piątek, 23 maja 2014

Rozdział 4

Wybiegłam z klatki... Wpadłam na Karola... Nasze usta są coraz bliżej... I bliżej... Nagle Karol zaczął mnie namiętnie całować.Ale ja od razu cofnęłam się...
Wiktoria: Karol... Nie...
Karol: Ale czemu? - podszedł bliżej, ale ja się cofnęłam...
Wiktoria: Ja jestem z Wojtkiem... A Ty z Olą...- przerwał mi
Karol: No i co? Ja Ciebie kocham...
Wiktoria: Karol zrozum... - znowu mi przerwał
Karol: Ja wszystko rozumiem... Ty skończysz z Wojtkiem, a ja z Olką i możemy być razem... Nic nie stoi nam na drodze...
Wiktoria: Stoi to, że ja Ciebie nie kocham. - i żwawym krokiem poszłam do auta, a Karol za mną łapiąc mnie za rękę.
Karol: Ale...- przerywam mu i wyrywam moją dłoń, którą trzyma.
Wiktoria: Już wystarczająco mam problemów na głowie. Jeśli mnie kochasz to proszę Cię daj mi święty spokój. - wsiadłam do auta i z piskiem opon odjechałam.
Pojechałam do szpitala... Chciałam zobaczyć się z Wojtkiem... Z osobą, którą naprawdę kocham. Fakt... Znamy się niedługo, ale kochamy się jakbyśmy znali się kilkanaście lat.
Wchodzę do szpitala. Od razu podchodzę pod pokój, gdzie leży Włodi.
Nagle podchodzi do mnie lekarz.
Lekarz: O to znowu Pani...
Wiktoria: Tak to znowu ja... Jakiś problem? - mówię złośliwie tak jak i on.
Lekarz: Nie,nie... Pani partner... Niestety... - ostatnie słowo burknął pod nosem- Jest już po badaniach... Jutro wychodzi ze szpitala...
Wiktoria: Niestety?
Lekarz: Nie nic...
Co to za lekarz?! - pomyślałam i weszłam do pokoju zamykając za sobą drzwi. Podeszłam do łóżka, gdzie leży Wojtek.
Wojtek: Cześć Kochanie... - patrzy się na mnie słodko.
Wiktoria: Cześć. - uśmiechnęłam się, po czym czule go pocałowałam i usiadłam na krześle obok.
Wojtek: Dzwonił do mnie Karol... Mówił,że byłaś u Andrzeja...
Wiktoria: Byłam i trochę żałuję...
Wojtek: Czemu...?
Wiktoria Wyznał mi miłość... Karol z resztą też...
Wojtek: W jaki sposób?
Wiktoria: Karol zaczął mnie całować - zaczęłam płakać- A Andrzej...- przerwał mi
Wojtek: Nie chce już wiedzieć co zrobił Andrzej... A co do Karola to Ty...- przerwałam mu.
Wiktoria: Co do Karola to ja nie kontynuowałam pocałunku... Od razu się odsunęłam... - dalej płacze
Wojtek: A powiedz mi tylko... Czy Andrzej zrobił to samo... Czy gorzej?
Wiktoria: Nie... Andrzej złapał mnie tylko za biodra... Nic więcej...
Wojtek: To dobrze... - położył mi swoją dłoń na kolano, a ja dalej płacze - Kochanie... Proszę Cię... Nie płacz...
Wiktoria: Jak tu nie płakać?
Wojtek: Rozumiem, że Ci ciężko, ale damy radę... Nie pozwolę na to żebyś przez nich cierpiała. - po jego słowach przestałam płakać... Nagle nastąpiła chwila ciszy...
Po chwili ciszy
Wojtek: Kocham Cię... - złapał mnie za rękę.
Wiktoria: Ja Ciebie też...
Następnego dnia- 17:05
Dzisiaj Wojtek wychodzi ze szpitala... Z jego ręką już dobrze z resztą tak samo jak z nogą.
Czekam na niego cierpliwie przed szpitalem.
Wychodzi Wojtek, podchodzi do mnie
Wojtek: Cześć Misiaczku. - zaczął mnie czule całować- Ślicznie wyglądasz.
(A ubrana jestem w to)
Wiktoria: Dziękuje... Ty też... - jakoś nie umiem się uśmiechnąć... Cały czas mam na głowie sprawę z Andrzejem i z Karolem.
Wojtek: Coś się stało? - założył torbę z ciuchami na ramie, a następnie mnie czule objął, to ja go również i ruszamy w stronę moje auta. Na parkingu przed szpitalem nie było miejsca, więc samochód postawiłam kawałek dalej.
Wiktoria: Nie nic...
Wojtek: No przecież widzę...
Wiktoria: Po prostu nie mogę przestać myśleć o wczorajszej sytuacji z Karolem i Andrzejem... Dlaczego muszą rozwalac nasz związek?
Wojtek: Nie wiem... Ale jeśli nie będą dawać nam spokoju to, gdzieś wyjedziemy...
Trochę zdziwiła mnie propozycja Wojtka z wyjazdem... Ale żeby nasz związek przetrwał... Zrobię wszystko... Nawet zgodzę się na wyjazd...

Gdy wsiedliśmy do auta. Za kierownicą siedzi Wojtek.

Wojtek: Może pojedziemy do mnie? Jutro nie mamy treningu... To możesz u mnie nocowac... Jeśli tylko chcesz. - uśmiecha się.
Wiktoria: Ok, ale musiałbyś zawieźć mnie do mnie, bym wzięła coś na przebranie. - też się uśmiecha.
Wojtek: Jasne.
Na parkingu koło mojego bloku
Wiktoria: Poczekasz?
Wojtek: Tak,tak.
Poszłam do swojego mieszkania i wzięłam piżamkę, ciuchy na jutro ,gąbkę, szczoteczkę i kosmetyczkę. Po zabraniu tych rzeczy zamknęłam drzwi do mojego domu i poszłam do auta, gdzie czeka na mnie Wojtek.

Wsiadłam

Wojtek: Gotowa? - uśmiecha się.
Wiktoria: Tak - też się uśmiecha, po czym odjechaliśmy z parkingu.

-----------------------------
No i piątek! :)
Rozdział taki sobie... Ale postaram się, aby jutro był lepszy! ;)
Zdecydowałam,że w każdy piątek i sobotę będę dodawała nowe rozdziały... A może z nudów dodam w któryś z dni roboczych ( no i szkolnych :D ). Także bądźcie na bieżąco. A tych co chcą być informowani klikają w zakładkę " Informowani " i wklejają link do swojego bloga. ;)
Do jutra! :*
CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ

2 komentarze:

  1. Rozdział boski ! ;)
    Oby Kłos i Wrona nie rozwalili związku Wojtka i Wiktorii. :)
    Pozdrawiam i do jutra ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje. ;)
      No zobaczymy czy rozwalą czy nie. :)
      Również pozdrawiam. :* ;) Rozdział 5 już jest. :P

      Usuń