sobota, 31 maja 2014

Nowy blog

http://siatkowka-laczy-a-nie-dzieli.blogspot.com/   <----- Zapraszam na mojego nowego bloga! Mam nadzieje, że również Wam się spodoba! :) :*

Rozdział 7

Wojtek: Ejj co jest? - przytula mnie, lecz ja go lekko odepchnęłam- Wytłumaczysz mi? - mówi zły.
Wiktoria: Tak... - mówię szlochając
Wojtek: To słucham...
Wiktoria: Siedzimy razem w salonie, a nagle dzwoni do Ciebie telefon... Poszedłeś odebrać do drugiego pokoju.Myślisz, że nie słyszałam co mówiłeś? - patrzę mu prosto w oczy, a po policzkach lecą mi łzy jak grochy...
Wojtek: To była moja siostra... - mówi lekko zdziwiony.
Wiktoria: Siostra...? - mówię też trochę zdziwiona. -  Przepraszam... Nie powinnam tak zareagować... - spuściłam głowę na dół.
Wojtek: No nie powinnaś. - przytula mnie czule.
                        Wiktoria
Jaka ja byłam głupia... Nie przyszło mi nawet na myśl, że to mogła być jego siostra. Jest mi teraz strasznie głupio.
Kilka dni później
                        Wiktoria
Siedzę w salonie jedząc śniadanie i oglądając Dzień Dobry TVN.
Nagle dzwoni do mnie trener oznajmiając, że przez cały tydzień treningi zostały odwołane.
Ucieszyłam się, bo będę miała dużo czasu na spotkania z przyjaciółmi, rodziną no i Wojtkiem... Jeśli znowu coś mi nie wypadnie do załatwienia.
Wczoraj tata wyszedł ze szpitala. Czuje się dobrze, przez co jestem także szczęśliwa.
                         Wojtek
Siedzę i jem śniadanie.
Z myślą, że przez cały tydzień mamy wolne wziąłem do ręki telefon i zacząłem pisać SMSa.
Do: Wiktoria
Hej Kochanie. Co porabiasz przez najbliższe dni? :*
                        Wiktoria
Nagle dostałam SMSa. Wzięłam Do ręki telefon i czytam wiadomość, którą dostałam.
DO: Włodi
Hej. Co robię przez najbliższe dni? Szczerze...? To nie wiem... Nie mam jeszcze żadnych planów.
WŁODI
To może wybierzemy się gdzieś? :)
DO: Włodi
Z miłą chęcią, ale gdzie? :)
WŁODI
Może pojedziemy w góry? Do Zakopanego. Mieszka tam mój wujek, więc na pewno problemu z pobytem nie będzie ;)
DO: Włodi
Góry? Super pomysł. :)
WŁODI
To pakuj się! :)
DO: Włodi
To już, dzisiaj chcesz tam jechać?
WŁODI
A kiedy? :)
DO: Włodi
No nie wiem. :/
WŁODI
No właśnie! :) Idź się pakować i nie marudź! :*
DO: Włodi
Ok :*
I zgodnie z " rozkazem " Wojtka poszłam się pakować.
Gdy spakowałam się napisałam do niego następującego SMSa.
DO: Włodi
Ja już spakowana! ;)
WŁODI
Ja też. To co? Zaraz po Ciebie będę! ;)
Po tym SMSie poszłam się szybko ubrać, zrobić lekki make-up i uczesać włosy. Dzisiaj postanowiłam iść w rozpuszczonych gdyż rano myłam włosy, a wczoraj byłam u fryzjera. Fryzjerka zrobiła mi Ombre, którą chciałam zrobić już od jakiegoś czasu.
Po 15 minutach
Do drzwi puka Wojtek, otwieram.
Wojtek: Cześć Kochanie! Ślicznie wyglądasz! - zaczął mnie czule całować, gdyż po chwili przestał - To ja wezmę Twoje bagaże, a Ty zamykaj drzwi. Będę czekał w samochodzie. - po namiętnym pocałunku zrobił to co mówił, ja również.
W samochodzie Wojtka
Wiktoria: To teraz wypadało by pojechać na jakieś szybkie zakupy.
Wojtek: A no fakt. To gdzie?
Wiktoria: Jedź do najbliższego supermarketu.
Wojtek: Tak jest! - zaśmiał się.
Wiktoria: Jedź Ty mój głupolu! - też się zaśmiałam i pogłaskałam go po głowie, po czym odjechaliśmy.
Po zrobieniu zakupów ( 11:30 )
Gdy zrobiliśmy zakupy pojechaliśmy " napoić " samochód i ruszyliśmy.
Droga czekała nas długa.
Na miejscu ( Godzina 18:50 )
Podróż nie była krótka. Jechaliśmy kilka dobrych godzin, aż gdy zmęczeni, a zarazem szczęśliwi dotarliśmy na miejsce.
Pojechaliśmy do wujka Wojtka. Wujek - Pan Adam i jego żona- Pani Ania przywitali nas z otwartymi ramionami. Pokazali nam pokój z łazienką w którym będziemy mieszkać przez te super zapowiadające się dni.
Gdy tylko się rozpakowaliśmy poszliśmy się przespać.
Wstaliśmy ( Godzina 21:00 )
Gdy obudziliśmy się prawie w 100% naładowani energią postanowiliśmy wybrać się na wieczorny spacer po Zakopanym.
Ubrałam kurtkę, szalik, workery, Wojtek też, a następnie założyliśmy #CZAPY Kłosa vs Wrony i wyszliśmy z domu. Wojtek dobrze zna okolice i zaproponował, żebyśmy wybrali się do pobliskiego parku.
Trzymając się za rękę spacerujemy po parku. Ustalamy co będziemy robić jutro jak i przez kolejne dni.
Po zaplanowaniu najbliższych dni stwierdziliśmy, że ten tydzień zapamiętamy na długo, po czym zaczęliśmy się czule całować, gdy nagle zaczął padać śnieg ( gdyż jest styczeń),ale nam - zakochanym on wcale nie przeszkadza.
------------------------------------
No i łapcie rozdział 7! ;)
Myślę, że Wam się spodoba. :)
A tak odbiegając od bloga to brawa dla naszych siatkarzy! :)
CZYTASZ=KOMENTUJESZ MOTYWUJESZ
Do piątku! :*

piątek, 30 maja 2014

Rozdział 6

U mojej mamy i brata

Siedzimy w salonie pijąc herbatę i pocieszając się nawzajem, pełni nadziei, że tatą będzie dobrze i jego stan się nie pogorszy.
Nagle dostałam SMSa od Włodiego.

WŁODI
Hej Kochanie. Jak się trzymasz
?

DO: Włodi

Hej Misiaczku. Lepiej niż wczoraj... :)


Włodi
To może bym wpadł...?

DO: Włodi

Tak się składa, że ja wpadnę do Ciebie. :) Zostawiłam krem.


Włodi:
To czekam
:*



Po pożegnaniu się z bratem i mamą pojechałam do Wojtka


Przed drzwiami Wojtka

Pukam, a on po chwili otwiera.

Wojtek: Hej - i zaczął mnie całować
Wiktoria: Hej - również go całuję
Wojtek: A więc krem - podaje mi go do ręki .
Wiktoria: Dzięki - uśmiechnęłam się i cofnęłam się w stronę drzwi.
Wojtek: Już idziesz?
Wiktoria: A mam zostać...?
Wojtek: A dlaczego nie? - zapytał ciepło.
Wiktoria: Jeśli chcesz to zostanę. - odwróciłam głowę w jego stronę i uśmiechnęłam się
Wojtek: To zapraszam.
Odwróciłam się w stronę Wojtka i podeszłam parę kroków bliżej... Tak,że nasze twarze są blisko siebie... Bardzo, a to bardzo blisko... Po chwili zaczęliśmy się czule i namiętnie całować.

Po 15 minutach.

Siedzimy w salonie i oglądamy jakieś romansidło. Gdy nagle dzwoni telefon Wojtka. Poszedł odebrać do drugiego pokoju i zamyka drzwi, a ja dalej siedzę w salonie.

Wojtek: Cześć kochana... Dobrze przyjadę wieczorem. Z przyjemnością. No buziaki. - słychać w salonie.
Jego słowa strasznie mnie zdziwiły... Nie wytrzymałam i bez słowa wybiegłam z mieszkania.


                                         Wojtek

Zdziwiony pobiegłem za nią... Ale jej już nie dogoniłem...


                                        Wiktoria

Pojechałam do domu. Wchodzę, a od razu podlatuje do mnie Ala... Ale ja nie mam ochoty na rozmowy i po ledwo wydukanym słowie " Cześć " poszłam do pokoju, po czym zamknęłam drzwi na klucz. Usiadłam na łóżko... Rzuciwszy torebkę w kąt schowałam twarz w dłonie... Nie mogłam powstrzymać się od płaczu. To było silniejsze ode mnie...
Po chwili mój telefon zaczął dzwonić... Wzięłam go do ręki, ale gdy zobaczyłam, że to Wojtek odłożyłam go na szafkę.

                                          Wojtek

Zdecydowałem się pojechać do niej... I z nią porozmawiać.
Pukam. Otwiera Ala.

Ala: O Wojtek...! Cześć! Coś się stało...?
Wojtek: A no stało się... - biegnę do pokoju gdzie jest Wiktoria

                                       Wiktoria

Usłyszałam, że ktoś podbiegł do drzwi. Z myślą, że to Ala otwieram cała zapłakana...


-----------------------------------------------------------

Jeśli chcecie wiedzieć co będzie dalej wpadnijcie tu jutro na 7 rozdział! :)

----------------

Mamy piątek i mamy rozdział 6. Muszę Was powiadomić, że ten rozdział napisała ze mną Ala- moja koleżanka. ;)
Myślę, że ten rozdział Wam się spodoba! ;)
Do jutra! :*

Czytasz=komentujesz=motywujesz

sobota, 24 maja 2014

Rozdział 5

Po wejściu do domu Wojtka

Po wejściu do jego domu odłożyłam torbę z moimi rzeczami w wyznaczonym przez Włodiego miejscu. Po odłożeniu torby poszłam do salonu, gdzie czeka na mnie Wojtek. Usiadłam obok niego.

Wojtek: Może obejrzymy jakiś film? - uśmiecha się.
Wiktoria: Dobry pomysł. - też się uśmiecham.
Wojtek: Ja proponuję... Igrzyska Śmierci... Co Ty na to?
Wiktoria: Właśnie zamierzałam się zabrac za oglądanie tego filmu i czytanie książki, ale jakoś nie miałam nigdy czasu. - zaśmiałam się i poszedł włożyc płytę to DvD, a po jej włożeniu usiadł obok mnie.
Momentalnie gdy zaczął się film położyliśmy się i przytuliliśmy do siebie.

Po filmie


Po filmie ja poszłam się umyc, a Wojtek ścielic łóżko i zrobic kolacje.

Po wyjściu spod prysznica w piżamce poszłam odłożyc kosmetyczkę do sypialni, a następnie skierowałam się w stronę kuchni.

Wchodzę do kuchni


Wiktoria: Mmmm... Co to za zapachy? - zaśmiałam się chicho.

Wojtek: A niespodzianka. - śmieje sie.
Wiktoria: A kiedy ta niespodzianka będzie gotowa? - też się śmieje 
Wojtek: Za około 10 minut.

Po 10 minutach

Weszłam do kuchni. 

Wojtek: Oto ta niespodzianka! - uśmiecha się siedząc już przy stole.
Wiktoria: Ooo... Moje ulubione danie... Krewetki - uśmiechając się siadam przy stole na przeciwko Wojtka. - Skąd wiedziałeś, że uwielbiam krewetki?
Wojtek: Aaaa... Tajemnica. - śmieje się.

Po zjedzeniu kolacji 


Po pysznej kolacji poszłam do sypialni. Usiadłam na łóżko i biorę do ręki telefon... Patrzę a tam dwadzieścia nieodebranych połączeń od: MAMA. Przestraszyłam się, bo mogło się coś stac... Mama nie dzwoni do mnie tak sobie z dwadzieścia razy jak chce pogadac Co tam u mnie? I różne inne... 

Od razu zaczęłam do niej dzwonic. Nagle odbiera cała spanikowana.
Mama: Wiktoria! Tata w ciężkim stanie! Przyjeżdżaj szybko! - mówi płacząc. 
Wiktoria: Mamo, spokojnie! Gdzie mam przyjechac? - mówię spokojnie, bo wiem, że w nerwach się nic nie zdziała, chociaż w głębi duszy jestem spanikowana jak nigdy.
Mama: Ten szpital na ulicy Powstańców. 
Wiktoria: Dobrze. Zaraz będę . - i rozłączyłam się i zaczęłam się szybko ubierac. Ubrana pobiegłam do przedpokoju ubrac buty i założyc na ramię moją ulubioną torebkę z Nike, a nagle podchodzi do mnie Wojtek, który już się umył.
Wojtek: Gdzie Ty idziesz? - mówi zdziwiony, a zarazem smutny.
Wiktoria: Jadę do szpitala. - mówię łapiąc za klamkę.
Wojtek: Ale jak to? Co się stało?
Wiktoria: Z tego co się dowiedziałam to z tatą źle... Tyle tylko wiem.
Wojtek: To poczekaj... Ja się szybko ubiorę i pojadę z Tobą. - ponieważ miał na sobie same bokserki.
Wiktoria: Dobrze... Ja będę czekała na dole w samochodzie.

W szpitalu 


Po wyjściu z samochodu szybko poszliśmy do szpitala.

Wojtek: Gdzie leży Twój tata?
Wiktoria: Właśnie nie wiem. - błąkamy się po szpitalu , gdy nagle napotkaliśmy mojego brata.
Krzysiek: O cześc! Pewnie szukacie sali gdzie leży tata? - pyta smutnie
Wiktoria: Tak...
Krzysiek: To chodźcie za mną. - żwawym krokiem poszliśmy za moim bratem.

Przed OIOM'em

Stoi tam cała rodzina i nie tylko. Ciotki, wujkowie, kuzynki, siostra taty, dziadkowie, przyjaciele rodziny, moi rodzice oraz brat no i ja z Wojtkiem.

Nagle wychodzi lekarz...
Lekarz: Mamy przykrą wiadomośc....
Mama: Jaką?! - mówi płacząc.
Lekarz: Z Panem Robertem jest coraz lepiej... - i wszyscy odetchnęli z ulgą.

Kolejnego dnia


Wczoraj Wojtek zawiózł mnie do niego bym się przespała, lecz kolejnego dnia z rana zabrałama swoje ciuchy i pojechałam do mamy. Dzwoniłam dzisiaj do trenera, że dzisiaj nie przyjadę na trening.


U mojej mamy i brata

...............



------------------------------------------------------

No to mamy sobotę i mamy rozdział 5. :)
Miłego czytania i do piątku. ( lub któregoś dnia roboczego i szkolnego :P )

CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ


Chcesz byc informowany? Klikasz w zakładkę informowani, wklejasz link do swojego bloga i... Jesteś informowany! ;)


Pozdrawiam :*

piątek, 23 maja 2014

Rozdział 4

Wybiegłam z klatki... Wpadłam na Karola... Nasze usta są coraz bliżej... I bliżej... Nagle Karol zaczął mnie namiętnie całować.Ale ja od razu cofnęłam się...
Wiktoria: Karol... Nie...
Karol: Ale czemu? - podszedł bliżej, ale ja się cofnęłam...
Wiktoria: Ja jestem z Wojtkiem... A Ty z Olą...- przerwał mi
Karol: No i co? Ja Ciebie kocham...
Wiktoria: Karol zrozum... - znowu mi przerwał
Karol: Ja wszystko rozumiem... Ty skończysz z Wojtkiem, a ja z Olką i możemy być razem... Nic nie stoi nam na drodze...
Wiktoria: Stoi to, że ja Ciebie nie kocham. - i żwawym krokiem poszłam do auta, a Karol za mną łapiąc mnie za rękę.
Karol: Ale...- przerywam mu i wyrywam moją dłoń, którą trzyma.
Wiktoria: Już wystarczająco mam problemów na głowie. Jeśli mnie kochasz to proszę Cię daj mi święty spokój. - wsiadłam do auta i z piskiem opon odjechałam.
Pojechałam do szpitala... Chciałam zobaczyć się z Wojtkiem... Z osobą, którą naprawdę kocham. Fakt... Znamy się niedługo, ale kochamy się jakbyśmy znali się kilkanaście lat.
Wchodzę do szpitala. Od razu podchodzę pod pokój, gdzie leży Włodi.
Nagle podchodzi do mnie lekarz.
Lekarz: O to znowu Pani...
Wiktoria: Tak to znowu ja... Jakiś problem? - mówię złośliwie tak jak i on.
Lekarz: Nie,nie... Pani partner... Niestety... - ostatnie słowo burknął pod nosem- Jest już po badaniach... Jutro wychodzi ze szpitala...
Wiktoria: Niestety?
Lekarz: Nie nic...
Co to za lekarz?! - pomyślałam i weszłam do pokoju zamykając za sobą drzwi. Podeszłam do łóżka, gdzie leży Wojtek.
Wojtek: Cześć Kochanie... - patrzy się na mnie słodko.
Wiktoria: Cześć. - uśmiechnęłam się, po czym czule go pocałowałam i usiadłam na krześle obok.
Wojtek: Dzwonił do mnie Karol... Mówił,że byłaś u Andrzeja...
Wiktoria: Byłam i trochę żałuję...
Wojtek: Czemu...?
Wiktoria Wyznał mi miłość... Karol z resztą też...
Wojtek: W jaki sposób?
Wiktoria: Karol zaczął mnie całować - zaczęłam płakać- A Andrzej...- przerwał mi
Wojtek: Nie chce już wiedzieć co zrobił Andrzej... A co do Karola to Ty...- przerwałam mu.
Wiktoria: Co do Karola to ja nie kontynuowałam pocałunku... Od razu się odsunęłam... - dalej płacze
Wojtek: A powiedz mi tylko... Czy Andrzej zrobił to samo... Czy gorzej?
Wiktoria: Nie... Andrzej złapał mnie tylko za biodra... Nic więcej...
Wojtek: To dobrze... - położył mi swoją dłoń na kolano, a ja dalej płacze - Kochanie... Proszę Cię... Nie płacz...
Wiktoria: Jak tu nie płakać?
Wojtek: Rozumiem, że Ci ciężko, ale damy radę... Nie pozwolę na to żebyś przez nich cierpiała. - po jego słowach przestałam płakać... Nagle nastąpiła chwila ciszy...
Po chwili ciszy
Wojtek: Kocham Cię... - złapał mnie za rękę.
Wiktoria: Ja Ciebie też...
Następnego dnia- 17:05
Dzisiaj Wojtek wychodzi ze szpitala... Z jego ręką już dobrze z resztą tak samo jak z nogą.
Czekam na niego cierpliwie przed szpitalem.
Wychodzi Wojtek, podchodzi do mnie
Wojtek: Cześć Misiaczku. - zaczął mnie czule całować- Ślicznie wyglądasz.
(A ubrana jestem w to)
Wiktoria: Dziękuje... Ty też... - jakoś nie umiem się uśmiechnąć... Cały czas mam na głowie sprawę z Andrzejem i z Karolem.
Wojtek: Coś się stało? - założył torbę z ciuchami na ramie, a następnie mnie czule objął, to ja go również i ruszamy w stronę moje auta. Na parkingu przed szpitalem nie było miejsca, więc samochód postawiłam kawałek dalej.
Wiktoria: Nie nic...
Wojtek: No przecież widzę...
Wiktoria: Po prostu nie mogę przestać myśleć o wczorajszej sytuacji z Karolem i Andrzejem... Dlaczego muszą rozwalac nasz związek?
Wojtek: Nie wiem... Ale jeśli nie będą dawać nam spokoju to, gdzieś wyjedziemy...
Trochę zdziwiła mnie propozycja Wojtka z wyjazdem... Ale żeby nasz związek przetrwał... Zrobię wszystko... Nawet zgodzę się na wyjazd...

Gdy wsiedliśmy do auta. Za kierownicą siedzi Wojtek.

Wojtek: Może pojedziemy do mnie? Jutro nie mamy treningu... To możesz u mnie nocowac... Jeśli tylko chcesz. - uśmiecha się.
Wiktoria: Ok, ale musiałbyś zawieźć mnie do mnie, bym wzięła coś na przebranie. - też się uśmiecha.
Wojtek: Jasne.
Na parkingu koło mojego bloku
Wiktoria: Poczekasz?
Wojtek: Tak,tak.
Poszłam do swojego mieszkania i wzięłam piżamkę, ciuchy na jutro ,gąbkę, szczoteczkę i kosmetyczkę. Po zabraniu tych rzeczy zamknęłam drzwi do mojego domu i poszłam do auta, gdzie czeka na mnie Wojtek.

Wsiadłam

Wojtek: Gotowa? - uśmiecha się.
Wiktoria: Tak - też się uśmiecha, po czym odjechaliśmy z parkingu.

-----------------------------
No i piątek! :)
Rozdział taki sobie... Ale postaram się, aby jutro był lepszy! ;)
Zdecydowałam,że w każdy piątek i sobotę będę dodawała nowe rozdziały... A może z nudów dodam w któryś z dni roboczych ( no i szkolnych :D ). Także bądźcie na bieżąco. A tych co chcą być informowani klikają w zakładkę " Informowani " i wklejają link do swojego bloga. ;)
Do jutra! :*
CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ

poniedziałek, 19 maja 2014

Rozdział 2

Muszę Was powiadomic, że rozdział 2 został przypadkowo usunięty przeze mnie. Łapcie go napisanego od nowa. starałam się napisac to samo co w wcześniejszym, ale na pewno mi się nie udało. Przepraszam.



Wchodzę do domu, a nagle podbiega do mnie Ala.
Ala: Tak słodko! Słodziutko! - uśmiecha się...
Wiktoria: To się ciesze, że Ci się podoba! - śmieje się. Po pogłaskaniu jej po głowie poszłam do kuchni, a Ala za mną.
Wiktoria: Jest coś do jedzenia?
Ala: Niestety nic nie ma... Nie zdążyłyśmy z Julką kupic coś do jedzenia... Ty widzę też. - śmieje się.
Wiktoria: No nie- też się śmieje
Ala: Ale za to możemy zamówic pizze. Co Ty na to?
Wiktoria: Ja jestem za, a nawet przeciw. - śmieje się
Ala: To chodźmy do pokoju wybrac jakąś.

W pokoju, wchodzimy

Julka: O cześc - uśmiecha się
Wiktoria: Cześc.
Usiadłyśmy na sofę z laptopem i wybieramy pizze.
Wiktoria: Ja chcę Havai... Dużą...
Ala: Ja też... A Ty Julka?
Julka: To ja też.
Ala: To ja idę zamawiac. - poszła do swojego pokoju zamawiac pizze. Ja w tym czasie poszłam do pokoju po moją piżamkę, a następnie poszłam pod prysznic. 
Po umyciu się związałam włosy w koka i poszłam do pokoju pościelic łóżko. Po jego pościeleniu położyłam się na nie i patrzę w sufit " analizując " cały dzisiejszy dzień. Nagle dostałam SMSa od Wojtka.

Włodi

Może jutro wpadnę po Ciebie i razem pójdziemy na trening? Bym był tak o 9:30 pod Twoją klatką. :*

DO: Włodi

Ok :*


Byłam tak zmęczona, że zasnęłam i całkiem zapomniałam o pizzy. Dziewczyny nie chciały mnie budzic, więc zostawiły pizze w kuchni... Zjem jutro.

Kolejnego dnia

Dziewczyn już nie było, poszły na uczelnie. 
Gdy wstałam podeszłam do szafy i wzięłam ubrania. Jest dzisiaj całkiem ciepło, więc wybrałam to. Do tego założę granatową bluzę rozpinaną i czarną małą torebkę z Nike.
Włosy uczesałam w kucyka i zrobiłam lekki make-up.
Następnie poszłam do przedpokoju ubrac buty, a potem wyszłam.


9:30 przed klatką

Wojtka nie ma... Może się spóźni, więc czekam dalej.

9:40

Dalej go nie... Ale już nie będę czekac, bo mam tylko 20 minut na dojście do Hali.


9:59 wchodzę do szatni

Nikogo nie ma, więc postanowiłam pójśc na Hale.
Wchodzę na hale, a tam wszystkie Skrzaty i cały sztab szkoleniowy... Ale Wojtka nie ma... Podchodzę do nich.
Wiktoria: Co się stało...?
Karol: Wojtek jest w szpitalu...
Wiktoria: Ale jak to?
Karol: Pobił go Andrzej... - Andrzeja też nie ma na treningu
Wiktoria: Andrzej?! Jak to?
Karol: Tego to nie wiem... Jak chcesz to zawiozę Cię do szpitala.
Wiktoria: Ok...

W szpitalu

Stoimy przed drzwiami szpitalnego pokoju Wojtka... Podchodzi do nas lekarz.
Lekarz: Pani Wiktoria Durm?
Wiktoria: Tak to ja...
Lekarz: Pan Wojtek o Panią prosi... Tutaj jest jego pokój. - pokazuje palcem na pokój, gdzie leży Włodi, a następnie poszedł.
Karol: To idź do niego, a ja tu poczekam.
Wiktoria: Ok - wchodzę do pokoju Wojtka. Podchodzę do niego... Następnie usiadłam na krzesło obok jego łóżka.
Wojtek: Cześc Kochanie... - złapał mnie za rękę.
Wiktoria: Cześc... - momentalnie po tych słowach zaczęłam ryczec jak małe dziecko.
Wojtek: Kochanie... Proszę Cię... Przestań płakac...
Wiktoria: Nie dam rady... Kto Cię tak urządził? - dalej płaczę.

-------------------------------------------------------
No to macie Ci którzy nie przeczytali drugiego... Nie zdążyli bo usunęłam... Starałam napisac wszystko podobnie, ale nie dałam rady... :(
Do piątku! :*

sobota, 17 maja 2014

Rozdział 3

Wojtek: Gdy wychodziłem z domu nagle podszedł do mnie Andrzej. Zaczął mówic, że Ty jesteś jego... Mam z Tobą skonczyc... I różne inne rzeczy, które nie przejdą mi przez gardło... 
Wiktoria: A Ty co zrobiłeś?
Wojtek: Powiedziałem, żeby się za bardzo nie wczuwał... A on zaczął mnie bic... Andrzej jest silniejszy ode mnie i tak mnie pobił, że wylądowałem tu...
Wiktoria: Ale na pewno nie jest mądrzejszy... 
Wojtek: No nie wiem... - nagle do pokoju wchodzi lekarz...
Lekarz: Musi Pani już iśc... Zabieramy Pana Wojtka na badania... Niech Pani idzie już do domu... W razie niepokojącej sytuacji zadzwonimy. 
Wiktoria: Dobrze... - i wyszłam z pokoju, a lekarze od razu zabrali go na badania... Nawet nie miałam chwili by się z nim pożegnac... Przed salą czeka na mnie Karol...
Karol: Zawieśc Cię do domu?
Wiktoria: Zawieź mnie do Andrzeja...
Karol: Do Andrzeja?! Po tym co zrobił Wojtkowi Ty chcesz do niego jechac?!
Wiktoria: Myślisz, że chcę? Nie mam najmniejszej ochoty tam jechac, ale muszę wyjaśnic tą całą sprawę.
Karol: No chyba że...
Wiktoria: To zawieziesz mnie? Przynajmniej podwieź mnie pod Halę... - a pod Halą nadal stoi mój samochód...
Karol: Podwiozę Cię pod Halę. Wsiądziesz w swoje auto i razem pojedziemy do Andrzeja... 
Wiktoria: No dobrze...

Pod Halą

Wsiadłam w swój samochód. Karol odjechał pierwszy a ja za nim, ponieważ nie znam dokładnego adresu zamieszkania Andrzeja.

Pod klatką Andrzeja

Po zaparkowaniu samochodów wraz z Karolem stoję spanikowana przed klatką Wrony.... 
Karol: Przecież tak chciałaś do niego jechac...
Wiktoria: Przestań mi mówic co ja chciałam...
Karol: No dobrze! Spokojnie!
Wiktoria: Ty byś był spokojny w takiej sytuacji?
Karol: No nie...
Wiktoria: No właśnie! Zamiast mi pomogac to utrudniasz...
Karol: No przepraszam...
Po przeprosinach Karola zebrałam się na odwagę... 
Kocham Wojtka... I zrobię dla niego wszystko - ta myśl bardziej mnie zmotywowała do działania i bez słowa weszłam na klatkę, a Karol za mną.
Karol: To tu... - pokazuje palcem na drzwi Andrzeja... - To ja będę na dole...
Wiktoria: Ok... 
Karol zszedł na dół, a ja zapukałam do Andrzeja, który po chwili otwiera zadowolony.
Andrzej: O cześc! Wejdź... - weszłam... A on zamknął drzwi.
Wiktoria: Czy Tobie już naprawdę odbija?! - mówię zdenerwowana.
Andrzej: O co Ci chodzi? - mówi milutkim głosem łapiąc mnie czule za biodra.
Wiktoria: Puśc! - odsunęłam się krok do tyłu- Czy ty przypadkiem na za dużo sobie nie pozwalasz?!
Andrzej: O co Ci chodzi...?
Wiktoria: O to jak się zachowujesz! Człowieku! My się niedawno co poznaliśmy, a Ty mówisz, że jestem Twoja?
Andrzej: Nie oto chodzi...
Wiktoria: A o co?
Andrzej: Ja po prostu się w Tobie zakochałem po uszy...
Wiktoria: To się odkochaj... Nie zamierzam zrywac z Wojtkiem... A tym bardziej nie w takim stanie i momencie.
Andrzej: Ale... - przerwałam mu
Wiktoria: Przestań się głupio tłumaczyc... Zapomnij o mnie... - z płaczem wyszłam z jego domu. Czemu z płaczę? Z dwóch powodów. Jeden to, to, że przeze mnie Wojtek teraz cierpi... Tak przeze mnie bo to we mnie Andrzej się zakochał...  Drugi powód to, to, że ja i Andrzej mogliśmy byc dobrymi przyjaciółmi... Ale los zrobił swoje...

------------------------------------------------------------------------

Dzisiaj nie piątek, ale koleżanka nie dawała mi spokoju. Tylko: Kiedy będzie kolejny? W piątek? Tak długo? Ja chcę teraz!
No to macie teraz. Rozdział 4 na 100% w piątek. :)
Pozdrawiam! :*
Czytasz=komentujesz=motywujesz

środa, 14 maja 2014

Rozdział 1

 Jak zapewne już wiecie gram w Chemiku. Gra mi się tam naprawdę super. Dziewczyny są bardzo miłe, zresztą tak samo jak trener, lecz pewnego dnia zdarzyła się sytuacja nie przyjemna dla mnie... Trener oświadczył mi, że rozmawiał z prezesem i chcą rozwiązac ze mną umowę...Kolejnego dnia byłam skazana na zabranie swoich rzeczy i pożegnanie się z dziewczynami... Gdy wychodziłam z hali, gdzie miały na mnie czekac siatkarki z Polic ujrzałam je i... Grono naszych kibiców. Podziękowali mi za to co zrobiłam dla klubu i miło mnie pożegnali, a ja się popłakała... " Nic nie trwa wiecznie..." - pomyślałam i po podziękowaniu im z mojej strony za to wspaniałe pożegnanie poszłam do auta.

Tydzień później

Musiałam wybrac nowy klub... Dostałam oferty od:
- Impelu Wrocław
- Atomu Trefla Sopot
I...
- PGE Skry Bełchatów
Trochę mnie zdziwiła oferta od Skry, ale słyszałam, że wprowadzili nowe zasady... W klubie dla mężczyzn może byc jedna kobieta... " Yeah! " - pomyślałam i od razu zadzwoniłam do mojego menadżera i powiedziałam, że wybieram Skrę... Był bardzo zadowolony, że akurat wybrałam ten klub, bo to naprawdę klub w którym gra się na wysokim poziomie.


Pierwszy trening w Bełchatowie  

 Stylizacja That's what I like ;)
Tak ubrana. :)

Po zaparkowaniu samochodu weszłam na hale.
Wiktoria: Hmm... Nikogo nie ma... Może są jeszcze w szatni...- pomyślałam i udałam się w stronę szatni.
Idę i widzę idącego w moją stronę Włodarczyka.
Wiktoria: Jaki on przystojny...- myślę- Nie no Wika! Nie przyszłaś tutaj podrywac chłopaków! - po chwili się ocknęłam.
Przez te moje namysły wpadłam na Wojtka.
Wojtek: Uważaj jak cho... dzisz... - patrzy na mnie jak zamurowany
Wiktoria: Ymm... Przepraszam... - zakłopotana poszłam do szatni

Wchodzę do szatni

Karol: O i jest nasza Wiktoria! - podbiega do mnie z otwartymi namiotami i mocno przytula. Po chwili zrobił krok do tyłu. - Teraz zapoznam Cię z chłopakami. - i tej jego słodki uśmiech.
Wiktoria: Ok- również się uśmiechnęłam.
Po zapoznaniu się już z resztą Skrzatów nadszedł czas na przywitanie się z Wojtkiem. Podeszłam do niego wraz z Karolem.
Karol: Oto nasz nowy nabytek! Wiktoria Włodi, Włodi Wiktoria...
Po słowach Karola Wojtek wyciągnął do mnie swoją dłoń... To ja do niego swoją. Po podaniu sobie rąk Wojtek zaproponował, że teraz on sprawdzi się w roli " przewodnika " .


Wchodzę wraz z Wojtkiem na halę

Wojtek: Oto nasza wspaniała hala od środka! Mam nadzieję, że dobrze będzie Ci się na niej grało i trenowało tak jak mi i reszcie. - i ten jego anielski uśmiech.
Wiktoria: Też mam taką nadzieję.- również się uśmiecham.
Wojtek: A może po treningu wyskoczymy na jakąś kawę?
Wiktoria: Czemu nie!
Wojtek: To super...! - poszedł do szatni po resztę chłopaków.

Po treningu

Wychodzę z hali. Czeka na mnie tam Wojtek, więc podchodzę do niego.
Wojtek: Ooo jesteś.
Wiktoria: No jestem, jestem...
Wojtek: To jaką kawiarnie proponujesz?
Wiktoria: Znam taką jedną... Jest ona całkiem blisko, więc możemy się nawet przejśc.
Wojtek: Okej. - uśmiecha się... Ja również.

W kawiarni

Po zajęciu miejsc spojrzeliśmy w MENU.
Wojtek: Co zamawiasz?
Wiktoria: Ja zamawiam... Hmmm... Latte macchiato. A Ty? 
Wojtek: Espresso
Po dostaniu swoich zamówień długo rozmawialiśmy. Również wymieniliśmy się numerami.
Jest już późno, więc trzeba by było się zbierac. To się zebraliśmy i kierujemy się w stronę wyjścia.

Po wyjściu z kawiarni

Wojtek: Może Cię odprowadzę? - uśmiecha się
Wiktoria: A samochód... Twój tak jak i mój został przed halą... 
Wojtek: A no tak... Zapomniałem... - mówi rozczarowany i smutny
Wiktoria: Ale jeśli tak bardzo chcesz mnie odprowadzic to ok... Auta poczekają...! - zaśmiałam się...
Wojtek: To poczekają.
I ruszyliśmy w stronę mojego mieszkania.

Pod moją klatką

Wiktoria: Tutaj mieszkam.
Wojtek: Całkiem ładnie... - śmieje się.
Wiktoria: Czy ja wiem... - też się śmieje.
Wojtek: Już późno... Ja zmykam. Cześc. - po czym czule mnie pocałował w usta i zadowolony poszedł.
Ja trochę nie dowierzając w to co się wydarzyło poszłam także zadowolona do swojego mieszkanka.



-----------------------------------------------
 Jest i pierwszy! :) 
Już za niedługo drugi. Myślę, że nowe rozdziały będą w każdą sobotę lub piątek. ;)
Czytasz=komentujesz=motywujesz
Pozdrawiam! :*