pożegnaliśmy się i podążyliśmy do auta.
Odjechaliśmy.
Wojtek: I jak?
Wiktoria: Bardzo fajnych masz rodziców.
Wojtek: I po co się tak stresowałaś? - śmieje się.
Wiktoria: Ale śmieszne! - zaśmiałam się.
Wojtek: Gdzie Cię zawieźć? 
Wiktoria: Do Ciebie. Muszę zabrać rzeczy, które zostawiłam, a potem przejdę się na piechotkę do siebie.
Wojtek: A ja Ci będę w tym towarzyszył! - uśmiecha się.
Wiktoria: Naturalnie. - mówię zadowolona, po czym oboje wybuchnęliśmy śmiechem.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Teraz rozdziały będą się pojawiały częściej, więc jeśli chcecie byc na bieżąco to zaglądajcie nie tylko w piątki i soboty. ;)
A teraz łapcie kolejny rozdział. Mam nadzieje, że Wam się spodoba. Miłego czytania! ;)
Pozdrawiam! :*

PS. Komentujcie, bo to naprawdę daje kopa by pisac coraz dłuższe i ciekawsze rozdziały. :*


DZIĘKUJE ZA PONAD 2000 TYSIĄCE WYŚWIETLEŃ! :)

piątek, 27 czerwca 2014

Rozdział 14

I... 25:23 dla nas!!! Taaak! Skra Mistrzem Polski. Nasi kibice szaleją z radości.

Po odebraniu statuetki i medali

Ubraliśmy się ładnie. Ja ubrałam to.
Tak! Idziemy na imprezke do naszego ulubionego klubu. Będzie, będzie zsbawa! Będzie się działo!
 
W klubie

Każdy zajął swoje miejsce. Ja z Wojtkiem usiadłam przy stoliku z Karolem i Andrzejem. Ja zamówiłam piwo jabłkowe, Wojtek zwykłe piwo wraz z Kłosem i Wroną.
Gdy kelnerka przyniosła piwa, wszyscy się za nie wzięli.
Gdy byliśmy już trochę podpici impreza się rozkręciła. Wszyscy wyszli na parkiet tańczyć oprócz Wojtka...
Poszłam go szukać.
Szukam, szukam i nie znalazłam go... Postanowiłam wyjść z klubu... 
Znalazłam go bijącego się wraz z Karolem z jakimiś facetami.
Zaczęłam ich rozdzielać. Mężczyźni uciekli. Na szczęście nic poważnego się nie stało. Wojtek ma podbite oko i kawałek zadrapanego czoła, Karol podobnie.
Szybko zamówiłam taksówkę i wraz z Wojtkiem pojechałam do jego mieszkania.

W domu

Poszłam z Wojtkiem do łazienki. Obmywam mu wodą utlenioną zadrapanie na czole.
Wiktoria: Co Cie wzięło na bójkę?
Wojtek: Ojjj... Kochanie! - całuje mnie.
Przerwałam.
Wiktoria: O nie, nie! Nie zasłużyłeś!
Wojtek: Ojjj... Wiktoria!
Wiktoria: Przemywaj se sam! - wyszłam z łazienki, a następnie z mieszkania. Wojtek za mną.
Wojtek: Zaczekaj! - zatrzymał mnie. - Przepraszam. - przytula mnie. - Chodźmy do domu...
Poszliśmy do domu.
Skończyłam obmywać mu to zadrapanie. Następnie przebrałam się i poszłam spać razem z Wojtkiem.

Rano

Wstałam o 11:00. Wojtka już w łóżku nie było... Tak samo jak w całym mieszkaniu. Byłam sama.
Poszłam do kuchni, a tam na stole czeka na mnie pyszne śniadanie. Obok leży karteczka z napisem " Będę wieczorem. Jestem u rodziców. Pomagam tacie ogarnąć garaż.
Jeśli chcesz to po Ciebie przyjadę. :-) Poznasz moich rodziców. Co Ty na to? Jak coś to dzwoń.
Kocham Cię! Twój Wojtek. :-* <3 " .
Postanowiłam, że chcę zobaczyc pierwszy raz rodziców Wojtka. Napisałam mu SMSa.

DO: Wojtek

To przyjedź po mnie. :*

Odpisał: Ok. Za 30 minut będę. :*

Mam 30 minut!
Szybko zjadłam śniadanie, umyłam zęby, uczesałam włosy w kucyka i poszłam się ubrac. Wybrałam to
Wyperfumowałam się moim ulubionym zapachem z Clavin'a Klein'a euphoria.

Po 30 minutach

Przyjechał po mnie Wojtek.
Wojtek: Cześc Misiu! - zaczął mnie czule całowac.
Wiktoria: Cześc.
Wsiedliśmy do auta.

-------------------------------
Witajcie! :-) Łapcie rozdział 14.
Niestety wena uciekła... :-(
A jak tam świadectwa? Czerwony pasek na świadectwie czy na dupie? :-D Ja osobiście na świadectwie. Średnia 5.00. A jaką Wy macie średnią? ;-)
Pozdrawiam! :-*
PS: Jutro rozdział może się nie pojawić. Przepraszam. :-(
CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ

sobota, 21 czerwca 2014

Rozdział 13

Wiktoria: Mam nadzieje.
Wojtek: Może pójdziemy do mnie?
Wiktoria: Teraz?
Wojtek: Tak.
Wiktoria: Nie za bardzo mi pasuje... Muszę zrobić zakupy, obiecałam rodzicom, że do nich zajdę... Może wieczorkiem wpadnę?
Wojtek: Wieczorem? Dobry pomysł. Możesz u mnie nocowac.
Wiktoria: Z miłą chęcią. - uśmiecham się.
Po pożegnaniu poszliśmy do samochodu. Ja do swojego, on do swojego.
Po zrobieniu zakupów, odwiedzeniu rodziców pojechałam do domu.

U mnie w domu

Ali i Julki nie ma na " chacie " . Nawet dobrze bo łazienka jest wolna.
Tylko gdy weszłam odłożyłam torbę, torebkę i poszłam do kuchni coś zjeść.
Kuchenka zapełniona garnkami... Ciekawe co w nich jest.
Zajrzałam a tam zupa ogórkowa! Mniaaam! Zabieram się za jedzenie!
Po zjedzeniu pysznej zupki poszłam wybrać jakieś ładne ubranie do Wojtka i spakować potrzebne rzeczy.
Wybrałam to- ubranie do Wojtka i to jako piżame, a to ubranie na jutro.
Pod wieczór.
No to zaraz trzeba się zbierać! Tylko napiszę do Ali, że mnie dzisiaj nie będzie.

DO:  ALCIA

       Hejka Byczku! :* xD Dzisiaj mnie  wieczorem nie będzie, więc nie czekaj na mnie. Zobaczymy się jutro! ;) DoZo! :)


Odpisała: A no siemka Dziczku! :D Dobrze. A gdzie będziesz, jeśli można wiedzieć? ;)


DO: ALCIA
    A u Wojtka. :)))


Odpisała: A no to miłego wieczoru i nocy! ;)


DO: ALCIA
      A dziękuję! :D


 Czemu Byczku i Dziczku? To są nasze ksywki z podstawówki. Tak na nas wołali i tak zostało... Wołają dalej. Na spotkaniach klasowych.
A no tak! Bym zapomniała. Jutro wieczorem mamy takie spotkanie. Oj będzie się działo!
Pod drzwiami Wojtka
Pukam.
Otwiera cały szczęśliwy.
Wojtek: O cześć! Wejdź!
Weszłam, a on zamknął za mną drzwi.
Wojtek: Daj zaniosę. - wziął torbę treningowa i torbę z ciuchami na jutro, piżama itp.
Następnie poszliśmy do salonu.
Wojtek: Chcesz coś do picia?
Wiktoria: Nie, dziękuję.

Kilka minut później.

Położyliśmy się na sofie i oglądamy horror " Żywe trupy ".
Gdy film się skończył umyliśmy się i poszliśmy spac.

Następnego dnia- Finałowy mecz +Ligi 

Rano jak to rano ogarnęliśmy się, zjedliśmy śniadanko i pojechaliśmy na Halę Energia.

Na hali

Przed halą stał już autokar przeciwników- Asseco Resovii Rzeszów.
No co tu ukrywac...? Przeciwnik trudny, ale damy radę!
Poszliśmy do szatni i przywitaliśmy się z resztą zawodników Skry.
Większośc słuchała muzyki, a reszta rozmawiała i chichotała się. Ja jestem bardziej za motywowaniem się w sposób słuchania muzyki, zresztą jak przed każdym meczem.

Mecz

Wygrywamy już 2:0 w setach.
Set 3.
Nagle przewaga Asseco się powiększyła. Wygrywają 23:20. Ojjj już blisko piłki setowej. Wszyscy nasi kibice zaczęli głośno krzyczec " Wiktoria! Wiktoria! " , ponieważ teraz ode mnie zależało czy Resovia będzie miała piłkę setową czy nie... Stoję w polu zagrywki. Jestem cała zestresowana. Boję się, że trafię w aut, ale... Trafiłam prosto w boisko i nikt tej zagrywki nie przyjął. 23:21
Znowu jestem na zagrywce i znowu trafiam w boisko! Trybuny szaleją!!! 23:22
I znowu boisko!!! 23:23
Znowuż boisko! Już widzę smutne miny kibiców z Rzeszowa. 23:24
I......

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

No to łapcie rozdział 13! :)
Nie wiem czy wena powróciła czy nie... Sami oceńcie! ;)
Zapraszam za tydzień! :))))
Pozdrawiam! :*

CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ

piątek, 20 czerwca 2014

Rozdział 12

Ala: Bo ona... Się zakochała w Wojtku...
Wiktoria: Co?! - wstałam jak opętana z krzesła.
Ala: Spokojnie!
Nagle do salonu wchodzi Jula.
Wiktoria: Co?! Boli Cię to, że jestem z Wojtkiem?! Że go kocham, a on mnie?! Tak trudno Ci to zrozumiec... Przebolec?!
Julka: Ja go kocham! Zrobię wszystko byście nie byli razem!
Wiktoria: Proszę Cię, nie bolej nad moim szczęściem!
Julka: Prosić to ty se możesz!
Ala: Przestańcie! - wstała - Julka posłuchaj... To, że rozwalisz ich związek nic nie da... On tak czy siak nie będzie z Tobą... Znajdziesz innego, lepszego... Proszę Was! Przestańcie się kłocic!
Julka: Przepraszam... - wyciągnęła do mnie rękę, ale ja to zignorowałam i wyszłam z salonu.

U mnie w pokoju

Siedzę przy biurku i uczę się na egzaminy, których nie zaliczyłam.
Dzwoni do mnie Wojtek.
Odbieram.
Wiktoria: Tak, słucham?
Wojtek: Cześć Kochanie!
Wiktoria: Cześć Koteczku!
Wojtek: Co u Ciebie?
Wiktoria: Aaa... Słabo...
Wojtek: Co się stało? 
Wiktoria: Nic ważnego. - nie chcę by wiedział o tym, że Julka go kocha.
Wojtek: No przecież słyszę. Powiedz prawdę.
Wiktoria: No mówię, że nic...
Wojtek: Nie chcesz powiedzieć to nie... Masz dzisiaj czas?
Wiktoria: Nie wiem ile zajmie mi nauka.
Wojtek: Aha... To owocnej nauki... Nie będę przeszkadzał. - wyburkal - Cześć.  - rozlaczyl się.
Rzuciłam telefon na łóżko.

Kolejnego dnia

Trenujemy do ważnego meczu finałowego PlusLigi. Tak +Liga się zaraz kończy i zaczyna się sezon reprezentacyjny. Najprawdopodobniej zostanę powołana, ponieważ Pan trener Piotr Makowski już ze mną rozmawiał, tak samo jak Stefcio Antiga. Jak już wcześniej spominalam gram w reprezentacji mężczyzn jak i u kobiet. Moze wydac sie to dziwne, ale cóż...
Na treningu
Stefan: Co myślisz o powołaniu Wojtka do reprezentancji?
Wiktoria: Ja myślę, że to dobry pomysł. - usmiecham się.
Tak... Mieliśmy jechać na wakacje, ale jak ja zostanę powołana to i on też.
Stefan: Też tak myślę, ale mam pewne wątpliwości.
Wiktoria: Ja Ci zaraz rozwieje te Twoje wątpliwości! - smiejemy się.
Stefan: Nie, nie trzeba! - zasmial się.
Poszliśmy trenowac.

Przed halą

Wychodzę z hali, podchodzi do mnie Wojtek.
Wojtek: Stój, stój. - zatrzymał mnie.
Wiktoria: Co chciałeś? - mówię zmieszana.
Wojtek: Coś się stało? Dzisiaj ani słowa ze mną nie zamienilas.
Wiktoria: Nic się nie stało.
Wojtek: No przecież widzę.
Wiktoria: Julka Cię kocha. To chciałeś wiedziec?!
Wojtek: Co?!
Wiktoria: To co slyszales.
Wojtek: No i co...?
Wiktoria: To, że boje się, że mnie rzucisz dla niej.
Wojtek: Ja?! Kochanie... No coś Ty! - przytulił mnie. - Nigdy Ci tego nie zrobię.
Wiktoria: Nigdy nie mów nigdy.
Wojtek: Ohh... Ja mówię... Taki wyjątek!  - zasmiał się.
--------------------------
No to macie rozdział 12! :)
Ostatnio wena mnie coś opuściła, dlatego ten rozdział wydaje mi się taki suchy i nudny. :(  A zresztą... Sami ocencie. ;)
Do jutra!
PS: Komentujcie to może wena wróci! :P