Siatkarskie opowiadanie. To co piszę we wszystkich rozdziałach jest wymyślone. Jeśli ktoś poczuł się urażony to przepraszam.
piątek, 8 sierpnia 2014
Epilog
środa, 2 lipca 2014
Rozdział 17
Wiktoria: Zostaw. - odsunelam sie. - To ja też chcę Cię zatrzymać... I co?
Wojtek: I ja nie mogę tu zostać... Zrozum!
Wiktoria: Zejdz mi z oczu!
Wojtek: Ale Kochanie!
Wiktoria: Ale co?!
Wojtek: To jedź ze mną. - uśmiecha się.
Wiktoria: Chyba Cie pogrzało?! Mam jechać do Twojej byłej? Która Cię skrzywdziła?
Wojtek: Masz rację... Przepraszam. -przytulił mnie... Udobruchał...
Wtuliłam się w niego.
Wiktoria: Może wejdziesz?
Wojtek: Z miłą chęcią.
Weszliśmy do mojego pokoju.
Wojtek: Ładny pokój.
Wiktoria: Mówiłeś już. - zaśmiałam się.
Wojtek: A no tak.
Położyliśmy się na łóżku i postanowiliśmy coś pooglądać.
Wiktoria: Może ugotujemy jakąś przekąskę?
Nie odpowiada.
Wiktoria: Wojtek!
Wojtek: Tak, tak?
Wiktoria: Coś sie stało?
Włodi zaczął rozmawiać z kimś przez telefon.
Wojtek: Ale jak to?! - wstał jak opętany z łóżka.
Głos: Ona umiera! No norlamnie! Przylatuj szybko! - rozlaczyl się.
Wojtek: Ja muszę iść. Cześć! - pocałował mnie w czoło i szybko wybiegł z mieszkania. Zaczęłam płakać. W biegłam do salonu.
Wiktoria: Ala...! - mówię płacząc.
Ala: Co się stało?! - wystraszona podleciała do mnie.
Wiktoria: Wojtek pojechał do swojej byłej do Francji! - jeszcze bardziej się rozplakalam.
Ala: Co na palant! Dupek! Jak on mógł! Zerwij z nim! On poprostu nie jest Ciebie wart.
Wiktoria: Ale ja go chyba dalej kocham...
Ala: Na mózg upadlas? Zaraz sama wezmę Twój telefon i do niego zadzwonie! - wzięła mój telefon do ręki.
Wiktoria: Ala!
Zaczęła do niego dzwonic, a ja próbuje zabrac jej telefon, ale bezskutecznie.
Ala: O Wojtuś! Posłuchaj dupku! Wiktoria z Tobą zrywa! Jedź se do swojej byłej! Szczęścia życzę!
Wiktoria: Ala! - próbuje jej schwytac telefon.
Wojtek: Gdybym to usłyszał od Wiktorii to może bym uwierzył.
Ala: Wiktoria nie ma ochoty z Tobą rozmawiac. Zawalił jej sie przez Ciebie cały świat!
Wojtek: Ala... Ogranicz sobie.
Ala: Od kiedy Ty jesteś taki cwany, Cwaniaczku?
Wojtek: Od zawsze. A co? Jakiś problem?
Ala: Ty masz problem.. Że straciles tak cudowną kobiete jaką jest... Wiktoria.- rozlaczyla się.
Wiktoria: Czego chcesz?! - szlocham.
Wojtek: Nie jadę do Francji...
Wiktoria: A co? Oświeciło Cię?
Wojtek: Nie... Po prostu przemyslalem to. Nie mogę Cie zostawić.
Wiktoria: A jednak Cię oświeciło! Czyn nie możliwy!
Wojtek: Kochanie... Proszę Cię! Wybacz mi... Wiem, że źle zrobiłem...
Wiktoria: Gratulacje! Lepiej później niż wcale.
Wojtek: Wybaczysz mi?
Wiktoria: Zastanowię się... Cześć. - rozlaczylam się.
Andrzej: O Cześć! - dał mi czulego calusa w policzek.
Wiktoria: Cześć.
Andrzej: Coś nie tak? - znizyl się trochę by zobaczyć moje nadal zaplakane oczy.
Wiktoria: Nieważne.
Andrzej: No mi przeciez możesz powiedzieć.
Wiktoria: No dobrze... Tylko zostaw to dla siebie... Była bym Ci za to wdzięczna.
Andrzej: Dla Ciebie wszystko królewno. To chodź przejdziemy się po parku i mi o wszystkim opowiesz, a potem muszę iść na uczelnie.
Wiktoria: Ja też.
Andrzej: Ta uczelnia całkiem niedaleko Manufaktur?
Wiktoria: Tak, tak. - uśmiecham się a on razem ze mną.
Andrzej: To może opowiesz mi w trakcie drogi na uczelnie?
Wiktoria: Jasne.
Powolnym krokiem ruszyliśmy w stronę uczelni.
Andrzej: To opowiadaj co się stało.
Wiktoria: Wojtek chciał wyjechać do Francji. I ogólnie jakiś dziwny się zrobił... On migdy taki nie był. - zmartwiłam się.
Andrzej: Nie wiem czemu tak sie zachowuje... I, że chciał zostawić takie cudo jak, Ty samo?
Wiktoria: Tak... A co " najlepsze " to, że do swojej byłej.
Andrzej: Co za idiota! Ale Ty chyba... Mu nie wybaczylas, prawda?
Wiktoria: Chcę wybaczyć...
Zatrzymaliśmy się.
Andrzej: Ale nie wybaczysz. - zaczął mnie namiętnie całować.
Kolejny rozdział przewiduje pojutrze lub po, po jutrze. ;-)
Pozdrawiam. :-*
poniedziałek, 30 czerwca 2014
Rozdział 16
Gdy przyjechaliśmy do domu Wojtka, zabrałam rzeczy i poszliśmy razem do mnie.
Nagle po drodze spotykamy Andrzeja Wrone.
Andrzej: O cześc. - uśmiecha się.
Wojtek: Cześc...
Wiktoria: O cześc Andrzej! - raduję się.
Andrzej: Ślicznie wyglądasz. - podrywa mnie.
Wiktoria: Dziękuje. - lekko się uśmiecham.
Wojtek: Wiesz co Andrzej? Nie mamy za bardzo czasu. Cześc, trzymaj się! - wziął mnie za rękę i poszliśmy dalej.
Wiktoria: Co Ty taki nie miły?
Wojtek: Przecież nie będę miły dla osoby, która podrywa moją narzeczoną.
Wiktoria: Ojjj... Już nie przesadzaj.
Wojtek: Nie przesadzaj... Nie przesadzam. Po prostu nie chcę by ktoś mi Cie odebrał.
Wiktoria: Przecież nikt mnie Tobie nie odbierze.
Wojtek: Mam taką nadzieję. - i czule mnie objął.
Przed klatką
Wojtek: Wpadniesz do mnie jutro? - pyta się mnie, łapiąc mnie za biodra i lekko mnie do siebie przyciągając.
Wiktoria: Jutro nie za bardzo mam czas, a teraz muszę już iśc na górę, bo za godzinkę mam spotkanie klasowe.
Wojtek: To miłej zabawy. - pocałował mnie namiętnie. - Pa. - i uśmiechnięty poszedł.
Ja za to szybko poszłam na górę się szykowac. Całkiem zapomniałam o tym spotkaniu. Mam nadzieję, że zdążę.
Poszłam szybciutko wyszperac czegoś w szafie. Znalazłam to. Włosy lekko podkręciłam i zrobiłam lekki make-up. To wszystko zajęło mi z 30 minut.
Następnie żwawym krokiem wyszłam z domu i poszłam do auta, a potem odjechałam.
Po 10 minutach byłam na miejscu- w kawiarni.
Połowa naszej starej 6b już tam jest. Przywitałam się z nimi i z moimi ulubionymi koleżankami usiadłam przy stoliku. Była w śród nich też Ala i Julka, lecz ja nie chciałam usiąśc z Julą. Powiedziałam jej to prosto w twarz, a ona oburzona poszła usiąśc, gdzie indziej.
Oliwia: Dziczku! Jak Ty się zmieniłaś! - mówi zdziwiona.
Wiktoria: Ty również. - uśmiecham się.
Ola: I bardzo dobrze grasz w siatkówkę. Oglądam Cię w telewizji! - mówi zachwycona.
Wiktoria: A dziękuje. - zaśmiałam się.
Oliwia: Musisz nas zabrac kiedyś na jakiś mecz!
Wiktoria: Obiecuję, że kiedyś dojdzie to do skutku.
Ala: Przypilnuje ją! - i wszystkie zaczęłyśmy się śmiac.
Ola: A jak tam sprawy sercowe?
Oliwia: Olka! A wstydź się! Nie wiesz, że ona jest z tym siatkarzem? Włodarczykiem!
Ola: A skąd ja mam niby wiedzieć?
Oliwia: Nie mówiłam Ci?!
Ola: No nie...
Oliwia: No to mówię. - wszystkie zaczęłyśmy się chichotac.
Ola: Miło z Twojej strony. - mówi miłym głosem. - Że dopiero teraz! - mówi lekko wkurzona.
Wiktoria: Ojj... Przestańcie się kłócic!
Ala: No właśnie. Opowiadaj lepiej co tam u Was. Cały czas gdzieś z nim łazisz i jeździsz. Nawet nie mam czasu z Tobą pogadac. - mówi smutna.
Wiktoria: No cóż... Takie życie. Przecież nie będę cały czas siedziała w domu.
Ala: A właśnie, że będziesz! - śmieje się.
Wiktoria: A właśnie, że nie. - chichocze.
Gadałyśmy tak jeszcze z dwie godziny. " Jak tam u Ciebie?" , " Jak wspominasz lata w gimnazjum?" itp. itd.
Dosłownie. Rozmawiałyśmy o wszystkim co tylko ślina przyniosła nam na język. Dużo się śmiałyśmy, żartowałyśmy, ale też płakałyśmy przy wspominaniu czasów z podstawówki.
Łzy znowu się polały, gdy się żegnałyśmy... Gdy spotkanie dobiegło końca... Ale pocieszałyśmy się tym, że jeszcze nie jedno takie spotkanie chcemy takie zorganizować.
Wraz z Alą pojechałyśmy do domu.
W domu
Gdy przyszłyśmy do mieszkania poszłyśmy do salonu.
Ala: To opowiadaj jak tam relacje między Tobą, a Wojtkiem? - momentalnie usiadłyśmy na wersalkę.
Wiktoria: A wszystko dobrze... Wczoraj byliśmy u jego rodziców.
Ala: Pierwszy raz?
Wiktoria: Tak.
Ala: To opowiadaj! Jak było? - pyta podekscytowana.
Opowiedziałam jej o tym, że Wojtek ma bardzo fajnych, miłych rodziców... No przyszłych teściów, w końcu za niedługo planujemy ślub. Mam nadzieję, że rodzice nie byli tylko tacy na " pokaz " tylko naprawdę oni tacy są... Dziwne by było to, że po ślubie okazaliby się jakimiś potworami! Nie no żartuję. Nie wyglądają na takich.
W moim pokoju
Po umyciu się, ubraniu w piżamę, poszłam do swojego pomieszczenia jakim jest mój pokój.
Pościeliłam łóżko, wzięłam słuchawki i tablet do ręki i zmęczona padłam na swoje posłanie.
Nagle dostałam wiadomość...
Od: WRONA
Cześć. Chciałbym Cię przeprosić za dzisiaj... Chyba za bardzo mnie poniosło. Widziedziałem, że Wojtek będzie zazdrosny i oto mi chodziło, ale teraz... Żałuję. Przepraszam.
Kocham Cię. Twój Andrzej.
" Yyy... Jak to? Andrzej mnie kocha? " - pomyślałam.
Kolejny SMS... Ale tym razem od Wojtka.
OD: Wojuś
Cześć Kochanie... Wyjeżdżam do Francji. Moja była dziewczyna jest chora na raka. Prosiła mnie bym przyjechał i tam z nią został.
Przepraszam...
Kocham Cię. Twój Wojtek.
Zaczęłam płakać. Jak on może zostawić mnie i tu i jechać do niej?! Zdradzała go prawie codziennie i leciała tylko i wyłącznie na jego kase, a teraz go prosi by przyjechał? Aż do Francji?!
Postanowiłam postawić mu proste i logiczne ultimatum, które często stawiałam w różnych podobnych sytuacjach.
DO: Wojtuś
Chcesz mnie tak zostawić tu samą? Tak porostu sobie wyjechać?
OD: Wojtuś
Zrozum, że chcę przy niej być. Za parę miesięcy wrócę. Obiecuję.
DO: Wojtuś
Parę miesięcy?!
Wybieraj. Ja albo ona. Wybierzesz ją to nigdy więcej mnie nie zobaczysz. Pamiętaj!
Po 10 minutach
Ktoś puka do drzwi. Otwieram. To Wojtek.
Wojtek: Zostaję tutaj... - mówi smutny.
Wiktoria: Jeśli chcesz do niej jechać to proszę bardzo! Ciekawe co Ty byś zrobił gdybym ja chciała jechać do swojego byłego, który prawie codziennie mnie zdradzał i leciał tylko na moje pieniądze! No co byś zrobił? - mówię przez łzy.
------------------------------------------------------------------------
No to się porobiło. :-( Mam nadzieję, że Wam się podoba. :-)
Łapcie rozdział 16. Trochę chyba dłuższy od 15. Chcieliście to macie! :-)
Kolejny rozdział pojawi się może jutro... Po jutrze. Jeśli chcesz być informowany to klikasz zakładkę " Informowani " a tam jest już wytlumaczone co trzeba zrobic by zostac informowanym. ;-)
Niemcy wygrali z Algierią 2:1! Brawooo! Tak trzymać! ;-)
PS. Komentujcie! :-) Ostatnie komentarze dały naprawde mocnego kopa. :-P
INSPIRACJA
http://ajednakduzoznaczysz.blogspot.com/
Rozdział 15
A teraz łapcie kolejny rozdział. Mam nadzieje, że Wam się spodoba. Miłego czytania! ;)
DZIĘKUJE ZA PONAD 2000 TYSIĄCE WYŚWIETLEŃ! :)
piątek, 27 czerwca 2014
Rozdział 14
Tak! Idziemy na imprezke do naszego ulubionego klubu. Będzie, będzie zsbawa! Będzie się działo!
Gdy kelnerka przyniosła piwa, wszyscy się za nie wzięli.
Gdy byliśmy już trochę podpici impreza się rozkręciła. Wszyscy wyszli na parkiet tańczyć oprócz Wojtka...
Poszłam go szukać.
Szukam, szukam i nie znalazłam go... Postanowiłam wyjść z klubu...
Zaczęłam ich rozdzielać. Mężczyźni uciekli. Na szczęście nic poważnego się nie stało. Wojtek ma podbite oko i kawałek zadrapanego czoła, Karol podobnie.
Szybko zamówiłam taksówkę i wraz z Wojtkiem pojechałam do jego mieszkania.
Wiktoria: Co Cie wzięło na bójkę?
Wojtek: Ojjj... Kochanie! - całuje mnie.
Przerwałam.
Wiktoria: O nie, nie! Nie zasłużyłeś!
Wojtek: Ojjj... Wiktoria!
Wiktoria: Przemywaj se sam! - wyszłam z łazienki, a następnie z mieszkania. Wojtek za mną.
Wojtek: Zaczekaj! - zatrzymał mnie. - Przepraszam. - przytula mnie. - Chodźmy do domu...
Poszliśmy do domu.
Skończyłam obmywać mu to zadrapanie. Następnie przebrałam się i poszłam spać razem z Wojtkiem.
Poszłam do kuchni, a tam na stole czeka na mnie pyszne śniadanie. Obok leży karteczka z napisem " Będę wieczorem. Jestem u rodziców. Pomagam tacie ogarnąć garaż.
Jeśli chcesz to po Ciebie przyjadę. :-) Poznasz moich rodziców. Co Ty na to? Jak coś to dzwoń.
Kocham Cię! Twój Wojtek. :-* <3 " .
Niestety wena uciekła... :-(
A jak tam świadectwa? Czerwony pasek na świadectwie czy na dupie? :-D Ja osobiście na świadectwie. Średnia 5.00. A jaką Wy macie średnią? ;-)
Pozdrawiam! :-*
sobota, 21 czerwca 2014
Rozdział 13
Wojtek: Może pójdziemy do mnie?
Wiktoria: Teraz?
Wojtek: Tak.
Wiktoria: Nie za bardzo mi pasuje... Muszę zrobić zakupy, obiecałam rodzicom, że do nich zajdę... Może wieczorkiem wpadnę?
Wojtek: Wieczorem? Dobry pomysł. Możesz u mnie nocowac.
Po pożegnaniu poszliśmy do samochodu. Ja do swojego, on do swojego.
Po zrobieniu zakupów, odwiedzeniu rodziców pojechałam do domu.
Tylko gdy weszłam odłożyłam torbę, torebkę i poszłam do kuchni coś zjeść.
Kuchenka zapełniona garnkami... Ciekawe co w nich jest.
Zajrzałam a tam zupa ogórkowa! Mniaaam! Zabieram się za jedzenie!
Po zjedzeniu pysznej zupki poszłam wybrać jakieś ładne ubranie do Wojtka i spakować potrzebne rzeczy.
Wybrałam to- ubranie do Wojtka i to jako piżame, a to ubranie na jutro.
Hejka Byczku! :* xD Dzisiaj mnie wieczorem nie będzie, więc nie czekaj na mnie. Zobaczymy się jutro! ;) DoZo! :)
A u Wojtka. :)))
A dziękuję! :D
A no tak! Bym zapomniała. Jutro wieczorem mamy takie spotkanie. Oj będzie się działo!
Otwiera cały szczęśliwy.
Wojtek: O cześć! Wejdź!
Weszłam, a on zamknął za mną drzwi.
Wojtek: Daj zaniosę. - wziął torbę treningowa i torbę z ciuchami na jutro, piżama itp.
Następnie poszliśmy do salonu.
Wojtek: Chcesz coś do picia?
Wiktoria: Nie, dziękuję.
Gdy film się skończył umyliśmy się i poszliśmy spac.
Następnego dnia- Finałowy mecz +Ligi
Rano jak to rano ogarnęliśmy się, zjedliśmy śniadanko i pojechaliśmy na Halę Energia.
Na hali
Przed halą stał już autokar przeciwników- Asseco Resovii Rzeszów.
No co tu ukrywac...? Przeciwnik trudny, ale damy radę!
Poszliśmy do szatni i przywitaliśmy się z resztą zawodników Skry.
Większośc słuchała muzyki, a reszta rozmawiała i chichotała się. Ja jestem bardziej za motywowaniem się w sposób słuchania muzyki, zresztą jak przed każdym meczem.
Mecz
Wygrywamy już 2:0 w setach.
Set 3.
Nagle przewaga Asseco się powiększyła. Wygrywają 23:20. Ojjj już blisko piłki setowej. Wszyscy nasi kibice zaczęli głośno krzyczec " Wiktoria! Wiktoria! " , ponieważ teraz ode mnie zależało czy Resovia będzie miała piłkę setową czy nie... Stoję w polu zagrywki. Jestem cała zestresowana. Boję się, że trafię w aut, ale... Trafiłam prosto w boisko i nikt tej zagrywki nie przyjął. 23:21
Znowu jestem na zagrywce i znowu trafiam w boisko! Trybuny szaleją!!! 23:22
I znowu boisko!!! 23:23
Znowuż boisko! Już widzę smutne miny kibiców z Rzeszowa. 23:24
I......
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No to łapcie rozdział 13! :)
Nie wiem czy wena powróciła czy nie... Sami oceńcie! ;)
Zapraszam za tydzień! :))))
Pozdrawiam! :*
CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ
piątek, 20 czerwca 2014
Rozdział 12
Wiktoria: Co?! - wstałam jak opętana z krzesła.
Ala: Spokojnie!
Nagle do salonu wchodzi Jula.
Wiktoria: Co?! Boli Cię to, że jestem z Wojtkiem?! Że go kocham, a on mnie?! Tak trudno Ci to zrozumiec... Przebolec?!
Julka: Ja go kocham! Zrobię wszystko byście nie byli razem!
Wiktoria: Proszę Cię, nie bolej nad moim szczęściem!
Julka: Prosić to ty se możesz!
Ala: Przestańcie! - wstała - Julka posłuchaj... To, że rozwalisz ich związek nic nie da... On tak czy siak nie będzie z Tobą... Znajdziesz innego, lepszego... Proszę Was! Przestańcie się kłocic!
Julka: Przepraszam... - wyciągnęła do mnie rękę, ale ja to zignorowałam i wyszłam z salonu.
Dzwoni do mnie Wojtek.
Odbieram.
Wiktoria: Tak, słucham?
Wojtek: Cześć Kochanie!
Wiktoria: Cześć Koteczku!
Wojtek: Co u Ciebie?
Wiktoria: Aaa... Słabo...
Wojtek: Co się stało?
Wiktoria: Nic ważnego. - nie chcę by wiedział o tym, że Julka go kocha.
Wojtek: No przecież słyszę. Powiedz prawdę.
Wiktoria: No mówię, że nic...
Wojtek: Nie chcesz powiedzieć to nie... Masz dzisiaj czas?
Wiktoria: Nie wiem ile zajmie mi nauka.
Wojtek: Aha... To owocnej nauki... Nie będę przeszkadzał. - wyburkal - Cześć. - rozlaczyl się.
Rzuciłam telefon na łóżko.
Wiktoria: Ja myślę, że to dobry pomysł. - usmiecham się.
Tak... Mieliśmy jechać na wakacje, ale jak ja zostanę powołana to i on też.
Stefan: Też tak myślę, ale mam pewne wątpliwości.
Wiktoria: Ja Ci zaraz rozwieje te Twoje wątpliwości! - smiejemy się.
Stefan: Nie, nie trzeba! - zasmial się.
Poszliśmy trenowac.
Wojtek: Stój, stój. - zatrzymał mnie.
Wiktoria: Co chciałeś? - mówię zmieszana.
Wojtek: Coś się stało? Dzisiaj ani słowa ze mną nie zamienilas.
Wiktoria: Nic się nie stało.
Wojtek: No przecież widzę.
Wiktoria: Julka Cię kocha. To chciałeś wiedziec?!
Wojtek: Co?!
Wiktoria: To co slyszales.
Wojtek: No i co...?
Wiktoria: To, że boje się, że mnie rzucisz dla niej.
Wojtek: Ja?! Kochanie... No coś Ty! - przytulił mnie. - Nigdy Ci tego nie zrobię.
Wiktoria: Nigdy nie mów nigdy.
Wojtek: Ohh... Ja mówię... Taki wyjątek! - zasmiał się.
Ostatnio wena mnie coś opuściła, dlatego ten rozdział wydaje mi się taki suchy i nudny. :( A zresztą... Sami ocencie. ;)
Do jutra!
sobota, 14 czerwca 2014
Rozdział 11
Po zjedzeniu pysznych, góralskich przysmaków Wojtek poszedł do końca nas spakować, a ja poszłam zrobić kanapki na drogę. Było nam tak smutno i przykro, że już musimy wyjeżdżać.
Po zrobieniu kanapek, poszłam do pokoju, do Wojtka.
Wchodzę.
Wojtek: Wszystko spakowane. - uśmiecha się.
Wiktoria: To ja tylko dopakuje jedzenie. - spakowałam kanapki itp do specjalnej torby na jedzenie.
Wujek: Szkoda, że już jedziecie...
Wojtek: Niestety... Obowiązki wzywają.
Ciocia: To tylko, gdy dostaniecie wolne to zapraszamy! - uśmiecha się.
Wojtek: Po sezonie klubowym zamierzamy wyjechać za granice... Jeśli nie zostaniemy powołani do reprezentacji.
Wujek: A to przyjedziecie jak będziecie mieli czas! - zaśmiał się.
Wiktoria: Ależ oczywiście! - też się zaśmiałam, a oni razem ze mną.
Ciocia: Cieszymy się, że Wojtek znalazł sobie tak piękną, miłą i zaradna kobietę!
Wujek: Zgadzam się.
Po ich słowach Wojtek czule objął mnie swoją ręką, a ja go.
Wojtek: Ja też się ciesze. - uśmiecha się.
Po pożegnaniu się wsiedliśmy do auta i odjechaliśmy.
Wojtek: Co robisz jutro? - położył mi swoją dłoń na moje kolano.
Wiktoria: Jutro zapewne odpoczywam.
Wojtek: Aha... - odpowiedział.
Wiktoria: Jeśli chcesz to możesz dzisiaj u mnie nocowac. Pokój jest dość duży tak samo jak łóżko. - uśmiecham się.
Wojtek: Z miłą chęcią. - również się uśmiecha.
A co do Wojtka to kocham go jak nikogo nigdy nie kochałam. Chcę z nim byc... Jak najdłużej! Jestem tego w 100% pewna... Jestem pewna czego chcę w życiu!
Ala: Gołąbeczki już jesteście!
Jula: Taaa... - mówi z ironią. Wzięła kurtkę, torebkę, szybko ubrała tenisówki i wyszła wściekła z domu.
Wiktoria: Co jej?
Ala: Potem o tym z Tobą porozmawiam... A teraz idźcie odpocząć! - uśmiecha się.
Wiktoria: Aaaa, dziękuję! - zaśmiałam się.
Wiktoria: To powiesz mi czemu Julka tak się zachowała?
Ala: Bo ona...
No to łapcie rozdział 11! ;) Mogę zdradzic, że już za niedługo w którymś rozdziale będzie ślub! :P
Przynajmniej tak planuje, jeśli wena mnie nie opuści. :)
A jeśli chcecie szybciej dowiedziec się, a nie w piątek dlaczego tak zachowała się Julka to musi byc góra 4/3 komentarze pod tym rozdziałem! :D
Do dzieła!
Pozdrawiam! :*
czwartek, 12 czerwca 2014
Rozdział 10
Zgodziłam się, bo na oponkach zjeżdżałam dawno temu, gdy byłam w wieku 12-13 lat.
Po przekąszeniu góralskich przysmaków ubraliśmy się w strój narciarski i poszliśmy do auta, po czym odjechaliśmy.
Zjeżdżaliśmy dużo razy. Raz razem, a raz osobno. Było super! Dosłownie.
Wiktoria: Ohhh... Kochanie! Ty i Twoje niespodzianki. - zaśmiałam się, on także.
Gdy zaprowadził mnie w dane miejsce ściągnął mi chustkę. Nagle moim oczom ukazał się piękny mostek ozdobiony kwiatami w kształcie serc i kolorowe lampki. To wszystko wyglądało pięknie, a zarazem romantycznie!
Wiktoria: Tu jest pięknie! Kiedy Ty to wszystko przygotowałeś? - mowie z uśmiechem.
Wojtek: A tajemnica. - z bananem na twarzy, czule położył swoje dłonie na moich biodrach.
Wiktoria: Dziękuję. - robię słodkie minki.
Wojtek: Nie masz za co dziękować... To jest prezent za to, że jesteś... Tu i teraz. - zaczął mnie namiętnie całować.
Po czułych, namiętnych i cudownych pocałunkach postanowiliśmy pospacerować po pięknym, całkiem długim moście.
Byłam tak strasznie zadowolona, że mam Wojtka przy sobie... Mam mężczyznę, który mnie kocha, a ja go.
Po kolacji poszliśmy się pakować... Tak jutro wyjeżdżamy... Niestety. Jest tu nam tak dobrze, ale cóż obowiązki wzywają!
Poszliśmy do pokoju i padliśmy na łóżko.
Wiktoria: Szkoda, że jutro wyjeżdżamy.- mówię smutna wtulając się w Włodiego.
Wojtek: No szkoda, szkoda... Ale takie życie, nic nie trwa wiecznie. - pocałował mnie w czoło.
Wiktoria: Nawet nasz związek... - jeszcze mocniej się w niego wtuliłam.
Wojtek: Ojjj... Misiaczku! Ty od razu o najgorszym myślisz. - głaska mnie po głowie.
Wiktoria: Myślałam... Przez moment... A Ty? - pytam.
Wojtek: Myślę cały czas.
Wiktoria: I...? - uśmiecham się.
Wojtek: I chciałbym jak najszybciej założyć Ci obrączkę. - zaczął mnie czule całować.
Wojtek: To dla Ciebie Kochanie. - daje mi pudełeczko.
Otworzyłam, a tam piękny złoty łańcuszek z zawieszką z napisem " Kocham Cię. Twój Wojtek. ".
Wiktoria: Jaki śliczny! - biorę naszyjnik do ręki. - A z jakiej to okazji? - pytam uśmiechając się.
Wojtek: To prezent z tej samej okazji co udekorowany mostek. - przytula mnie.
Wiktoria: Dziękuję!
Wojtek: Nie masz za co dziękować.
Wiktoria: Mam... Za to, że mam obok tak wspaniałego faceta. - i nasze usta się złączyły w czułych, słodkich, długich pocałunkach.
------------------------------------------------------------------------------
Łapcie 10 rozdział! :) Mam nadzieje, że Wam się spodoba. ;) Dodaje go dzisiaj, ponieważ jutro nie będę miała czasu go dodac.
11 w sobotę! ;)
Pozdrawiam. :*
piątek, 6 czerwca 2014
Rozdział 9
Popołudniu wybraliśmy się do najlepszej restauracji w całym Zakopanym.
Po zajęciu stolików zajrzeliśmy do MENU dań. Ja wybrałam krewetki w sosie czosnkowym, a Wojtek homara.
Po zjedzeniu
Po zjedzeniu pysznego obiadu poszliśmy do windy by zjechac na parter do wyjścia, lecz nagle winda się zacięła.
Wojtek: Hmm... No to mamy z godzinę dla siebie. - i zaczęliśmy się czule całowac.
Po jakimś czasie
Nagle Wojtek ukląkł.
Wojtek: Zostaniesz moją żoną? - wyjmuje pierścionek zaręczynowy.
Wiktoria: Tak - i założył mi pierścionek, po czym zaczęliśmy się namiętnie całowac.
Jestem strasznie zadowolona, a zarazem zaskoczona... Nie spodziewałam się, że po tak krótkim czasie znajomości Wojtek może mi się oświadczyc. Ale nie żałuję, że powiedziałam TAK.
Po wyjściu z windy
Pojechaliśmy zwiedzac miasto. Zaparkowaliśmy samochód koło domu wujka i poszliśmy na pieszo zobaczyc Kościół Matki Boskiej Częstochowskiej i Św. Klemensa, a następnie różne inne zabytki i atrakcje.
Wieczorem
Dzisiaj drugi wujek Wojtka ma urodziny i robi imprezę, na którą ja z Włodim też zostaliśmy zaproszeni wraz z wujem Adamem i ciocią Anią.
Elegancko się ubrałam, założyłam czarny komin, zrobiłam fryzurę i lekki make-up.
Wojtek też ubrał się w garnitur. Wyglądał ślicznie! Wujek również był w garniturze, a ciocia w prostej, eleganckiej sukience.
Na urodzinach w ogrodzie
Już gdy większośc była nietrzeźwa duża grupka osób zebrała się w ogrodzie, ponieważ w domu zostali Ci co dalej kontynuowali popijawe. Ja z Wojtkiem też jesteśmy na ogrodzie. My osobiście nie piliśmy żadnego alkoholu oprócz szampana.
Wujek- Władek ma ogromny, piękny ogród po którym spokojnie można spcerowac. Tak też zrobiliśmy z Wojtkiem.
Wojtek: I jak Ci się podoba? - stanęliśmy w samym środku ogrodu.
Wiktoria: Mi się bardzo podoba. Nie żałuję, że tu przyjechaliśmy. - słodko się na niego patrze.
Wojtek: Ja też. - i nasze usta złączyły się w pełnym uczuc pocałunku.
---------------------------------
No to łapcie rozdział 9. :) Przepraszam, że taki krótki, ale za tydzień postaram się, aby w piątek i w sobotę obydwa były długie ( jeśli chcecie ). ;)
CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ
POZDRAWIAM! :*
Rozdział 8
Po przyjściu do domu wzięliśmy wspólną kąpiel z płatkami róż i szampanem.
Było cudownie... Czułe całusy, objęcia, przytulasy. Marzenie każdej kobiety!
Po gorącej kąpieli padliśmy zmęczeni na łóżko i w mig zasnęliśmy.
Kolejnego dnia
Po ubraniu się w ciuchy dzienne, ogarnięciu się zeszliśmy na śniadanie. Przywitaliśmy się z ciocią i wujkiem, a następnie zasiedliśmy do stołu.
Po zjedzeniu pysznego śniadanka poszliśmy umyć zęby, a potem ubraliśmy się w odpowiednie ciuchy na narty. Tak! Wybieramy się dzisiaj na narty. Szczerze, to nie umiem jeździć na nartach, ale mam nadzieję, że mój książę mnie nauczy, przynajmniej tak mówił.
Na stoku narciarskim
Ledwo co wjechałam na stok, a już z kilka razy się wyrąbałam.
Po pewnym czasie jakoś wczłapałam się na oślą łączkę.
Jadę... Jadę... Jadę, jestem już prawie na dole, gdy wpadłam na Wojtka. Oby dwoje zaliczyliśmy bolesną glebę.
Wiktoria: Nic Ci się nie stało? - nasze twarze są blisko... Coraz bliżej i bliżej.
Wojtek: Nie... Nic... - gdy nagle zaczął mnie czule całować.
Całowaliśmy się przez dłuższy czas, aż do momentu gdy Wojtek zaproponował mi, że mnie trochę poduczy. Zgodziłam się z uśmiechem na twarzy.
Na oślej łączce
Wojtek: To tak Kochanie! Jak chcesz hamowac to rób tak. - pokazał mi jak- A jak zjeżdżasz to lekko ugnij kolana i oprzyj się na tu- pokazał gdzie.
Wiktoria: Spróbuje... Ale nie obiecuję, że mi się uda. - zaśmiałam się a on razem ze mną.
No to zjechałam... Próbuje hamować, ale się nie udało i wpadłam w siatkę bezpieczeństwa. Zaplątałam się tak, że nie mogłam z niej wyjść. Podjechał do mnie Wojtek i pomógł mi z niej wyjść.
Wojtek: Ohhh... Ty moja kochana łamago. - i zaczęliśmy się namiętnie całować.
W wypożyczalni sprzętu do jazdy na nartach.
Ledwo co doszłam do wypożyczalni... Jestem cała obolała. Seryjnie! Wszystko mnie boli. Zastanawia mnie tylko jedno... To jak ja zdejmę buty do nart?
W domu u wujka i cioci
Gdy wróciliśmy do domku przebraliśmy się w normalnie ciuchy i zjedliśmy pyszny obiad. Następnie poszliśmy odpocząc w mięciutkim łóżeczku.
Przytuleni położyliśmy się i zaczęliśmy oglądać Titanic'a. Ten film oglądałam już dużo razy, więc z powodu zmęczenia i znania prawie całego filmu na pamięć zasnęłam.
Nie dziwię się dlaczego usnęłam. Już pominę fakty napisane wyżej, ale przy takim mężczyźnie jakim jest Wojtek było mi tak dobrze, że trudno było nie zasnąć.
-------------------------------
No to mamy piątek i mamy rozdział 8! :-) Myślę, że ten rozdział Wam się spodoba. ;-)
Zapraszam jutro na rozdział 9! :*
DZIĘKUJE ZA MIŁE SŁOWA I PONAD 1000 WYŚWIETLEŃ! <3 :* ;)
PS: Wczoraj pracowałam nad wyglądem bloga i chyba coś się pomieszało... Jeśli Wam się układ bloga nie podoba to piszcie! ;)
CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ
sobota, 31 maja 2014
Nowy blog
Rozdział 7
Wiktoria: Tak... - mówię szlochając
Wojtek: To słucham...
Wiktoria: Siedzimy razem w salonie, a nagle dzwoni do Ciebie telefon... Poszedłeś odebrać do drugiego pokoju.Myślisz, że nie słyszałam co mówiłeś? - patrzę mu prosto w oczy, a po policzkach lecą mi łzy jak grochy...
Wojtek: To była moja siostra... - mówi lekko zdziwiony.
Wiktoria: Siostra...? - mówię też trochę zdziwiona. - Przepraszam... Nie powinnam tak zareagować... - spuściłam głowę na dół.
Wojtek: No nie powinnaś. - przytula mnie czule.
Wiktoria
Jaka ja byłam głupia... Nie przyszło mi nawet na myśl, że to mogła być jego siostra. Jest mi teraz strasznie głupio.
Kilka dni później
Wiktoria
Siedzę w salonie jedząc śniadanie i oglądając Dzień Dobry TVN.
Nagle dzwoni do mnie trener oznajmiając, że przez cały tydzień treningi zostały odwołane.
Ucieszyłam się, bo będę miała dużo czasu na spotkania z przyjaciółmi, rodziną no i Wojtkiem... Jeśli znowu coś mi nie wypadnie do załatwienia.
Wczoraj tata wyszedł ze szpitala. Czuje się dobrze, przez co jestem także szczęśliwa.
Wojtek
Siedzę i jem śniadanie.
Z myślą, że przez cały tydzień mamy wolne wziąłem do ręki telefon i zacząłem pisać SMSa.
Do: Wiktoria
Hej Kochanie. Co porabiasz przez najbliższe dni? :*
Wiktoria
Nagle dostałam SMSa. Wzięłam Do ręki telefon i czytam wiadomość, którą dostałam.
DO: Włodi
Hej. Co robię przez najbliższe dni? Szczerze...? To nie wiem... Nie mam jeszcze żadnych planów.
WŁODI
To może wybierzemy się gdzieś? :)
DO: Włodi
Z miłą chęcią, ale gdzie? :)
WŁODI
Może pojedziemy w góry? Do Zakopanego. Mieszka tam mój wujek, więc na pewno problemu z pobytem nie będzie ;)
DO: Włodi
Góry? Super pomysł. :)
WŁODI
To pakuj się! :)
DO: Włodi
To już, dzisiaj chcesz tam jechać?
WŁODI
A kiedy? :)
DO: Włodi
No nie wiem. :/
WŁODI
No właśnie! :) Idź się pakować i nie marudź! :*
DO: Włodi
Ok :*
I zgodnie z " rozkazem " Wojtka poszłam się pakować.
Gdy spakowałam się napisałam do niego następującego SMSa.
DO: Włodi
Ja już spakowana! ;)
WŁODI
Ja też. To co? Zaraz po Ciebie będę! ;)
Po tym SMSie poszłam się szybko ubrać, zrobić lekki make-up i uczesać włosy. Dzisiaj postanowiłam iść w rozpuszczonych gdyż rano myłam włosy, a wczoraj byłam u fryzjera. Fryzjerka zrobiła mi Ombre, którą chciałam zrobić już od jakiegoś czasu.
Po 15 minutach
Do drzwi puka Wojtek, otwieram.
Wojtek: Cześć Kochanie! Ślicznie wyglądasz! - zaczął mnie czule całować, gdyż po chwili przestał - To ja wezmę Twoje bagaże, a Ty zamykaj drzwi. Będę czekał w samochodzie. - po namiętnym pocałunku zrobił to co mówił, ja również.
W samochodzie Wojtka
Wiktoria: To teraz wypadało by pojechać na jakieś szybkie zakupy.
Wojtek: A no fakt. To gdzie?
Wiktoria: Jedź do najbliższego supermarketu.
Wojtek: Tak jest! - zaśmiał się.
Wiktoria: Jedź Ty mój głupolu! - też się zaśmiałam i pogłaskałam go po głowie, po czym odjechaliśmy.
Po zrobieniu zakupów ( 11:30 )
Gdy zrobiliśmy zakupy pojechaliśmy " napoić " samochód i ruszyliśmy.
Droga czekała nas długa.
Na miejscu ( Godzina 18:50 )
Podróż nie była krótka. Jechaliśmy kilka dobrych godzin, aż gdy zmęczeni, a zarazem szczęśliwi dotarliśmy na miejsce.
Pojechaliśmy do wujka Wojtka. Wujek - Pan Adam i jego żona- Pani Ania przywitali nas z otwartymi ramionami. Pokazali nam pokój z łazienką w którym będziemy mieszkać przez te super zapowiadające się dni.
Gdy tylko się rozpakowaliśmy poszliśmy się przespać.
Wstaliśmy ( Godzina 21:00 )
Gdy obudziliśmy się prawie w 100% naładowani energią postanowiliśmy wybrać się na wieczorny spacer po Zakopanym.
Ubrałam kurtkę, szalik, workery, Wojtek też, a następnie założyliśmy #CZAPY Kłosa vs Wrony i wyszliśmy z domu. Wojtek dobrze zna okolice i zaproponował, żebyśmy wybrali się do pobliskiego parku.
Trzymając się za rękę spacerujemy po parku. Ustalamy co będziemy robić jutro jak i przez kolejne dni.
Po zaplanowaniu najbliższych dni stwierdziliśmy, że ten tydzień zapamiętamy na długo, po czym zaczęliśmy się czule całować, gdy nagle zaczął padać śnieg ( gdyż jest styczeń),ale nam - zakochanym on wcale nie przeszkadza.
------------------------------------
No i łapcie rozdział 7! ;)
Myślę, że Wam się spodoba. :)
A tak odbiegając od bloga to brawa dla naszych siatkarzy! :)
CZYTASZ=KOMENTUJESZ MOTYWUJESZ
Do piątku! :*
piątek, 30 maja 2014
Rozdział 6
Hej Kochanie. Jak się trzymasz
?
DO: Włodi
Hej Misiaczku. Lepiej niż wczoraj... :)
Włodi
To może bym wpadł...?
DO: Włodi
Tak się składa, że ja wpadnę do Ciebie. :) Zostawiłam krem.
Włodi:
To czekam
:*
Po pożegnaniu się z bratem i mamą pojechałam do Wojtka
Przed drzwiami Wojtka
Pukam, a on po chwili otwiera.
Wojtek: Hej - i zaczął mnie całować
Wiktoria: Hej - również go całuję
Wojtek: A więc krem - podaje mi go do ręki .
Wiktoria: Dzięki - uśmiechnęłam się i cofnęłam się w stronę drzwi.
Wojtek: Już idziesz?
Wiktoria: A mam zostać...?
Wojtek: A dlaczego nie? - zapytał ciepło.
Wiktoria: Jeśli chcesz to zostanę. - odwróciłam głowę w jego stronę i uśmiechnęłam się
Wojtek: To zapraszam.
Odwróciłam się w stronę Wojtka i podeszłam parę kroków bliżej... Tak,że nasze twarze są blisko siebie... Bardzo, a to bardzo blisko... Po chwili zaczęliśmy się czule i namiętnie całować.
Po 15 minutach.
Siedzimy w salonie i oglądamy jakieś romansidło. Gdy nagle dzwoni telefon Wojtka. Poszedł odebrać do drugiego pokoju i zamyka drzwi, a ja dalej siedzę w salonie.
Wojtek: Cześć kochana... Dobrze przyjadę wieczorem. Z przyjemnością. No buziaki. - słychać w salonie.
Jego słowa strasznie mnie zdziwiły... Nie wytrzymałam i bez słowa wybiegłam z mieszkania.
Wojtek
Zdziwiony pobiegłem za nią... Ale jej już nie dogoniłem...
Wiktoria
Pojechałam do domu. Wchodzę, a od razu podlatuje do mnie Ala... Ale ja nie mam ochoty na rozmowy i po ledwo wydukanym słowie " Cześć " poszłam do pokoju, po czym zamknęłam drzwi na klucz. Usiadłam na łóżko... Rzuciwszy torebkę w kąt schowałam twarz w dłonie... Nie mogłam powstrzymać się od płaczu. To było silniejsze ode mnie...
Po chwili mój telefon zaczął dzwonić... Wzięłam go do ręki, ale gdy zobaczyłam, że to Wojtek odłożyłam go na szafkę.
Wojtek
Zdecydowałem się pojechać do niej... I z nią porozmawiać.
Pukam. Otwiera Ala.
Ala: O Wojtek...! Cześć! Coś się stało...?
Wojtek: A no stało się... - biegnę do pokoju gdzie jest Wiktoria
Wiktoria
Usłyszałam, że ktoś podbiegł do drzwi. Z myślą, że to Ala otwieram cała zapłakana...
-----------------------------------------------------------
Jeśli chcecie wiedzieć co będzie dalej wpadnijcie tu jutro na 7 rozdział! :)
----------------
Mamy piątek i mamy rozdział 6. Muszę Was powiadomić, że ten rozdział napisała ze mną Ala- moja koleżanka. ;)
Myślę, że ten rozdział Wam się spodoba! ;)
Do jutra! :*
Czytasz=komentujesz=motywujesz
sobota, 24 maja 2014
Rozdział 5
Po wejściu do jego domu odłożyłam torbę z moimi rzeczami w wyznaczonym przez Włodiego miejscu. Po odłożeniu torby poszłam do salonu, gdzie czeka na mnie Wojtek. Usiadłam obok niego.
Wojtek: Może obejrzymy jakiś film? - uśmiecha się.
Wiktoria: Dobry pomysł. - też się uśmiecham.
Wojtek: Ja proponuję... Igrzyska Śmierci... Co Ty na to?
Wiktoria: Właśnie zamierzałam się zabrac za oglądanie tego filmu i czytanie książki, ale jakoś nie miałam nigdy czasu. - zaśmiałam się i poszedł włożyc płytę to DvD, a po jej włożeniu usiadł obok mnie.
Momentalnie gdy zaczął się film położyliśmy się i przytuliliśmy do siebie.
Po filmie
Po filmie ja poszłam się umyc, a Wojtek ścielic łóżko i zrobic kolacje.
Po wyjściu spod prysznica w piżamce poszłam odłożyc kosmetyczkę do sypialni, a następnie skierowałam się w stronę kuchni.
Wchodzę do kuchni
Wiktoria: Mmmm... Co to za zapachy? - zaśmiałam się chicho.
Wojtek: A niespodzianka. - śmieje sie.
Wiktoria: A kiedy ta niespodzianka będzie gotowa? - też się śmieje
Wojtek: Za około 10 minut.
Po 10 minutach
Weszłam do kuchni.
Wojtek: Oto ta niespodzianka! - uśmiecha się siedząc już przy stole.
Wiktoria: Ooo... Moje ulubione danie... Krewetki - uśmiechając się siadam przy stole na przeciwko Wojtka. - Skąd wiedziałeś, że uwielbiam krewetki?
Wojtek: Aaaa... Tajemnica. - śmieje się.
Po zjedzeniu kolacji
Po pysznej kolacji poszłam do sypialni. Usiadłam na łóżko i biorę do ręki telefon... Patrzę a tam dwadzieścia nieodebranych połączeń od: MAMA. Przestraszyłam się, bo mogło się coś stac... Mama nie dzwoni do mnie tak sobie z dwadzieścia razy jak chce pogadac Co tam u mnie? I różne inne...
Od razu zaczęłam do niej dzwonic. Nagle odbiera cała spanikowana.
Mama: Wiktoria! Tata w ciężkim stanie! Przyjeżdżaj szybko! - mówi płacząc.
Wiktoria: Mamo, spokojnie! Gdzie mam przyjechac? - mówię spokojnie, bo wiem, że w nerwach się nic nie zdziała, chociaż w głębi duszy jestem spanikowana jak nigdy.
Mama: Ten szpital na ulicy Powstańców.
Wiktoria: Dobrze. Zaraz będę . - i rozłączyłam się i zaczęłam się szybko ubierac. Ubrana pobiegłam do przedpokoju ubrac buty i założyc na ramię moją ulubioną torebkę z Nike, a nagle podchodzi do mnie Wojtek, który już się umył.
Wojtek: Gdzie Ty idziesz? - mówi zdziwiony, a zarazem smutny.
Wiktoria: Jadę do szpitala. - mówię łapiąc za klamkę.
Wojtek: Ale jak to? Co się stało?
Wiktoria: Z tego co się dowiedziałam to z tatą źle... Tyle tylko wiem.
Wojtek: To poczekaj... Ja się szybko ubiorę i pojadę z Tobą. - ponieważ miał na sobie same bokserki.
Wiktoria: Dobrze... Ja będę czekała na dole w samochodzie.
W szpitalu
Po wyjściu z samochodu szybko poszliśmy do szpitala.
Wojtek: Gdzie leży Twój tata?
Wiktoria: Właśnie nie wiem. - błąkamy się po szpitalu , gdy nagle napotkaliśmy mojego brata.
Krzysiek: O cześc! Pewnie szukacie sali gdzie leży tata? - pyta smutnie
Wiktoria: Tak...
Krzysiek: To chodźcie za mną. - żwawym krokiem poszliśmy za moim bratem.
Przed OIOM'em
Stoi tam cała rodzina i nie tylko. Ciotki, wujkowie, kuzynki, siostra taty, dziadkowie, przyjaciele rodziny, moi rodzice oraz brat no i ja z Wojtkiem.
Nagle wychodzi lekarz...
Lekarz: Mamy przykrą wiadomośc....
Mama: Jaką?! - mówi płacząc.
Lekarz: Z Panem Robertem jest coraz lepiej... - i wszyscy odetchnęli z ulgą.
Kolejnego dnia
Wczoraj Wojtek zawiózł mnie do niego bym się przespała, lecz kolejnego dnia z rana zabrałama swoje ciuchy i pojechałam do mamy. Dzwoniłam dzisiaj do trenera, że dzisiaj nie przyjadę na trening.
U mojej mamy i brata
...............
------------------------------------------------------
No to mamy sobotę i mamy rozdział 5. :)
Miłego czytania i do piątku. ( lub któregoś dnia roboczego i szkolnego :P )
CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ
Chcesz byc informowany? Klikasz w zakładkę informowani, wklejasz link do swojego bloga i... Jesteś informowany! ;)
Pozdrawiam :*
piątek, 23 maja 2014
Rozdział 4
Wiktoria: Karol... Nie...
Karol: Ale czemu? - podszedł bliżej, ale ja się cofnęłam...
Wiktoria: Ja jestem z Wojtkiem... A Ty z Olą...- przerwał mi
Karol: No i co? Ja Ciebie kocham...
Wiktoria: Karol zrozum... - znowu mi przerwał
Karol: Ja wszystko rozumiem... Ty skończysz z Wojtkiem, a ja z Olką i możemy być razem... Nic nie stoi nam na drodze...
Wiktoria: Stoi to, że ja Ciebie nie kocham. - i żwawym krokiem poszłam do auta, a Karol za mną łapiąc mnie za rękę.
Karol: Ale...- przerywam mu i wyrywam moją dłoń, którą trzyma.
Wiktoria: Już wystarczająco mam problemów na głowie. Jeśli mnie kochasz to proszę Cię daj mi święty spokój. - wsiadłam do auta i z piskiem opon odjechałam.
Pojechałam do szpitala... Chciałam zobaczyć się z Wojtkiem... Z osobą, którą naprawdę kocham. Fakt... Znamy się niedługo, ale kochamy się jakbyśmy znali się kilkanaście lat.
Wchodzę do szpitala. Od razu podchodzę pod pokój, gdzie leży Włodi.
Nagle podchodzi do mnie lekarz.
Lekarz: O to znowu Pani...
Wiktoria: Tak to znowu ja... Jakiś problem? - mówię złośliwie tak jak i on.
Lekarz: Nie,nie... Pani partner... Niestety... - ostatnie słowo burknął pod nosem- Jest już po badaniach... Jutro wychodzi ze szpitala...
Wiktoria: Niestety?
Lekarz: Nie nic...
Co to za lekarz?! - pomyślałam i weszłam do pokoju zamykając za sobą drzwi. Podeszłam do łóżka, gdzie leży Wojtek.
Wojtek: Cześć Kochanie... - patrzy się na mnie słodko.
Wiktoria: Cześć. - uśmiechnęłam się, po czym czule go pocałowałam i usiadłam na krześle obok.
Wojtek: Dzwonił do mnie Karol... Mówił,że byłaś u Andrzeja...
Wiktoria: Byłam i trochę żałuję...
Wojtek: Czemu...?
Wiktoria Wyznał mi miłość... Karol z resztą też...
Wojtek: W jaki sposób?
Wiktoria: Karol zaczął mnie całować - zaczęłam płakać- A Andrzej...- przerwał mi
Wojtek: Nie chce już wiedzieć co zrobił Andrzej... A co do Karola to Ty...- przerwałam mu.
Wiktoria: Co do Karola to ja nie kontynuowałam pocałunku... Od razu się odsunęłam... - dalej płacze
Wojtek: A powiedz mi tylko... Czy Andrzej zrobił to samo... Czy gorzej?
Wiktoria: Nie... Andrzej złapał mnie tylko za biodra... Nic więcej...
Wojtek: To dobrze... - położył mi swoją dłoń na kolano, a ja dalej płacze - Kochanie... Proszę Cię... Nie płacz...
Wiktoria: Jak tu nie płakać?
Wojtek: Rozumiem, że Ci ciężko, ale damy radę... Nie pozwolę na to żebyś przez nich cierpiała. - po jego słowach przestałam płakać... Nagle nastąpiła chwila ciszy...
Po chwili ciszy
Wojtek: Kocham Cię... - złapał mnie za rękę.
Wiktoria: Ja Ciebie też...
Następnego dnia- 17:05
Dzisiaj Wojtek wychodzi ze szpitala... Z jego ręką już dobrze z resztą tak samo jak z nogą.
Czekam na niego cierpliwie przed szpitalem.
Wychodzi Wojtek, podchodzi do mnie
Wojtek: Cześć Misiaczku. - zaczął mnie czule całować- Ślicznie wyglądasz.
(A ubrana jestem w to)
Wiktoria: Dziękuje... Ty też... - jakoś nie umiem się uśmiechnąć... Cały czas mam na głowie sprawę z Andrzejem i z Karolem.
Wojtek: Coś się stało? - założył torbę z ciuchami na ramie, a następnie mnie czule objął, to ja go również i ruszamy w stronę moje auta. Na parkingu przed szpitalem nie było miejsca, więc samochód postawiłam kawałek dalej.
Wiktoria: Nie nic...
Wojtek: No przecież widzę...
Wiktoria: Po prostu nie mogę przestać myśleć o wczorajszej sytuacji z Karolem i Andrzejem... Dlaczego muszą rozwalac nasz związek?
Wojtek: Nie wiem... Ale jeśli nie będą dawać nam spokoju to, gdzieś wyjedziemy...
Trochę zdziwiła mnie propozycja Wojtka z wyjazdem... Ale żeby nasz związek przetrwał... Zrobię wszystko... Nawet zgodzę się na wyjazd...
Gdy wsiedliśmy do auta. Za kierownicą siedzi Wojtek.
Wojtek: Może pojedziemy do mnie? Jutro nie mamy treningu... To możesz u mnie nocowac... Jeśli tylko chcesz. - uśmiecha się.
Wiktoria: Ok, ale musiałbyś zawieźć mnie do mnie, bym wzięła coś na przebranie. - też się uśmiecha.
Wojtek: Jasne.
Na parkingu koło mojego bloku
Wiktoria: Poczekasz?
Wojtek: Tak,tak.
Poszłam do swojego mieszkania i wzięłam piżamkę, ciuchy na jutro ,gąbkę, szczoteczkę i kosmetyczkę. Po zabraniu tych rzeczy zamknęłam drzwi do mojego domu i poszłam do auta, gdzie czeka na mnie Wojtek.
Wsiadłam
Wojtek: Gotowa? - uśmiecha się.
Wiktoria: Tak - też się uśmiecha, po czym odjechaliśmy z parkingu.
-----------------------------
No i piątek! :)
Rozdział taki sobie... Ale postaram się, aby jutro był lepszy! ;)
Zdecydowałam,że w każdy piątek i sobotę będę dodawała nowe rozdziały... A może z nudów dodam w któryś z dni roboczych ( no i szkolnych :D ). Także bądźcie na bieżąco. A tych co chcą być informowani klikają w zakładkę " Informowani " i wklejają link do swojego bloga. ;)
Do jutra! :*
CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ
poniedziałek, 19 maja 2014
Rozdział 2
-------------------------------------------------------
No to macie Ci którzy nie przeczytali drugiego... Nie zdążyli bo usunęłam... Starałam napisac wszystko podobnie, ale nie dałam rady... :(
Do piątku! :*
sobota, 17 maja 2014
Rozdział 3
Wiktoria: A Ty co zrobiłeś?
Wojtek: Powiedziałem, żeby się za bardzo nie wczuwał... A on zaczął mnie bic... Andrzej jest silniejszy ode mnie i tak mnie pobił, że wylądowałem tu...
Wiktoria: Ale na pewno nie jest mądrzejszy...
Wojtek: No nie wiem... - nagle do pokoju wchodzi lekarz...
Lekarz: Musi Pani już iśc... Zabieramy Pana Wojtka na badania... Niech Pani idzie już do domu... W razie niepokojącej sytuacji zadzwonimy.
Wiktoria: Dobrze... - i wyszłam z pokoju, a lekarze od razu zabrali go na badania... Nawet nie miałam chwili by się z nim pożegnac... Przed salą czeka na mnie Karol...
Karol: Zawieśc Cię do domu?
Wiktoria: Zawieź mnie do Andrzeja...
Karol: Do Andrzeja?! Po tym co zrobił Wojtkowi Ty chcesz do niego jechac?!
Wiktoria: Myślisz, że chcę? Nie mam najmniejszej ochoty tam jechac, ale muszę wyjaśnic tą całą sprawę.
Karol: No chyba że...
Wiktoria: To zawieziesz mnie? Przynajmniej podwieź mnie pod Halę... - a pod Halą nadal stoi mój samochód...
Karol: Podwiozę Cię pod Halę. Wsiądziesz w swoje auto i razem pojedziemy do Andrzeja...
Wiktoria: No dobrze...
Pod Halą
Wsiadłam w swój samochód. Karol odjechał pierwszy a ja za nim, ponieważ nie znam dokładnego adresu zamieszkania Andrzeja.
Pod klatką Andrzeja
Po zaparkowaniu samochodów wraz z Karolem stoję spanikowana przed klatką Wrony....
Karol: Przecież tak chciałaś do niego jechac...
Wiktoria: Przestań mi mówic co ja chciałam...
Karol: No dobrze! Spokojnie!
Wiktoria: Ty byś był spokojny w takiej sytuacji?
Karol: No nie...
Wiktoria: No właśnie! Zamiast mi pomogac to utrudniasz...
Karol: No przepraszam...
Po przeprosinach Karola zebrałam się na odwagę...
Kocham Wojtka... I zrobię dla niego wszystko - ta myśl bardziej mnie zmotywowała do działania i bez słowa weszłam na klatkę, a Karol za mną.
Karol: To tu... - pokazuje palcem na drzwi Andrzeja... - To ja będę na dole...
Wiktoria: Ok...
Karol zszedł na dół, a ja zapukałam do Andrzeja, który po chwili otwiera zadowolony.
Andrzej: O cześc! Wejdź... - weszłam... A on zamknął drzwi.
Wiktoria: Czy Tobie już naprawdę odbija?! - mówię zdenerwowana.
Andrzej: O co Ci chodzi? - mówi milutkim głosem łapiąc mnie czule za biodra.
Wiktoria: Puśc! - odsunęłam się krok do tyłu- Czy ty przypadkiem na za dużo sobie nie pozwalasz?!
Andrzej: O co Ci chodzi...?
Wiktoria: O to jak się zachowujesz! Człowieku! My się niedawno co poznaliśmy, a Ty mówisz, że jestem Twoja?
Andrzej: Nie oto chodzi...
Wiktoria: A o co?
Andrzej: Ja po prostu się w Tobie zakochałem po uszy...
Wiktoria: To się odkochaj... Nie zamierzam zrywac z Wojtkiem... A tym bardziej nie w takim stanie i momencie.
Andrzej: Ale... - przerwałam mu
Wiktoria: Przestań się głupio tłumaczyc... Zapomnij o mnie... - z płaczem wyszłam z jego domu. Czemu z płaczę? Z dwóch powodów. Jeden to, to, że przeze mnie Wojtek teraz cierpi... Tak przeze mnie bo to we mnie Andrzej się zakochał... Drugi powód to, to, że ja i Andrzej mogliśmy byc dobrymi przyjaciółmi... Ale los zrobił swoje...
------------------------------------------------------------------------
Dzisiaj nie piątek, ale koleżanka nie dawała mi spokoju. Tylko: Kiedy będzie kolejny? W piątek? Tak długo? Ja chcę teraz!
No to macie teraz. Rozdział 4 na 100% w piątek. :)
Pozdrawiam! :*
Czytasz=komentujesz=motywujesz
środa, 14 maja 2014
Rozdział 1
Tak ubrana. :)
Po zaparkowaniu samochodu weszłam na hale.
Wiktoria: Hmm... Nikogo nie ma... Może są jeszcze w szatni...- pomyślałam i udałam się w stronę szatni.
Idę i widzę idącego w moją stronę Włodarczyka.
Wiktoria: Jaki on przystojny...- myślę- Nie no Wika! Nie przyszłaś tutaj podrywac chłopaków! - po chwili się ocknęłam.
Przez te moje namysły wpadłam na Wojtka.
Wojtek: Uważaj jak cho... dzisz... - patrzy na mnie jak zamurowany
Wiktoria: Ymm... Przepraszam... - zakłopotana poszłam do szatni
Wchodzę do szatni
Karol: O i jest nasza Wiktoria! - podbiega do mnie z otwartymi namiotami i mocno przytula. Po chwili zrobił krok do tyłu. - Teraz zapoznam Cię z chłopakami. - i tej jego słodki uśmiech.
Wiktoria: Ok- również się uśmiechnęłam.
Po zapoznaniu się już z resztą Skrzatów nadszedł czas na przywitanie się z Wojtkiem. Podeszłam do niego wraz z Karolem.
Karol: Oto nasz nowy nabytek! Wiktoria Włodi, Włodi Wiktoria...
Po słowach Karola Wojtek wyciągnął do mnie swoją dłoń... To ja do niego swoją. Po podaniu sobie rąk Wojtek zaproponował, że teraz on sprawdzi się w roli " przewodnika " .
Wchodzę wraz z Wojtkiem na halę
Wojtek: Oto nasza wspaniała hala od środka! Mam nadzieję, że dobrze będzie Ci się na niej grało i trenowało tak jak mi i reszcie. - i ten jego anielski uśmiech.
Wiktoria: Też mam taką nadzieję.- również się uśmiecham.
Wojtek: A może po treningu wyskoczymy na jakąś kawę?
Wiktoria: Czemu nie!
Wojtek: To super...! - poszedł do szatni po resztę chłopaków.
Po treningu
Wychodzę z hali. Czeka na mnie tam Wojtek, więc podchodzę do niego.
Wojtek: Ooo jesteś.
Wiktoria: No jestem, jestem...
Wojtek: To jaką kawiarnie proponujesz?
Wiktoria: Znam taką jedną... Jest ona całkiem blisko, więc możemy się nawet przejśc.
Wojtek: Okej. - uśmiecha się... Ja również.
W kawiarni
Po zajęciu miejsc spojrzeliśmy w MENU.
Wojtek: Co zamawiasz?
Wiktoria: Ja zamawiam... Hmmm... Latte macchiato. A Ty?
Wojtek: Espresso
Po dostaniu swoich zamówień długo rozmawialiśmy. Również wymieniliśmy się numerami.
Jest już późno, więc trzeba by było się zbierac. To się zebraliśmy i kierujemy się w stronę wyjścia.
Po wyjściu z kawiarni
Wojtek: Może Cię odprowadzę? - uśmiecha się
Wiktoria: A samochód... Twój tak jak i mój został przed halą...
Wojtek: A no tak... Zapomniałem... - mówi rozczarowany i smutny
Wiktoria: Ale jeśli tak bardzo chcesz mnie odprowadzic to ok... Auta poczekają...! - zaśmiałam się...
Wojtek: To poczekają.
I ruszyliśmy w stronę mojego mieszkania.
Pod moją klatką
Wiktoria: Tutaj mieszkam.
Wojtek: Całkiem ładnie... - śmieje się.
Wiktoria: Czy ja wiem... - też się śmieje.
Wojtek: Już późno... Ja zmykam. Cześc. - po czym czule mnie pocałował w usta i zadowolony poszedł.
Ja trochę nie dowierzając w to co się wydarzyło poszłam także zadowolona do swojego mieszkanka.
-----------------------------------------------
Jest i pierwszy! :)
Już za niedługo drugi. Myślę, że nowe rozdziały będą w każdą sobotę lub piątek. ;)
Czytasz=komentujesz=motywujesz
Pozdrawiam! :*