piątek, 8 sierpnia 2014

Epilog

To... Wojtek...
Wojtek: Pojutrze jadę do Spały wraz z Andrzejem... Może pojedziesz z nami jednym autem?
Andrzejem? Uhuhu...
Wiktoria: No nie wiem...
Wojtek: No proszę...
I jak tu się nie zgodzic? No nie?
Wiktoria: No dobrze...

Kilka miesięcy później

Życie jakoś leci. Ja i Wojtek jesteśmy już szczęśliwym małżeństwem.
Ślub odbył się w Bełchatowie. Nigdy nie zapomnę tego dnia. Był to dzień pełen wrażeń... Wrażen których nigdy się nie zapomina.
Dalej gramy w Skrze. Dalej mieszkamy w Bełchatowie... Ale... Już mieszkamy razem! Kupiliśmy piękny dom w Bełku. Mieszka się nam razem super...
A co do dzieci... To narazie dzieci nie planujemy. Dobrze nam jest tak jak jest. Może tak po trzydziestce pomyślimy nad potomstwem.
A i jeszcze zapomniałam Wam napisac, gdzie wyjechaliśmy sobie na krótkie wakacje po ślubie- na tak zwany miesiąc miodowy. Polecieliśmy do Włoch, a dokładnie do Wenecji. Byliśmy tam tydzień. Było naprawdę super! Wenecja to przepiękne miasto...

...........

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

No to epilog... Niestety... Nie miałam żadnego pomysłu na ciąg dalszy tej historii. 
Epilog strasznie krótki. Tak, wiem. Pewnie Was rozczarowałam za co przepraszam, ale naprawdę zero pomysłów w głowie.
A na koniec chciałabym podziękowac Wam za te komentarze, które były motywacją do pisania kolejnych rozdziałów. 
Również dziękuję za dużą liczbę wyświetleń.
Dziękuję też za wyrozumiałość iż błędów na pewno popełniłam niemało. 
A na koniec chciałabym zobaczyc ile Was tak naprawdę było. 
UWAGA!
Wszystkich, których czytali mojego bloga proszę o skomentowania tego posta. Wystarczy nawet jedno słowo. :)
No to jeszcze raz dziękuję za wszystko!
Pozdrawiam. :* Wiktoria.

środa, 2 lipca 2014

Rozdział 17

Wojtek: Próbował Cię zatrzymać... - ociera mi łzy.
Wiktoria: Zostaw. - odsunelam sie. - To ja też chcę Cię zatrzymać... I co?
Wojtek: I ja nie mogę tu zostać... Zrozum!
Wiktoria: Zejdz mi z oczu!
Wojtek: Ale Kochanie!
Wiktoria: Ale co?!
Wojtek: To jedź ze mną. - uśmiecha się.
Wiktoria: Chyba Cie pogrzało?! Mam jechać do Twojej byłej? Która Cię skrzywdziła?
Wojtek: Masz rację... Przepraszam. -przytulił mnie... Udobruchał...
Wtuliłam się w niego.
Wiktoria: Może wejdziesz?
Wojtek: Z miłą chęcią.
Weszliśmy do mojego pokoju.
Wojtek: Ładny pokój.
Wiktoria: Mówiłeś już. - zaśmiałam się.
Wojtek: A no tak.
Położyliśmy się na łóżku i postanowiliśmy coś pooglądać.
Wiktoria: Może ugotujemy jakąś przekąskę?
Nie odpowiada.
Wiktoria: Wojtek!
Wojtek: Tak, tak?
Wiktoria: Coś sie stało?
Włodi zaczął rozmawiać z kimś przez telefon.
Wojtek: Ale jak to?! - wstał jak opętany z łóżka.
Głos: Ona umiera! No norlamnie! Przylatuj szybko! - rozlaczyl się.
Wojtek: Ja muszę iść. Cześć! - pocałował mnie w czoło i szybko wybiegł z mieszkania. Zaczęłam płakać. W biegłam do salonu.
Wiktoria: Ala...! - mówię płacząc.
Ala: Co się stało?! - wystraszona podleciała do mnie.
Wiktoria: Wojtek pojechał do swojej byłej do Francji! - jeszcze bardziej się rozplakalam.
Ala: Co na palant! Dupek! Jak on mógł! Zerwij z nim! On poprostu nie jest Ciebie wart.
Wiktoria: Ale ja go chyba dalej kocham...
Ala: Na mózg upadlas? Zaraz sama wezmę Twój telefon i do niego zadzwonie! - wzięła mój telefon do ręki.
Wiktoria: Ala!
Zaczęła do niego dzwonic, a ja próbuje zabrac jej telefon, ale bezskutecznie.
Ala: O Wojtuś! Posłuchaj dupku! Wiktoria z Tobą zrywa! Jedź se do swojej byłej! Szczęścia życzę!
Wiktoria: Ala! - próbuje jej schwytac telefon.
Wojtek: Gdybym to usłyszał od Wiktorii to może bym uwierzył.
Ala: Wiktoria nie ma ochoty z Tobą rozmawiac. Zawalił jej sie przez Ciebie cały świat!
Wojtek: Ala... Ogranicz sobie.
Ala: Od kiedy Ty jesteś taki cwany, Cwaniaczku?
Wojtek: Od zawsze. A co? Jakiś problem?
Ala: Ty masz problem.. Że straciles tak cudowną kobiete jaką jest... Wiktoria.- rozlaczyla się.

Po chwili

Dzwoni do mnie Wojtek. Nie odbieram. Znowu dzwoni i znowu nie odbieram. Znowu dzwoni... Tym razem odebrałam.
Wiktoria: Czego chcesz?! - szlocham.
Wojtek: Nie jadę do Francji...
Wiktoria: A co? Oświeciło Cię?
Wojtek: Nie... Po prostu przemyslalem to. Nie mogę Cie zostawić.
Wiktoria: A jednak Cię oświeciło! Czyn nie możliwy!
Wojtek: Kochanie... Proszę Cię! Wybacz mi... Wiem, że źle zrobiłem...
Wiktoria: Gratulacje! Lepiej później niż wcale.
Wojtek: Wybaczysz mi?
Wiktoria: Zastanowię się... Cześć. - rozlaczylam się.

Kilka dni później

Idę na uczelnie. ( Tak ubrana ). Spotykam Andrzeja.
Andrzej: O Cześć! - dał mi czulego calusa w policzek.
Wiktoria: Cześć.
Andrzej: Coś nie tak? - znizyl się trochę by zobaczyć moje nadal zaplakane oczy.
Wiktoria: Nieważne.
Andrzej: No mi przeciez możesz powiedzieć.
Wiktoria: No dobrze... Tylko zostaw to dla siebie... Była bym Ci za to wdzięczna.
Andrzej: Dla Ciebie wszystko królewno. To chodź przejdziemy się po parku i mi o wszystkim opowiesz, a potem muszę iść na uczelnie.
Wiktoria: Ja też.
Andrzej: Ta uczelnia całkiem niedaleko Manufaktur?
Wiktoria: Tak, tak. - uśmiecham się a on razem ze mną.
Andrzej: To może opowiesz mi w trakcie drogi na uczelnie?
Wiktoria: Jasne.
Powolnym krokiem ruszyliśmy w stronę uczelni.
Andrzej: To opowiadaj co się stało.
Wiktoria: Wojtek chciał wyjechać do Francji. I ogólnie jakiś dziwny się zrobił... On migdy taki nie był. - zmartwiłam się.
Andrzej: Nie wiem czemu tak sie zachowuje... I, że chciał zostawić takie cudo jak, Ty samo?
Wiktoria: Tak... A co " najlepsze "  to, że do swojej byłej.
Andrzej: Co za idiota! Ale Ty chyba... Mu nie wybaczylas, prawda?
Wiktoria: Chcę wybaczyć...
Zatrzymaliśmy się.
Andrzej: Ale nie wybaczysz. - zaczął mnie namiętnie całować.


Fot.: http://urstyle.pl/kreator/nowy/

------------------------------------------------------------------------

I znowu się porobiło. Mam nadzieje, że Wam się podoba. :-)
Kolejny rozdział przewiduje pojutrze lub po, po jutrze. ;-)
Pozdrawiam. :-*
CZYTACIE=KOMENTUJECIE=MOTYWUJECIE

PS. Trochę krótki ten rozdział... Za co przepraszam.

poniedziałek, 30 czerwca 2014

Rozdział 16

Gdy przyjechaliśmy do domu Wojtka, zabrałam rzeczy i poszliśmy razem do mnie.
Nagle po drodze spotykamy Andrzeja Wrone.
Andrzej: O cześc. - uśmiecha się.
Wojtek: Cześc...
Wiktoria: O cześc Andrzej! - raduję się.
Andrzej: Ślicznie wyglądasz. - podrywa mnie.
Wiktoria: Dziękuje. - lekko się uśmiecham.
Wojtek: Wiesz co Andrzej? Nie mamy za bardzo czasu. Cześc, trzymaj się! - wziął mnie za rękę i poszliśmy dalej.
Wiktoria: Co Ty taki nie miły?
Wojtek: Przecież nie będę miły dla osoby, która podrywa moją narzeczoną.
Wiktoria: Ojjj... Już nie przesadzaj.
Wojtek: Nie przesadzaj... Nie przesadzam. Po prostu nie chcę by ktoś mi Cie odebrał.
Wiktoria: Przecież nikt mnie Tobie nie odbierze.
Wojtek: Mam taką nadzieję. - i czule mnie objął.

Przed klatką 

Wojtek: Wpadniesz do mnie jutro? - pyta się mnie, łapiąc mnie za biodra i lekko mnie do siebie przyciągając.
Wiktoria: Jutro nie za bardzo mam czas, a teraz muszę już iśc na górę, bo za godzinkę mam spotkanie klasowe.
Wojtek: To miłej zabawy. - pocałował mnie namiętnie. - Pa. - i uśmiechnięty poszedł.
Ja za to szybko poszłam na górę się szykowac. Całkiem zapomniałam o tym spotkaniu. Mam nadzieję, że zdążę.
Poszłam szybciutko wyszperac czegoś w szafie. Znalazłam to. Włosy lekko podkręciłam i zrobiłam lekki make-up. To wszystko zajęło mi z 30 minut.
Następnie żwawym krokiem wyszłam z domu i poszłam do auta, a potem odjechałam.
Po 10 minutach byłam na miejscu- w kawiarni.
Połowa naszej starej 6b już tam jest. Przywitałam się z nimi i z moimi ulubionymi koleżankami usiadłam przy stoliku. Była w śród nich też Ala i Julka, lecz ja nie chciałam usiąśc z Julą. Powiedziałam jej to prosto w twarz, a ona oburzona poszła usiąśc, gdzie indziej.
Oliwia: Dziczku! Jak Ty się zmieniłaś! - mówi zdziwiona.
Wiktoria: Ty również. - uśmiecham się.
Ola: I bardzo dobrze grasz w siatkówkę. Oglądam Cię w telewizji! - mówi zachwycona.
Wiktoria: A dziękuje. - zaśmiałam się.
Oliwia: Musisz nas zabrac kiedyś na jakiś mecz!
Wiktoria: Obiecuję, że kiedyś dojdzie to do skutku.
Ala: Przypilnuje ją! - i wszystkie zaczęłyśmy się śmiac.
Ola: A jak tam sprawy sercowe?
Oliwia: Olka! A wstydź się! Nie wiesz, że ona jest z tym siatkarzem? Włodarczykiem!
Ola: A skąd ja mam niby wiedzieć?
Oliwia: Nie mówiłam Ci?!
Ola: No nie...
Oliwia: No to mówię. - wszystkie zaczęłyśmy się chichotac.
Ola: Miło z Twojej strony. - mówi miłym głosem. - Że dopiero teraz! - mówi lekko wkurzona.
Wiktoria: Ojj... Przestańcie się kłócic!
Ala: No właśnie. Opowiadaj lepiej co tam u Was. Cały czas gdzieś z nim łazisz i jeździsz. Nawet nie mam czasu z Tobą pogadac. - mówi smutna.
Wiktoria: No cóż... Takie życie. Przecież nie będę cały czas siedziała w domu.
Ala: A właśnie, że będziesz! - śmieje się.
Wiktoria: A właśnie, że nie. - chichocze.
Gadałyśmy tak jeszcze z dwie godziny. " Jak tam u Ciebie?" , " Jak wspominasz lata w gimnazjum?" itp. itd.
Dosłownie. Rozmawiałyśmy o wszystkim co tylko ślina przyniosła nam na język. Dużo się śmiałyśmy, żartowałyśmy, ale też płakałyśmy przy wspominaniu czasów z podstawówki.
Łzy znowu się polały, gdy się żegnałyśmy... Gdy spotkanie dobiegło końca... Ale pocieszałyśmy się tym, że jeszcze nie jedno takie spotkanie chcemy takie zorganizować.
Wraz z Alą pojechałyśmy do domu.

W domu

Gdy przyszłyśmy do mieszkania poszłyśmy do salonu.
Ala: To opowiadaj jak tam relacje między Tobą, a Wojtkiem? - momentalnie usiadłyśmy na wersalkę.
Wiktoria: A wszystko dobrze... Wczoraj byliśmy u jego rodziców.
Ala: Pierwszy raz?
Wiktoria: Tak.
Ala: To opowiadaj! Jak było? - pyta podekscytowana.
Opowiedziałam jej o tym, że Wojtek ma bardzo fajnych, miłych rodziców... No przyszłych teściów, w końcu za niedługo planujemy ślub. Mam nadzieję, że rodzice nie byli tylko tacy na " pokaz " tylko naprawdę oni tacy są... Dziwne by było to, że po ślubie okazaliby się jakimiś potworami! Nie no żartuję. Nie wyglądają na takich.

W moim pokoju

Po umyciu się, ubraniu w piżamę, poszłam do swojego pomieszczenia jakim jest mój pokój.
Pościeliłam łóżko, wzięłam słuchawki i tablet do ręki i zmęczona padłam na swoje posłanie.
Nagle dostałam wiadomość...

Od: WRONA

Cześć. Chciałbym Cię przeprosić za dzisiaj... Chyba za bardzo mnie poniosło. Widziedziałem, że Wojtek będzie zazdrosny i oto mi chodziło, ale teraz... Żałuję. Przepraszam.
Kocham Cię. Twój Andrzej.

  " Yyy... Jak to? Andrzej mnie kocha? " - pomyślałam.

Kolejny SMS... Ale tym razem od Wojtka.

OD: Wojuś

Cześć Kochanie... Wyjeżdżam do Francji. Moja była dziewczyna jest chora na raka. Prosiła mnie bym przyjechał i tam z nią został.
Przepraszam...
Kocham Cię. Twój Wojtek.

Zaczęłam płakać. Jak on może zostawić mnie i tu i jechać do niej?! Zdradzała go prawie codziennie i leciała tylko i wyłącznie na jego kase, a teraz go prosi by przyjechał? Aż do Francji?!
Postanowiłam postawić mu proste i logiczne ultimatum, które często stawiałam w różnych podobnych sytuacjach.

DO: Wojtuś

Chcesz mnie tak zostawić tu samą? Tak porostu sobie wyjechać?

OD: Wojtuś

Zrozum, że chcę przy niej być. Za parę miesięcy wrócę. Obiecuję.

DO: Wojtuś

Parę miesięcy?!
Wybieraj. Ja albo ona. Wybierzesz ją to nigdy więcej mnie nie zobaczysz. Pamiętaj!

Po 10 minutach

Ktoś puka do drzwi. Otwieram. To Wojtek.
Wojtek: Zostaję tutaj... - mówi smutny.
Wiktoria: Jeśli chcesz do niej jechać to proszę bardzo! Ciekawe co Ty byś zrobił gdybym ja chciała jechać do swojego byłego, który prawie codziennie mnie zdradzał i leciał tylko na moje pieniądze! No co byś zrobił? - mówię przez łzy.

------------------------------------------------------------------------

No to się porobiło. :-( Mam nadzieję, że Wam się podoba. :-)
Łapcie rozdział 16. Trochę chyba dłuższy od 15. Chcieliście to macie! :-)
Kolejny rozdział pojawi się może jutro... Po jutrze. Jeśli chcesz być informowany to klikasz zakładkę " Informowani " a tam jest już wytlumaczone co trzeba zrobic by zostac informowanym. ;-)

Niemcy wygrali z Algierią 2:1! Brawooo! Tak trzymać!  ;-)

PS. Komentujcie! :-) Ostatnie komentarze dały naprawde mocnego kopa. :-P

INSPIRACJA

http://ajednakduzoznaczysz.blogspot.com/

Rozdział 15

Wsieliśmy do auta po czym odjechaliśmy.
Wojtek: Moi rodzice są bardzo mili, więc nie denerwuj się i nie stresuj, bo nie ma czym. - uśmiecha się.
Upsss... Chyba zauważył, że się trochę stresuje. Ale jak tu się nie stresować. W końcu pierwszy raz zobaczę na oczy jego rodziców... Mam nadzieje, że mnie zaakceptują.
Wiktoria: No spróbuję przestać się stresować. - również się uśmiecham. - Ale nic nie obiecuję! - zaśmiałam się, a on razem ze mną.

Na miejscu

Gdy Wojtek zaparkował samochód wysiedliśmy z auta. Następnie podeszliśmy pod drzwi domu rodziców Włodiego.
Wojtek: Pukaj.
Wiktoria: Czemu ja? - jeszcze bardziej się stresuje.
Wojtek: No dobrze... Spokojnie. - pocałował mnie w czoło, a następnie objął i zapukał.
Po chwili otwiera jakaś kobieta- Mama Wojtka.
Mama: O dzień dobry dzieci! Wchodźcie! - mówi miłym głosem.
Weszliśmy, a mama zamknęła za nami drzwi.
Mama: Co za cudo przywiozłeś ze sobą? - uśmiecha się, przejeżdżając mnie wzrokiem z góry na dół i od dołu do góry.
Wojtek: A no własnie poznaj moją narzeczoną- Wiktorie. - jeszcze czulej mnie objął.
Wiktoria: Miło mi Panią poznać. - podaję jej rękę, uśmiechając się.
Mama: Mi również. - podała mi rękę - Ewelina. - również się uśmiecha.
Wojtek: A gdzie tata?
Mama: A w garażu... Znowu coś szpera w samochodzie.
Wojtek: To ja może pójdę po tatę, a Ty Kochanie zostań z moją mamą. - pocałował mnie w policzek i poszedł uśmiechnięty do taty.
Mama: Chodź dziecko do salonu. - uśmiecha się.

W salonie

Usiadłyśmy przy pięknym, antycznym stole.
Mama: Co chcesz do picia? - pyta ciepło.
Wiktoria: Herbatę owocową, poproszę. - uśmiecham się.
Mama: Dobrze. Już idę robić. - z bananem na twarzy poszła do kuchni.
Do salonu wchodzi Wojtek z tatą.
Wojtek: Poznaj moją narzeczoną- Wiktorie. - podchodzi do mnie i znowu mnie objął.
Tata: Miło mi Ciebie poznać. Remigiusz. - podaję mi rękę, radując się.
Wiktoria: Wiktoria. - podałam mu rękę.
Wszyscy usiedliśmy do stołu.
Pani Ewelina przyniosła mi i sobie herbatę, a Wojtkowi i Panu Remigiuszowi sok.
Wojtek: Mamo skąd wiedziałaś, że mam ochotę na sok? - śmieje sie.
Mama: Bo czytam Ci w myślach, wiesz? - wszyscy zaczęliśmy się śmiać.
Wojtek: A no... Chyba... Że... No czytasz... - zaśmiał się i trochę zaczerwienił.
Pogłaskałam go po jego czuprynce.
Nagle mama przyniosła jej pyszne wypieki- jabłecznik i sernik.
Wiktoria: To Pani sama piekła?
Mama: Ależ oczywiście! - uśmiecha się, a ja razem z nią.
Wiktoria: To muszą być pyszne!
Mama: No ba. - uśmiechając się pod nosem usiadła przy stole.
Tata: A więc od kiedy jesteście razem? - mówi popijając sok.
Wojtek: Całkiem długo. Nie liczymy. Po prostu cieszymy się każdą chwilą spędzoną razem. - puszcza mi oczko, a mi nagle pojawił się uśmiech na twarzy.
Wiktoria: Dokładnie.
Mama: A to świetnie! - widać, że cieszy.
Tata: Super!
Dalej zadawali dużo pytań: " Jak i gdzie się poznaliśmy? " , " Jak to jest grać w jednym klubie? " i różne inne. Odpowiadaliśmy na nie z miłą chęcią. Zajęło nam to sporo czasu i postanowiliśmy pojechać już do domu.
Pożegnaliśmy się i podążyliśmy do auta.
Odjechaliśmy.
Wojtek: I jak?
Wiktoria: Bardzo fajnych masz rodziców.
Wojtek: I po co się tak stresowałaś? - śmieje się.
Wiktoria: Ale śmieszne! - zaśmiałam się.
Wojtek: Gdzie Cię zawieźć? 
Wiktoria: Do Ciebie. Muszę zabrać rzeczy, które zostawiłam, a potem przejdę się na piechotkę do siebie.
Wojtek: A ja Ci będę w tym towarzyszył! - uśmiecha się.
Wiktoria: Naturalnie. - mówię zadowolona, po czym oboje wybuchnęliśmy śmiechem.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Teraz rozdziały będą się pojawiały częściej, więc jeśli chcecie byc na bieżąco to zaglądajcie nie tylko w piątki i soboty. ;)
A teraz łapcie kolejny rozdział. Mam nadzieje, że Wam się spodoba. Miłego czytania! ;)
Pozdrawiam! :*

PS. Komentujcie, bo to naprawdę daje kopa by pisac coraz dłuższe i ciekawsze rozdziały. :*


DZIĘKUJE ZA PONAD 2000 TYSIĄCE WYŚWIETLEŃ! :)

piątek, 27 czerwca 2014

Rozdział 14

I... 25:23 dla nas!!! Taaak! Skra Mistrzem Polski. Nasi kibice szaleją z radości.

Po odebraniu statuetki i medali

Ubraliśmy się ładnie. Ja ubrałam to.
Tak! Idziemy na imprezke do naszego ulubionego klubu. Będzie, będzie zsbawa! Będzie się działo!
 
W klubie

Każdy zajął swoje miejsce. Ja z Wojtkiem usiadłam przy stoliku z Karolem i Andrzejem. Ja zamówiłam piwo jabłkowe, Wojtek zwykłe piwo wraz z Kłosem i Wroną.
Gdy kelnerka przyniosła piwa, wszyscy się za nie wzięli.
Gdy byliśmy już trochę podpici impreza się rozkręciła. Wszyscy wyszli na parkiet tańczyć oprócz Wojtka...
Poszłam go szukać.
Szukam, szukam i nie znalazłam go... Postanowiłam wyjść z klubu... 
Znalazłam go bijącego się wraz z Karolem z jakimiś facetami.
Zaczęłam ich rozdzielać. Mężczyźni uciekli. Na szczęście nic poważnego się nie stało. Wojtek ma podbite oko i kawałek zadrapanego czoła, Karol podobnie.
Szybko zamówiłam taksówkę i wraz z Wojtkiem pojechałam do jego mieszkania.

W domu

Poszłam z Wojtkiem do łazienki. Obmywam mu wodą utlenioną zadrapanie na czole.
Wiktoria: Co Cie wzięło na bójkę?
Wojtek: Ojjj... Kochanie! - całuje mnie.
Przerwałam.
Wiktoria: O nie, nie! Nie zasłużyłeś!
Wojtek: Ojjj... Wiktoria!
Wiktoria: Przemywaj se sam! - wyszłam z łazienki, a następnie z mieszkania. Wojtek za mną.
Wojtek: Zaczekaj! - zatrzymał mnie. - Przepraszam. - przytula mnie. - Chodźmy do domu...
Poszliśmy do domu.
Skończyłam obmywać mu to zadrapanie. Następnie przebrałam się i poszłam spać razem z Wojtkiem.

Rano

Wstałam o 11:00. Wojtka już w łóżku nie było... Tak samo jak w całym mieszkaniu. Byłam sama.
Poszłam do kuchni, a tam na stole czeka na mnie pyszne śniadanie. Obok leży karteczka z napisem " Będę wieczorem. Jestem u rodziców. Pomagam tacie ogarnąć garaż.
Jeśli chcesz to po Ciebie przyjadę. :-) Poznasz moich rodziców. Co Ty na to? Jak coś to dzwoń.
Kocham Cię! Twój Wojtek. :-* <3 " .
Postanowiłam, że chcę zobaczyc pierwszy raz rodziców Wojtka. Napisałam mu SMSa.

DO: Wojtek

To przyjedź po mnie. :*

Odpisał: Ok. Za 30 minut będę. :*

Mam 30 minut!
Szybko zjadłam śniadanie, umyłam zęby, uczesałam włosy w kucyka i poszłam się ubrac. Wybrałam to
Wyperfumowałam się moim ulubionym zapachem z Clavin'a Klein'a euphoria.

Po 30 minutach

Przyjechał po mnie Wojtek.
Wojtek: Cześc Misiu! - zaczął mnie czule całowac.
Wiktoria: Cześc.
Wsiedliśmy do auta.

-------------------------------
Witajcie! :-) Łapcie rozdział 14.
Niestety wena uciekła... :-(
A jak tam świadectwa? Czerwony pasek na świadectwie czy na dupie? :-D Ja osobiście na świadectwie. Średnia 5.00. A jaką Wy macie średnią? ;-)
Pozdrawiam! :-*
PS: Jutro rozdział może się nie pojawić. Przepraszam. :-(
CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ

sobota, 21 czerwca 2014

Rozdział 13

Wiktoria: Mam nadzieje.
Wojtek: Może pójdziemy do mnie?
Wiktoria: Teraz?
Wojtek: Tak.
Wiktoria: Nie za bardzo mi pasuje... Muszę zrobić zakupy, obiecałam rodzicom, że do nich zajdę... Może wieczorkiem wpadnę?
Wojtek: Wieczorem? Dobry pomysł. Możesz u mnie nocowac.
Wiktoria: Z miłą chęcią. - uśmiecham się.
Po pożegnaniu poszliśmy do samochodu. Ja do swojego, on do swojego.
Po zrobieniu zakupów, odwiedzeniu rodziców pojechałam do domu.

U mnie w domu

Ali i Julki nie ma na " chacie " . Nawet dobrze bo łazienka jest wolna.
Tylko gdy weszłam odłożyłam torbę, torebkę i poszłam do kuchni coś zjeść.
Kuchenka zapełniona garnkami... Ciekawe co w nich jest.
Zajrzałam a tam zupa ogórkowa! Mniaaam! Zabieram się za jedzenie!
Po zjedzeniu pysznej zupki poszłam wybrać jakieś ładne ubranie do Wojtka i spakować potrzebne rzeczy.
Wybrałam to- ubranie do Wojtka i to jako piżame, a to ubranie na jutro.
Pod wieczór.
No to zaraz trzeba się zbierać! Tylko napiszę do Ali, że mnie dzisiaj nie będzie.

DO:  ALCIA

       Hejka Byczku! :* xD Dzisiaj mnie  wieczorem nie będzie, więc nie czekaj na mnie. Zobaczymy się jutro! ;) DoZo! :)


Odpisała: A no siemka Dziczku! :D Dobrze. A gdzie będziesz, jeśli można wiedzieć? ;)


DO: ALCIA
    A u Wojtka. :)))


Odpisała: A no to miłego wieczoru i nocy! ;)


DO: ALCIA
      A dziękuję! :D


 Czemu Byczku i Dziczku? To są nasze ksywki z podstawówki. Tak na nas wołali i tak zostało... Wołają dalej. Na spotkaniach klasowych.
A no tak! Bym zapomniała. Jutro wieczorem mamy takie spotkanie. Oj będzie się działo!
Pod drzwiami Wojtka
Pukam.
Otwiera cały szczęśliwy.
Wojtek: O cześć! Wejdź!
Weszłam, a on zamknął za mną drzwi.
Wojtek: Daj zaniosę. - wziął torbę treningowa i torbę z ciuchami na jutro, piżama itp.
Następnie poszliśmy do salonu.
Wojtek: Chcesz coś do picia?
Wiktoria: Nie, dziękuję.

Kilka minut później.

Położyliśmy się na sofie i oglądamy horror " Żywe trupy ".
Gdy film się skończył umyliśmy się i poszliśmy spac.

Następnego dnia- Finałowy mecz +Ligi 

Rano jak to rano ogarnęliśmy się, zjedliśmy śniadanko i pojechaliśmy na Halę Energia.

Na hali

Przed halą stał już autokar przeciwników- Asseco Resovii Rzeszów.
No co tu ukrywac...? Przeciwnik trudny, ale damy radę!
Poszliśmy do szatni i przywitaliśmy się z resztą zawodników Skry.
Większośc słuchała muzyki, a reszta rozmawiała i chichotała się. Ja jestem bardziej za motywowaniem się w sposób słuchania muzyki, zresztą jak przed każdym meczem.

Mecz

Wygrywamy już 2:0 w setach.
Set 3.
Nagle przewaga Asseco się powiększyła. Wygrywają 23:20. Ojjj już blisko piłki setowej. Wszyscy nasi kibice zaczęli głośno krzyczec " Wiktoria! Wiktoria! " , ponieważ teraz ode mnie zależało czy Resovia będzie miała piłkę setową czy nie... Stoję w polu zagrywki. Jestem cała zestresowana. Boję się, że trafię w aut, ale... Trafiłam prosto w boisko i nikt tej zagrywki nie przyjął. 23:21
Znowu jestem na zagrywce i znowu trafiam w boisko! Trybuny szaleją!!! 23:22
I znowu boisko!!! 23:23
Znowuż boisko! Już widzę smutne miny kibiców z Rzeszowa. 23:24
I......

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

No to łapcie rozdział 13! :)
Nie wiem czy wena powróciła czy nie... Sami oceńcie! ;)
Zapraszam za tydzień! :))))
Pozdrawiam! :*

CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ

piątek, 20 czerwca 2014

Rozdział 12

Ala: Bo ona... Się zakochała w Wojtku...
Wiktoria: Co?! - wstałam jak opętana z krzesła.
Ala: Spokojnie!
Nagle do salonu wchodzi Jula.
Wiktoria: Co?! Boli Cię to, że jestem z Wojtkiem?! Że go kocham, a on mnie?! Tak trudno Ci to zrozumiec... Przebolec?!
Julka: Ja go kocham! Zrobię wszystko byście nie byli razem!
Wiktoria: Proszę Cię, nie bolej nad moim szczęściem!
Julka: Prosić to ty se możesz!
Ala: Przestańcie! - wstała - Julka posłuchaj... To, że rozwalisz ich związek nic nie da... On tak czy siak nie będzie z Tobą... Znajdziesz innego, lepszego... Proszę Was! Przestańcie się kłocic!
Julka: Przepraszam... - wyciągnęła do mnie rękę, ale ja to zignorowałam i wyszłam z salonu.

U mnie w pokoju

Siedzę przy biurku i uczę się na egzaminy, których nie zaliczyłam.
Dzwoni do mnie Wojtek.
Odbieram.
Wiktoria: Tak, słucham?
Wojtek: Cześć Kochanie!
Wiktoria: Cześć Koteczku!
Wojtek: Co u Ciebie?
Wiktoria: Aaa... Słabo...
Wojtek: Co się stało? 
Wiktoria: Nic ważnego. - nie chcę by wiedział o tym, że Julka go kocha.
Wojtek: No przecież słyszę. Powiedz prawdę.
Wiktoria: No mówię, że nic...
Wojtek: Nie chcesz powiedzieć to nie... Masz dzisiaj czas?
Wiktoria: Nie wiem ile zajmie mi nauka.
Wojtek: Aha... To owocnej nauki... Nie będę przeszkadzał. - wyburkal - Cześć.  - rozlaczyl się.
Rzuciłam telefon na łóżko.

Kolejnego dnia

Trenujemy do ważnego meczu finałowego PlusLigi. Tak +Liga się zaraz kończy i zaczyna się sezon reprezentacyjny. Najprawdopodobniej zostanę powołana, ponieważ Pan trener Piotr Makowski już ze mną rozmawiał, tak samo jak Stefcio Antiga. Jak już wcześniej spominalam gram w reprezentacji mężczyzn jak i u kobiet. Moze wydac sie to dziwne, ale cóż...
Na treningu
Stefan: Co myślisz o powołaniu Wojtka do reprezentancji?
Wiktoria: Ja myślę, że to dobry pomysł. - usmiecham się.
Tak... Mieliśmy jechać na wakacje, ale jak ja zostanę powołana to i on też.
Stefan: Też tak myślę, ale mam pewne wątpliwości.
Wiktoria: Ja Ci zaraz rozwieje te Twoje wątpliwości! - smiejemy się.
Stefan: Nie, nie trzeba! - zasmial się.
Poszliśmy trenowac.

Przed halą

Wychodzę z hali, podchodzi do mnie Wojtek.
Wojtek: Stój, stój. - zatrzymał mnie.
Wiktoria: Co chciałeś? - mówię zmieszana.
Wojtek: Coś się stało? Dzisiaj ani słowa ze mną nie zamienilas.
Wiktoria: Nic się nie stało.
Wojtek: No przecież widzę.
Wiktoria: Julka Cię kocha. To chciałeś wiedziec?!
Wojtek: Co?!
Wiktoria: To co slyszales.
Wojtek: No i co...?
Wiktoria: To, że boje się, że mnie rzucisz dla niej.
Wojtek: Ja?! Kochanie... No coś Ty! - przytulił mnie. - Nigdy Ci tego nie zrobię.
Wiktoria: Nigdy nie mów nigdy.
Wojtek: Ohh... Ja mówię... Taki wyjątek!  - zasmiał się.
--------------------------
No to macie rozdział 12! :)
Ostatnio wena mnie coś opuściła, dlatego ten rozdział wydaje mi się taki suchy i nudny. :(  A zresztą... Sami ocencie. ;)
Do jutra!
PS: Komentujcie to może wena wróci! :P

sobota, 14 czerwca 2014

Rozdział 11

Następnego dnia

Rano wstaliśmy, ubrałam się , Wojtek też i poszliśmy zjeśc wspólne śniadania. Musze przyznać, ze Ciocia Ania gotuje naprawdę pysznie!
Po zjedzeniu pysznych, góralskich przysmaków Wojtek poszedł do końca nas spakować, a ja poszłam zrobić kanapki na drogę. Było nam tak smutno i przykro, że już musimy wyjeżdżać.
Po zrobieniu kanapek, poszłam do pokoju, do Wojtka.
Wchodzę.
Wojtek: Wszystko spakowane. - uśmiecha się.
Wiktoria: To ja tylko dopakuje jedzenie. - spakowałam kanapki itp do specjalnej torby na jedzenie.

Przed samochodem

Żegnamy się z wujkiem i ciocią.
Wujek: Szkoda, że już jedziecie...
Wojtek: Niestety... Obowiązki wzywają.
Ciocia: To tylko, gdy dostaniecie wolne to zapraszamy! - uśmiecha się.
Wojtek: Po sezonie klubowym zamierzamy wyjechać za granice... Jeśli nie zostaniemy powołani do reprezentacji.
Wujek: A to przyjedziecie jak będziecie mieli czas! - zaśmiał się.
Wiktoria: Ależ oczywiście! - też się zaśmiałam, a oni razem ze mną.
Ciocia: Cieszymy się, że Wojtek znalazł sobie tak piękną, miłą i zaradna kobietę!
Wujek: Zgadzam się.
Po ich słowach Wojtek czule objął mnie swoją ręką, a ja go.
Wojtek: Ja też się ciesze. - uśmiecha się.
Po pożegnaniu się wsiedliśmy do auta i odjechaliśmy.
Wojtek: Co robisz jutro? - położył mi swoją dłoń na moje kolano.
Wiktoria: Jutro zapewne odpoczywam.
Wojtek: Aha... - odpowiedział.
Wiktoria: Jeśli chcesz to możesz dzisiaj u mnie nocowac. Pokój jest dość duży tak samo jak łóżko.  - uśmiecham się.
Wojtek: Z miłą chęcią.  - również się uśmiecha.

                    Wojtek
Te dni minęły bardzo szybko, ale przyjemnie. Oświadczyłem się mojej ukochanej i to mnie chyba najbardziej cieszy. Kocham ją i chce przeżyć z nią jak najwięcej wspaniałych chwil.

                    Wiktoria
Te dni były wspaniałe! Zapamiętam je na długo... Na pewno. Tylko dlaczego wszystkie tak piękne chwile musza tak szybko mijac?
A co do Wojtka to kocham go jak nikogo nigdy nie kochałam. Chcę z nim byc... Jak najdłużej! Jestem tego w 100% pewna... Jestem pewna czego chcę w życiu!

U mnie w domu

Tylko gdy weszliśmy do domu przywitały nas Ala i Jula.
Ala: Gołąbeczki już jesteście!
Jula: Taaa... - mówi z ironią. Wzięła kurtkę, torebkę, szybko ubrała tenisówki i wyszła wściekła z domu.
Wiktoria: Co jej?
Ala: Potem o tym z Tobą porozmawiam... A teraz idźcie odpocząć! - uśmiecha się.
Poszliśmy do mojego pokoju
Wojtek: Zapomniałem Ci wcześniej powiedzieć, że masz ładny pokój. - uśmiecha się.
Wiktoria: Aaaa, dziękuję! - zaśmiałam się.

Kolejnego dnia

Gdy Wojtek poszedł do domu usiadłam z Alą w salonie by zjeść śniadanie i porozmawiać o zachowaniu Julki, która jeszcze nie wróciła do domu.
Wiktoria: To powiesz mi czemu Julka tak się zachowała?
Ala: Bo ona...
----------------------------------

No to łapcie rozdział 11! ;) Mogę zdradzic, że już za niedługo w którymś rozdziale będzie ślub! :P
Przynajmniej tak planuje, jeśli wena mnie nie opuści. :)
A jeśli chcecie szybciej dowiedziec się, a nie w piątek dlaczego tak zachowała się Julka to musi byc góra 4/3 komentarze pod tym rozdziałem! :D
Do dzieła!
Pozdrawiam! :*

czwartek, 12 czerwca 2014

Rozdział 10

Kolejnego dnia

Dzisiaj Wojtek zaproponował, że wybierzemy się na stok na oponki.
Zgodziłam się, bo na oponkach zjeżdżałam dawno temu, gdy byłam w wieku 12-13 lat.
Po przekąszeniu góralskich przysmaków ubraliśmy się w strój narciarski i poszliśmy do auta, po czym odjechaliśmy.

Na stoku

Pierwszy zjazd zrobił na mnie ogromne wrażenie. Fajnie było poczuc " smak " dzieciństwa na nowo.
Zjeżdżaliśmy dużo razy. Raz razem, a raz osobno. Było super! Dosłownie.

W samochodzie

Wojtek: To teraz pojedziemy do... Niespodzianka! - i zawiązał mi oczy bandamką.
Wiktoria: Ohhh... Kochanie! Ty i Twoje niespodzianki. - zaśmiałam się, on także.

Na miejscu

Wojtek pomógł mi wysiąśc z samochodu. Oczywiście nie obeszło się bez walnięcia głową o framugę drzwi, gdy wysiadałam z Range Rovera Włodiego.
Gdy zaprowadził mnie w dane miejsce ściągnął mi chustkę. Nagle moim oczom ukazał się piękny mostek ozdobiony kwiatami w kształcie serc i kolorowe lampki. To wszystko wyglądało pięknie, a zarazem romantycznie!
Wiktoria: Tu jest pięknie! Kiedy Ty to wszystko przygotowałeś? - mowie z uśmiechem.
Wojtek: A tajemnica. - z bananem na twarzy, czule położył swoje dłonie na moich biodrach.
Wiktoria: Dziękuję. - robię słodkie minki.
Wojtek: Nie masz za co dziękować... To jest prezent za to, że jesteś... Tu i teraz. - zaczął mnie namiętnie całować.
Po czułych, namiętnych i cudownych pocałunkach postanowiliśmy pospacerować po pięknym, całkiem długim moście.
Byłam tak strasznie zadowolona, że mam Wojtka przy sobie... Mam mężczyznę, który mnie kocha, a ja go.

W domku

Trochę zmęczeni poszliśmy zjeść kolacje.
Po kolacji poszliśmy się pakować... Tak jutro wyjeżdżamy... Niestety. Jest tu nam tak dobrze, ale cóż obowiązki wzywają!
Poszliśmy do pokoju i padliśmy na łóżko.
Wiktoria: Szkoda, że jutro wyjeżdżamy.- mówię smutna wtulając się w Włodiego.
Wojtek: No szkoda, szkoda... Ale takie życie, nic nie trwa wiecznie. - pocałował mnie w czoło.
Wiktoria: Nawet nasz związek... - jeszcze mocniej się w niego wtuliłam.
Wojtek: Ojjj... Misiaczku! Ty od razu o najgorszym myślisz. - głaska mnie po głowie.

Po chwili ciszy

Wojtek: Myślałaś już o ślubie?
Wiktoria: Myślałam... Przez moment... A Ty? - pytam.
Wojtek: Myślę cały czas.
Wiktoria: I...? - uśmiecham się.
Wojtek: I chciałbym jak najszybciej założyć Ci obrączkę. - zaczął mnie czule całować.


Wieczorem

Siedzę na łóżku ubrana w piżamie i piszę SMSa do mamy. Nagle siada obok mnie Wojtek z jakimś pudełkiem.
Wojtek: To dla Ciebie Kochanie. - daje mi pudełeczko.
Otworzyłam, a tam piękny złoty łańcuszek z zawieszką z napisem " Kocham Cię. Twój Wojtek. ".
Wiktoria: Jaki śliczny! - biorę naszyjnik do ręki. - A z jakiej to okazji? - pytam uśmiechając się.
Wojtek: To prezent z tej samej okazji co udekorowany mostek. - przytula mnie.
Wiktoria: Dziękuję!
Wojtek: Nie masz za co dziękować.
Wiktoria: Mam... Za to, że mam obok tak wspaniałego faceta. - i nasze usta się złączyły w czułych, słodkich, długich pocałunkach.

------------------------------------------------------------------------------

Łapcie 10 rozdział! :) Mam nadzieje, że Wam się spodoba. ;)  Dodaje go dzisiaj, ponieważ jutro nie będę miała czasu go dodac.
11 w sobotę! ;)
Pozdrawiam. :*

piątek, 6 czerwca 2014

Rozdział 9

Następnego dnia

Popołudniu wybraliśmy się do najlepszej restauracji w całym Zakopanym.
Po zajęciu stolików zajrzeliśmy do MENU dań. Ja wybrałam krewetki w sosie czosnkowym, a Wojtek homara.

Po zjedzeniu

Po zjedzeniu pysznego obiadu poszliśmy do windy by zjechac na parter do wyjścia, lecz nagle winda się zacięła.
Wojtek: Hmm... No to mamy z godzinę dla siebie. - i zaczęliśmy się czule całowac.

Po jakimś czasie

Nagle Wojtek ukląkł.
Wojtek: Zostaniesz moją żoną? - wyjmuje pierścionek zaręczynowy.
Wiktoria: Tak - i założył mi pierścionek, po czym zaczęliśmy się namiętnie całowac.
Jestem strasznie zadowolona, a zarazem zaskoczona... Nie spodziewałam się, że po tak krótkim czasie znajomości Wojtek może mi się oświadczyc. Ale nie żałuję, że powiedziałam TAK.

Po wyjściu z windy

Pojechaliśmy zwiedzac miasto. Zaparkowaliśmy samochód koło domu wujka i poszliśmy na pieszo zobaczyc Kościół Matki Boskiej Częstochowskiej i Św. Klemensa, a następnie różne inne zabytki i atrakcje.

Wieczorem

Dzisiaj drugi wujek Wojtka ma urodziny i robi imprezę, na którą ja z Włodim też zostaliśmy zaproszeni wraz z wujem Adamem i ciocią Anią.
Elegancko się ubrałam, założyłam czarny komin, zrobiłam fryzurę i lekki make-up.
Wojtek też ubrał się w garnitur. Wyglądał ślicznie! Wujek również był w garniturze, a ciocia w prostej, eleganckiej sukience.

Na urodzinach w ogrodzie

Już gdy większośc była nietrzeźwa duża grupka osób zebrała się w ogrodzie, ponieważ w domu zostali Ci co dalej kontynuowali popijawe. Ja z Wojtkiem też jesteśmy na ogrodzie. My osobiście nie piliśmy żadnego alkoholu oprócz szampana.
Wujek- Władek ma ogromny, piękny ogród po którym spokojnie można spcerowac. Tak też zrobiliśmy z Wojtkiem.
Wojtek: I jak Ci się podoba? - stanęliśmy w samym środku ogrodu.
Wiktoria: Mi się bardzo podoba. Nie żałuję, że tu przyjechaliśmy. - słodko się na niego patrze.
Wojtek: Ja też. - i nasze usta złączyły się w pełnym uczuc pocałunku.

---------------------------------

No to łapcie rozdział 9. :)  Przepraszam, że taki krótki, ale za tydzień postaram się, aby w piątek i w sobotę obydwa były długie ( jeśli chcecie ). ;)

CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ

POZDRAWIAM! :*

Rozdział 8

Zrobiło się trochę chłodniej, więc poszliśmy do domu.
Po przyjściu do domu wzięliśmy wspólną kąpiel z płatkami róż i szampanem.
Było cudownie... Czułe całusy, objęcia, przytulasy. Marzenie każdej kobiety!
Po gorącej kąpieli padliśmy zmęczeni na łóżko i w mig zasnęliśmy.

Kolejnego dnia

Po ubraniu się w ciuchy dzienne, ogarnięciu się zeszliśmy na śniadanie. Przywitaliśmy się z ciocią i wujkiem, a następnie zasiedliśmy do stołu.
Po zjedzeniu pysznego śniadanka poszliśmy umyć zęby, a potem ubraliśmy się w odpowiednie ciuchy na narty. Tak! Wybieramy się dzisiaj na narty. Szczerze, to nie umiem jeździć na nartach, ale mam nadzieję, że mój książę mnie nauczy, przynajmniej tak mówił.

Na stoku narciarskim

Ledwo co wjechałam na stok, a już z kilka razy się wyrąbałam.
Po pewnym czasie jakoś wczłapałam się na oślą łączkę.
Jadę... Jadę... Jadę, jestem już prawie na dole, gdy wpadłam na Wojtka. Oby dwoje zaliczyliśmy bolesną glebę.
Wiktoria: Nic Ci się nie stało? - nasze twarze są blisko... Coraz bliżej i bliżej.
Wojtek: Nie... Nic... - gdy nagle zaczął mnie czule całować.
Całowaliśmy się przez dłuższy czas, aż do momentu gdy Wojtek zaproponował mi, że mnie trochę poduczy. Zgodziłam się z uśmiechem na twarzy.

Na oślej łączce

Wojtek: To tak Kochanie! Jak chcesz hamowac to rób tak. - pokazał mi jak- A jak zjeżdżasz to lekko ugnij kolana i oprzyj się na tu- pokazał gdzie.
Wiktoria: Spróbuje... Ale nie obiecuję, że mi się uda. - zaśmiałam się a on razem ze mną.
No to zjechałam... Próbuje hamować, ale się nie udało i wpadłam w siatkę bezpieczeństwa. Zaplątałam się tak, że nie mogłam z niej wyjść. Podjechał do mnie Wojtek i pomógł mi z niej wyjść.
Wojtek: Ohhh... Ty moja kochana łamago. - i zaczęliśmy się namiętnie całować.

W wypożyczalni sprzętu do jazdy na nartach.

Ledwo co doszłam do wypożyczalni... Jestem cała obolała. Seryjnie! Wszystko mnie boli. Zastanawia mnie tylko jedno... To jak ja zdejmę buty do nart?

W domu u wujka i cioci

Gdy wróciliśmy do domku przebraliśmy się w normalnie ciuchy i zjedliśmy pyszny obiad. Następnie poszliśmy odpocząc w mięciutkim łóżeczku.
Przytuleni położyliśmy się i zaczęliśmy oglądać Titanic'a. Ten film oglądałam już dużo razy, więc z powodu zmęczenia i znania prawie całego filmu na pamięć zasnęłam.
Nie dziwię się dlaczego usnęłam. Już pominę fakty napisane wyżej, ale przy takim mężczyźnie jakim jest Wojtek było mi tak dobrze, że trudno było nie zasnąć.

-------------------------------

No to mamy piątek i mamy rozdział 8! :-) Myślę, że ten rozdział Wam się spodoba. ;-)
Zapraszam jutro na rozdział 9! :*

DZIĘKUJE ZA MIŁE SŁOWA I PONAD 1000 WYŚWIETLEŃ! <3 :* ;)

PS: Wczoraj pracowałam nad wyglądem bloga i chyba coś się pomieszało... Jeśli Wam się układ bloga nie podoba to piszcie! ;)

CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ

sobota, 31 maja 2014

Nowy blog

http://siatkowka-laczy-a-nie-dzieli.blogspot.com/   <----- Zapraszam na mojego nowego bloga! Mam nadzieje, że również Wam się spodoba! :) :*

Rozdział 7

Wojtek: Ejj co jest? - przytula mnie, lecz ja go lekko odepchnęłam- Wytłumaczysz mi? - mówi zły.
Wiktoria: Tak... - mówię szlochając
Wojtek: To słucham...
Wiktoria: Siedzimy razem w salonie, a nagle dzwoni do Ciebie telefon... Poszedłeś odebrać do drugiego pokoju.Myślisz, że nie słyszałam co mówiłeś? - patrzę mu prosto w oczy, a po policzkach lecą mi łzy jak grochy...
Wojtek: To była moja siostra... - mówi lekko zdziwiony.
Wiktoria: Siostra...? - mówię też trochę zdziwiona. -  Przepraszam... Nie powinnam tak zareagować... - spuściłam głowę na dół.
Wojtek: No nie powinnaś. - przytula mnie czule.
                        Wiktoria
Jaka ja byłam głupia... Nie przyszło mi nawet na myśl, że to mogła być jego siostra. Jest mi teraz strasznie głupio.
Kilka dni później
                        Wiktoria
Siedzę w salonie jedząc śniadanie i oglądając Dzień Dobry TVN.
Nagle dzwoni do mnie trener oznajmiając, że przez cały tydzień treningi zostały odwołane.
Ucieszyłam się, bo będę miała dużo czasu na spotkania z przyjaciółmi, rodziną no i Wojtkiem... Jeśli znowu coś mi nie wypadnie do załatwienia.
Wczoraj tata wyszedł ze szpitala. Czuje się dobrze, przez co jestem także szczęśliwa.
                         Wojtek
Siedzę i jem śniadanie.
Z myślą, że przez cały tydzień mamy wolne wziąłem do ręki telefon i zacząłem pisać SMSa.
Do: Wiktoria
Hej Kochanie. Co porabiasz przez najbliższe dni? :*
                        Wiktoria
Nagle dostałam SMSa. Wzięłam Do ręki telefon i czytam wiadomość, którą dostałam.
DO: Włodi
Hej. Co robię przez najbliższe dni? Szczerze...? To nie wiem... Nie mam jeszcze żadnych planów.
WŁODI
To może wybierzemy się gdzieś? :)
DO: Włodi
Z miłą chęcią, ale gdzie? :)
WŁODI
Może pojedziemy w góry? Do Zakopanego. Mieszka tam mój wujek, więc na pewno problemu z pobytem nie będzie ;)
DO: Włodi
Góry? Super pomysł. :)
WŁODI
To pakuj się! :)
DO: Włodi
To już, dzisiaj chcesz tam jechać?
WŁODI
A kiedy? :)
DO: Włodi
No nie wiem. :/
WŁODI
No właśnie! :) Idź się pakować i nie marudź! :*
DO: Włodi
Ok :*
I zgodnie z " rozkazem " Wojtka poszłam się pakować.
Gdy spakowałam się napisałam do niego następującego SMSa.
DO: Włodi
Ja już spakowana! ;)
WŁODI
Ja też. To co? Zaraz po Ciebie będę! ;)
Po tym SMSie poszłam się szybko ubrać, zrobić lekki make-up i uczesać włosy. Dzisiaj postanowiłam iść w rozpuszczonych gdyż rano myłam włosy, a wczoraj byłam u fryzjera. Fryzjerka zrobiła mi Ombre, którą chciałam zrobić już od jakiegoś czasu.
Po 15 minutach
Do drzwi puka Wojtek, otwieram.
Wojtek: Cześć Kochanie! Ślicznie wyglądasz! - zaczął mnie czule całować, gdyż po chwili przestał - To ja wezmę Twoje bagaże, a Ty zamykaj drzwi. Będę czekał w samochodzie. - po namiętnym pocałunku zrobił to co mówił, ja również.
W samochodzie Wojtka
Wiktoria: To teraz wypadało by pojechać na jakieś szybkie zakupy.
Wojtek: A no fakt. To gdzie?
Wiktoria: Jedź do najbliższego supermarketu.
Wojtek: Tak jest! - zaśmiał się.
Wiktoria: Jedź Ty mój głupolu! - też się zaśmiałam i pogłaskałam go po głowie, po czym odjechaliśmy.
Po zrobieniu zakupów ( 11:30 )
Gdy zrobiliśmy zakupy pojechaliśmy " napoić " samochód i ruszyliśmy.
Droga czekała nas długa.
Na miejscu ( Godzina 18:50 )
Podróż nie była krótka. Jechaliśmy kilka dobrych godzin, aż gdy zmęczeni, a zarazem szczęśliwi dotarliśmy na miejsce.
Pojechaliśmy do wujka Wojtka. Wujek - Pan Adam i jego żona- Pani Ania przywitali nas z otwartymi ramionami. Pokazali nam pokój z łazienką w którym będziemy mieszkać przez te super zapowiadające się dni.
Gdy tylko się rozpakowaliśmy poszliśmy się przespać.
Wstaliśmy ( Godzina 21:00 )
Gdy obudziliśmy się prawie w 100% naładowani energią postanowiliśmy wybrać się na wieczorny spacer po Zakopanym.
Ubrałam kurtkę, szalik, workery, Wojtek też, a następnie założyliśmy #CZAPY Kłosa vs Wrony i wyszliśmy z domu. Wojtek dobrze zna okolice i zaproponował, żebyśmy wybrali się do pobliskiego parku.
Trzymając się za rękę spacerujemy po parku. Ustalamy co będziemy robić jutro jak i przez kolejne dni.
Po zaplanowaniu najbliższych dni stwierdziliśmy, że ten tydzień zapamiętamy na długo, po czym zaczęliśmy się czule całować, gdy nagle zaczął padać śnieg ( gdyż jest styczeń),ale nam - zakochanym on wcale nie przeszkadza.
------------------------------------
No i łapcie rozdział 7! ;)
Myślę, że Wam się spodoba. :)
A tak odbiegając od bloga to brawa dla naszych siatkarzy! :)
CZYTASZ=KOMENTUJESZ MOTYWUJESZ
Do piątku! :*

piątek, 30 maja 2014

Rozdział 6

U mojej mamy i brata

Siedzimy w salonie pijąc herbatę i pocieszając się nawzajem, pełni nadziei, że tatą będzie dobrze i jego stan się nie pogorszy.
Nagle dostałam SMSa od Włodiego.

WŁODI
Hej Kochanie. Jak się trzymasz
?

DO: Włodi

Hej Misiaczku. Lepiej niż wczoraj... :)


Włodi
To może bym wpadł...?

DO: Włodi

Tak się składa, że ja wpadnę do Ciebie. :) Zostawiłam krem.


Włodi:
To czekam
:*



Po pożegnaniu się z bratem i mamą pojechałam do Wojtka


Przed drzwiami Wojtka

Pukam, a on po chwili otwiera.

Wojtek: Hej - i zaczął mnie całować
Wiktoria: Hej - również go całuję
Wojtek: A więc krem - podaje mi go do ręki .
Wiktoria: Dzięki - uśmiechnęłam się i cofnęłam się w stronę drzwi.
Wojtek: Już idziesz?
Wiktoria: A mam zostać...?
Wojtek: A dlaczego nie? - zapytał ciepło.
Wiktoria: Jeśli chcesz to zostanę. - odwróciłam głowę w jego stronę i uśmiechnęłam się
Wojtek: To zapraszam.
Odwróciłam się w stronę Wojtka i podeszłam parę kroków bliżej... Tak,że nasze twarze są blisko siebie... Bardzo, a to bardzo blisko... Po chwili zaczęliśmy się czule i namiętnie całować.

Po 15 minutach.

Siedzimy w salonie i oglądamy jakieś romansidło. Gdy nagle dzwoni telefon Wojtka. Poszedł odebrać do drugiego pokoju i zamyka drzwi, a ja dalej siedzę w salonie.

Wojtek: Cześć kochana... Dobrze przyjadę wieczorem. Z przyjemnością. No buziaki. - słychać w salonie.
Jego słowa strasznie mnie zdziwiły... Nie wytrzymałam i bez słowa wybiegłam z mieszkania.


                                         Wojtek

Zdziwiony pobiegłem za nią... Ale jej już nie dogoniłem...


                                        Wiktoria

Pojechałam do domu. Wchodzę, a od razu podlatuje do mnie Ala... Ale ja nie mam ochoty na rozmowy i po ledwo wydukanym słowie " Cześć " poszłam do pokoju, po czym zamknęłam drzwi na klucz. Usiadłam na łóżko... Rzuciwszy torebkę w kąt schowałam twarz w dłonie... Nie mogłam powstrzymać się od płaczu. To było silniejsze ode mnie...
Po chwili mój telefon zaczął dzwonić... Wzięłam go do ręki, ale gdy zobaczyłam, że to Wojtek odłożyłam go na szafkę.

                                          Wojtek

Zdecydowałem się pojechać do niej... I z nią porozmawiać.
Pukam. Otwiera Ala.

Ala: O Wojtek...! Cześć! Coś się stało...?
Wojtek: A no stało się... - biegnę do pokoju gdzie jest Wiktoria

                                       Wiktoria

Usłyszałam, że ktoś podbiegł do drzwi. Z myślą, że to Ala otwieram cała zapłakana...


-----------------------------------------------------------

Jeśli chcecie wiedzieć co będzie dalej wpadnijcie tu jutro na 7 rozdział! :)

----------------

Mamy piątek i mamy rozdział 6. Muszę Was powiadomić, że ten rozdział napisała ze mną Ala- moja koleżanka. ;)
Myślę, że ten rozdział Wam się spodoba! ;)
Do jutra! :*

Czytasz=komentujesz=motywujesz

sobota, 24 maja 2014

Rozdział 5

Po wejściu do domu Wojtka

Po wejściu do jego domu odłożyłam torbę z moimi rzeczami w wyznaczonym przez Włodiego miejscu. Po odłożeniu torby poszłam do salonu, gdzie czeka na mnie Wojtek. Usiadłam obok niego.

Wojtek: Może obejrzymy jakiś film? - uśmiecha się.
Wiktoria: Dobry pomysł. - też się uśmiecham.
Wojtek: Ja proponuję... Igrzyska Śmierci... Co Ty na to?
Wiktoria: Właśnie zamierzałam się zabrac za oglądanie tego filmu i czytanie książki, ale jakoś nie miałam nigdy czasu. - zaśmiałam się i poszedł włożyc płytę to DvD, a po jej włożeniu usiadł obok mnie.
Momentalnie gdy zaczął się film położyliśmy się i przytuliliśmy do siebie.

Po filmie


Po filmie ja poszłam się umyc, a Wojtek ścielic łóżko i zrobic kolacje.

Po wyjściu spod prysznica w piżamce poszłam odłożyc kosmetyczkę do sypialni, a następnie skierowałam się w stronę kuchni.

Wchodzę do kuchni


Wiktoria: Mmmm... Co to za zapachy? - zaśmiałam się chicho.

Wojtek: A niespodzianka. - śmieje sie.
Wiktoria: A kiedy ta niespodzianka będzie gotowa? - też się śmieje 
Wojtek: Za około 10 minut.

Po 10 minutach

Weszłam do kuchni. 

Wojtek: Oto ta niespodzianka! - uśmiecha się siedząc już przy stole.
Wiktoria: Ooo... Moje ulubione danie... Krewetki - uśmiechając się siadam przy stole na przeciwko Wojtka. - Skąd wiedziałeś, że uwielbiam krewetki?
Wojtek: Aaaa... Tajemnica. - śmieje się.

Po zjedzeniu kolacji 


Po pysznej kolacji poszłam do sypialni. Usiadłam na łóżko i biorę do ręki telefon... Patrzę a tam dwadzieścia nieodebranych połączeń od: MAMA. Przestraszyłam się, bo mogło się coś stac... Mama nie dzwoni do mnie tak sobie z dwadzieścia razy jak chce pogadac Co tam u mnie? I różne inne... 

Od razu zaczęłam do niej dzwonic. Nagle odbiera cała spanikowana.
Mama: Wiktoria! Tata w ciężkim stanie! Przyjeżdżaj szybko! - mówi płacząc. 
Wiktoria: Mamo, spokojnie! Gdzie mam przyjechac? - mówię spokojnie, bo wiem, że w nerwach się nic nie zdziała, chociaż w głębi duszy jestem spanikowana jak nigdy.
Mama: Ten szpital na ulicy Powstańców. 
Wiktoria: Dobrze. Zaraz będę . - i rozłączyłam się i zaczęłam się szybko ubierac. Ubrana pobiegłam do przedpokoju ubrac buty i założyc na ramię moją ulubioną torebkę z Nike, a nagle podchodzi do mnie Wojtek, który już się umył.
Wojtek: Gdzie Ty idziesz? - mówi zdziwiony, a zarazem smutny.
Wiktoria: Jadę do szpitala. - mówię łapiąc za klamkę.
Wojtek: Ale jak to? Co się stało?
Wiktoria: Z tego co się dowiedziałam to z tatą źle... Tyle tylko wiem.
Wojtek: To poczekaj... Ja się szybko ubiorę i pojadę z Tobą. - ponieważ miał na sobie same bokserki.
Wiktoria: Dobrze... Ja będę czekała na dole w samochodzie.

W szpitalu 


Po wyjściu z samochodu szybko poszliśmy do szpitala.

Wojtek: Gdzie leży Twój tata?
Wiktoria: Właśnie nie wiem. - błąkamy się po szpitalu , gdy nagle napotkaliśmy mojego brata.
Krzysiek: O cześc! Pewnie szukacie sali gdzie leży tata? - pyta smutnie
Wiktoria: Tak...
Krzysiek: To chodźcie za mną. - żwawym krokiem poszliśmy za moim bratem.

Przed OIOM'em

Stoi tam cała rodzina i nie tylko. Ciotki, wujkowie, kuzynki, siostra taty, dziadkowie, przyjaciele rodziny, moi rodzice oraz brat no i ja z Wojtkiem.

Nagle wychodzi lekarz...
Lekarz: Mamy przykrą wiadomośc....
Mama: Jaką?! - mówi płacząc.
Lekarz: Z Panem Robertem jest coraz lepiej... - i wszyscy odetchnęli z ulgą.

Kolejnego dnia


Wczoraj Wojtek zawiózł mnie do niego bym się przespała, lecz kolejnego dnia z rana zabrałama swoje ciuchy i pojechałam do mamy. Dzwoniłam dzisiaj do trenera, że dzisiaj nie przyjadę na trening.


U mojej mamy i brata

...............



------------------------------------------------------

No to mamy sobotę i mamy rozdział 5. :)
Miłego czytania i do piątku. ( lub któregoś dnia roboczego i szkolnego :P )

CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ


Chcesz byc informowany? Klikasz w zakładkę informowani, wklejasz link do swojego bloga i... Jesteś informowany! ;)


Pozdrawiam :*

piątek, 23 maja 2014

Rozdział 4

Wybiegłam z klatki... Wpadłam na Karola... Nasze usta są coraz bliżej... I bliżej... Nagle Karol zaczął mnie namiętnie całować.Ale ja od razu cofnęłam się...
Wiktoria: Karol... Nie...
Karol: Ale czemu? - podszedł bliżej, ale ja się cofnęłam...
Wiktoria: Ja jestem z Wojtkiem... A Ty z Olą...- przerwał mi
Karol: No i co? Ja Ciebie kocham...
Wiktoria: Karol zrozum... - znowu mi przerwał
Karol: Ja wszystko rozumiem... Ty skończysz z Wojtkiem, a ja z Olką i możemy być razem... Nic nie stoi nam na drodze...
Wiktoria: Stoi to, że ja Ciebie nie kocham. - i żwawym krokiem poszłam do auta, a Karol za mną łapiąc mnie za rękę.
Karol: Ale...- przerywam mu i wyrywam moją dłoń, którą trzyma.
Wiktoria: Już wystarczająco mam problemów na głowie. Jeśli mnie kochasz to proszę Cię daj mi święty spokój. - wsiadłam do auta i z piskiem opon odjechałam.
Pojechałam do szpitala... Chciałam zobaczyć się z Wojtkiem... Z osobą, którą naprawdę kocham. Fakt... Znamy się niedługo, ale kochamy się jakbyśmy znali się kilkanaście lat.
Wchodzę do szpitala. Od razu podchodzę pod pokój, gdzie leży Włodi.
Nagle podchodzi do mnie lekarz.
Lekarz: O to znowu Pani...
Wiktoria: Tak to znowu ja... Jakiś problem? - mówię złośliwie tak jak i on.
Lekarz: Nie,nie... Pani partner... Niestety... - ostatnie słowo burknął pod nosem- Jest już po badaniach... Jutro wychodzi ze szpitala...
Wiktoria: Niestety?
Lekarz: Nie nic...
Co to za lekarz?! - pomyślałam i weszłam do pokoju zamykając za sobą drzwi. Podeszłam do łóżka, gdzie leży Wojtek.
Wojtek: Cześć Kochanie... - patrzy się na mnie słodko.
Wiktoria: Cześć. - uśmiechnęłam się, po czym czule go pocałowałam i usiadłam na krześle obok.
Wojtek: Dzwonił do mnie Karol... Mówił,że byłaś u Andrzeja...
Wiktoria: Byłam i trochę żałuję...
Wojtek: Czemu...?
Wiktoria Wyznał mi miłość... Karol z resztą też...
Wojtek: W jaki sposób?
Wiktoria: Karol zaczął mnie całować - zaczęłam płakać- A Andrzej...- przerwał mi
Wojtek: Nie chce już wiedzieć co zrobił Andrzej... A co do Karola to Ty...- przerwałam mu.
Wiktoria: Co do Karola to ja nie kontynuowałam pocałunku... Od razu się odsunęłam... - dalej płacze
Wojtek: A powiedz mi tylko... Czy Andrzej zrobił to samo... Czy gorzej?
Wiktoria: Nie... Andrzej złapał mnie tylko za biodra... Nic więcej...
Wojtek: To dobrze... - położył mi swoją dłoń na kolano, a ja dalej płacze - Kochanie... Proszę Cię... Nie płacz...
Wiktoria: Jak tu nie płakać?
Wojtek: Rozumiem, że Ci ciężko, ale damy radę... Nie pozwolę na to żebyś przez nich cierpiała. - po jego słowach przestałam płakać... Nagle nastąpiła chwila ciszy...
Po chwili ciszy
Wojtek: Kocham Cię... - złapał mnie za rękę.
Wiktoria: Ja Ciebie też...
Następnego dnia- 17:05
Dzisiaj Wojtek wychodzi ze szpitala... Z jego ręką już dobrze z resztą tak samo jak z nogą.
Czekam na niego cierpliwie przed szpitalem.
Wychodzi Wojtek, podchodzi do mnie
Wojtek: Cześć Misiaczku. - zaczął mnie czule całować- Ślicznie wyglądasz.
(A ubrana jestem w to)
Wiktoria: Dziękuje... Ty też... - jakoś nie umiem się uśmiechnąć... Cały czas mam na głowie sprawę z Andrzejem i z Karolem.
Wojtek: Coś się stało? - założył torbę z ciuchami na ramie, a następnie mnie czule objął, to ja go również i ruszamy w stronę moje auta. Na parkingu przed szpitalem nie było miejsca, więc samochód postawiłam kawałek dalej.
Wiktoria: Nie nic...
Wojtek: No przecież widzę...
Wiktoria: Po prostu nie mogę przestać myśleć o wczorajszej sytuacji z Karolem i Andrzejem... Dlaczego muszą rozwalac nasz związek?
Wojtek: Nie wiem... Ale jeśli nie będą dawać nam spokoju to, gdzieś wyjedziemy...
Trochę zdziwiła mnie propozycja Wojtka z wyjazdem... Ale żeby nasz związek przetrwał... Zrobię wszystko... Nawet zgodzę się na wyjazd...

Gdy wsiedliśmy do auta. Za kierownicą siedzi Wojtek.

Wojtek: Może pojedziemy do mnie? Jutro nie mamy treningu... To możesz u mnie nocowac... Jeśli tylko chcesz. - uśmiecha się.
Wiktoria: Ok, ale musiałbyś zawieźć mnie do mnie, bym wzięła coś na przebranie. - też się uśmiecha.
Wojtek: Jasne.
Na parkingu koło mojego bloku
Wiktoria: Poczekasz?
Wojtek: Tak,tak.
Poszłam do swojego mieszkania i wzięłam piżamkę, ciuchy na jutro ,gąbkę, szczoteczkę i kosmetyczkę. Po zabraniu tych rzeczy zamknęłam drzwi do mojego domu i poszłam do auta, gdzie czeka na mnie Wojtek.

Wsiadłam

Wojtek: Gotowa? - uśmiecha się.
Wiktoria: Tak - też się uśmiecha, po czym odjechaliśmy z parkingu.

-----------------------------
No i piątek! :)
Rozdział taki sobie... Ale postaram się, aby jutro był lepszy! ;)
Zdecydowałam,że w każdy piątek i sobotę będę dodawała nowe rozdziały... A może z nudów dodam w któryś z dni roboczych ( no i szkolnych :D ). Także bądźcie na bieżąco. A tych co chcą być informowani klikają w zakładkę " Informowani " i wklejają link do swojego bloga. ;)
Do jutra! :*
CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ

poniedziałek, 19 maja 2014

Rozdział 2

Muszę Was powiadomic, że rozdział 2 został przypadkowo usunięty przeze mnie. Łapcie go napisanego od nowa. starałam się napisac to samo co w wcześniejszym, ale na pewno mi się nie udało. Przepraszam.



Wchodzę do domu, a nagle podbiega do mnie Ala.
Ala: Tak słodko! Słodziutko! - uśmiecha się...
Wiktoria: To się ciesze, że Ci się podoba! - śmieje się. Po pogłaskaniu jej po głowie poszłam do kuchni, a Ala za mną.
Wiktoria: Jest coś do jedzenia?
Ala: Niestety nic nie ma... Nie zdążyłyśmy z Julką kupic coś do jedzenia... Ty widzę też. - śmieje się.
Wiktoria: No nie- też się śmieje
Ala: Ale za to możemy zamówic pizze. Co Ty na to?
Wiktoria: Ja jestem za, a nawet przeciw. - śmieje się
Ala: To chodźmy do pokoju wybrac jakąś.

W pokoju, wchodzimy

Julka: O cześc - uśmiecha się
Wiktoria: Cześc.
Usiadłyśmy na sofę z laptopem i wybieramy pizze.
Wiktoria: Ja chcę Havai... Dużą...
Ala: Ja też... A Ty Julka?
Julka: To ja też.
Ala: To ja idę zamawiac. - poszła do swojego pokoju zamawiac pizze. Ja w tym czasie poszłam do pokoju po moją piżamkę, a następnie poszłam pod prysznic. 
Po umyciu się związałam włosy w koka i poszłam do pokoju pościelic łóżko. Po jego pościeleniu położyłam się na nie i patrzę w sufit " analizując " cały dzisiejszy dzień. Nagle dostałam SMSa od Wojtka.

Włodi

Może jutro wpadnę po Ciebie i razem pójdziemy na trening? Bym był tak o 9:30 pod Twoją klatką. :*

DO: Włodi

Ok :*


Byłam tak zmęczona, że zasnęłam i całkiem zapomniałam o pizzy. Dziewczyny nie chciały mnie budzic, więc zostawiły pizze w kuchni... Zjem jutro.

Kolejnego dnia

Dziewczyn już nie było, poszły na uczelnie. 
Gdy wstałam podeszłam do szafy i wzięłam ubrania. Jest dzisiaj całkiem ciepło, więc wybrałam to. Do tego założę granatową bluzę rozpinaną i czarną małą torebkę z Nike.
Włosy uczesałam w kucyka i zrobiłam lekki make-up.
Następnie poszłam do przedpokoju ubrac buty, a potem wyszłam.


9:30 przed klatką

Wojtka nie ma... Może się spóźni, więc czekam dalej.

9:40

Dalej go nie... Ale już nie będę czekac, bo mam tylko 20 minut na dojście do Hali.


9:59 wchodzę do szatni

Nikogo nie ma, więc postanowiłam pójśc na Hale.
Wchodzę na hale, a tam wszystkie Skrzaty i cały sztab szkoleniowy... Ale Wojtka nie ma... Podchodzę do nich.
Wiktoria: Co się stało...?
Karol: Wojtek jest w szpitalu...
Wiktoria: Ale jak to?
Karol: Pobił go Andrzej... - Andrzeja też nie ma na treningu
Wiktoria: Andrzej?! Jak to?
Karol: Tego to nie wiem... Jak chcesz to zawiozę Cię do szpitala.
Wiktoria: Ok...

W szpitalu

Stoimy przed drzwiami szpitalnego pokoju Wojtka... Podchodzi do nas lekarz.
Lekarz: Pani Wiktoria Durm?
Wiktoria: Tak to ja...
Lekarz: Pan Wojtek o Panią prosi... Tutaj jest jego pokój. - pokazuje palcem na pokój, gdzie leży Włodi, a następnie poszedł.
Karol: To idź do niego, a ja tu poczekam.
Wiktoria: Ok - wchodzę do pokoju Wojtka. Podchodzę do niego... Następnie usiadłam na krzesło obok jego łóżka.
Wojtek: Cześc Kochanie... - złapał mnie za rękę.
Wiktoria: Cześc... - momentalnie po tych słowach zaczęłam ryczec jak małe dziecko.
Wojtek: Kochanie... Proszę Cię... Przestań płakac...
Wiktoria: Nie dam rady... Kto Cię tak urządził? - dalej płaczę.

-------------------------------------------------------
No to macie Ci którzy nie przeczytali drugiego... Nie zdążyli bo usunęłam... Starałam napisac wszystko podobnie, ale nie dałam rady... :(
Do piątku! :*

sobota, 17 maja 2014

Rozdział 3

Wojtek: Gdy wychodziłem z domu nagle podszedł do mnie Andrzej. Zaczął mówic, że Ty jesteś jego... Mam z Tobą skonczyc... I różne inne rzeczy, które nie przejdą mi przez gardło... 
Wiktoria: A Ty co zrobiłeś?
Wojtek: Powiedziałem, żeby się za bardzo nie wczuwał... A on zaczął mnie bic... Andrzej jest silniejszy ode mnie i tak mnie pobił, że wylądowałem tu...
Wiktoria: Ale na pewno nie jest mądrzejszy... 
Wojtek: No nie wiem... - nagle do pokoju wchodzi lekarz...
Lekarz: Musi Pani już iśc... Zabieramy Pana Wojtka na badania... Niech Pani idzie już do domu... W razie niepokojącej sytuacji zadzwonimy. 
Wiktoria: Dobrze... - i wyszłam z pokoju, a lekarze od razu zabrali go na badania... Nawet nie miałam chwili by się z nim pożegnac... Przed salą czeka na mnie Karol...
Karol: Zawieśc Cię do domu?
Wiktoria: Zawieź mnie do Andrzeja...
Karol: Do Andrzeja?! Po tym co zrobił Wojtkowi Ty chcesz do niego jechac?!
Wiktoria: Myślisz, że chcę? Nie mam najmniejszej ochoty tam jechac, ale muszę wyjaśnic tą całą sprawę.
Karol: No chyba że...
Wiktoria: To zawieziesz mnie? Przynajmniej podwieź mnie pod Halę... - a pod Halą nadal stoi mój samochód...
Karol: Podwiozę Cię pod Halę. Wsiądziesz w swoje auto i razem pojedziemy do Andrzeja... 
Wiktoria: No dobrze...

Pod Halą

Wsiadłam w swój samochód. Karol odjechał pierwszy a ja za nim, ponieważ nie znam dokładnego adresu zamieszkania Andrzeja.

Pod klatką Andrzeja

Po zaparkowaniu samochodów wraz z Karolem stoję spanikowana przed klatką Wrony.... 
Karol: Przecież tak chciałaś do niego jechac...
Wiktoria: Przestań mi mówic co ja chciałam...
Karol: No dobrze! Spokojnie!
Wiktoria: Ty byś był spokojny w takiej sytuacji?
Karol: No nie...
Wiktoria: No właśnie! Zamiast mi pomogac to utrudniasz...
Karol: No przepraszam...
Po przeprosinach Karola zebrałam się na odwagę... 
Kocham Wojtka... I zrobię dla niego wszystko - ta myśl bardziej mnie zmotywowała do działania i bez słowa weszłam na klatkę, a Karol za mną.
Karol: To tu... - pokazuje palcem na drzwi Andrzeja... - To ja będę na dole...
Wiktoria: Ok... 
Karol zszedł na dół, a ja zapukałam do Andrzeja, który po chwili otwiera zadowolony.
Andrzej: O cześc! Wejdź... - weszłam... A on zamknął drzwi.
Wiktoria: Czy Tobie już naprawdę odbija?! - mówię zdenerwowana.
Andrzej: O co Ci chodzi? - mówi milutkim głosem łapiąc mnie czule za biodra.
Wiktoria: Puśc! - odsunęłam się krok do tyłu- Czy ty przypadkiem na za dużo sobie nie pozwalasz?!
Andrzej: O co Ci chodzi...?
Wiktoria: O to jak się zachowujesz! Człowieku! My się niedawno co poznaliśmy, a Ty mówisz, że jestem Twoja?
Andrzej: Nie oto chodzi...
Wiktoria: A o co?
Andrzej: Ja po prostu się w Tobie zakochałem po uszy...
Wiktoria: To się odkochaj... Nie zamierzam zrywac z Wojtkiem... A tym bardziej nie w takim stanie i momencie.
Andrzej: Ale... - przerwałam mu
Wiktoria: Przestań się głupio tłumaczyc... Zapomnij o mnie... - z płaczem wyszłam z jego domu. Czemu z płaczę? Z dwóch powodów. Jeden to, to, że przeze mnie Wojtek teraz cierpi... Tak przeze mnie bo to we mnie Andrzej się zakochał...  Drugi powód to, to, że ja i Andrzej mogliśmy byc dobrymi przyjaciółmi... Ale los zrobił swoje...

------------------------------------------------------------------------

Dzisiaj nie piątek, ale koleżanka nie dawała mi spokoju. Tylko: Kiedy będzie kolejny? W piątek? Tak długo? Ja chcę teraz!
No to macie teraz. Rozdział 4 na 100% w piątek. :)
Pozdrawiam! :*
Czytasz=komentujesz=motywujesz

środa, 14 maja 2014

Rozdział 1

 Jak zapewne już wiecie gram w Chemiku. Gra mi się tam naprawdę super. Dziewczyny są bardzo miłe, zresztą tak samo jak trener, lecz pewnego dnia zdarzyła się sytuacja nie przyjemna dla mnie... Trener oświadczył mi, że rozmawiał z prezesem i chcą rozwiązac ze mną umowę...Kolejnego dnia byłam skazana na zabranie swoich rzeczy i pożegnanie się z dziewczynami... Gdy wychodziłam z hali, gdzie miały na mnie czekac siatkarki z Polic ujrzałam je i... Grono naszych kibiców. Podziękowali mi za to co zrobiłam dla klubu i miło mnie pożegnali, a ja się popłakała... " Nic nie trwa wiecznie..." - pomyślałam i po podziękowaniu im z mojej strony za to wspaniałe pożegnanie poszłam do auta.

Tydzień później

Musiałam wybrac nowy klub... Dostałam oferty od:
- Impelu Wrocław
- Atomu Trefla Sopot
I...
- PGE Skry Bełchatów
Trochę mnie zdziwiła oferta od Skry, ale słyszałam, że wprowadzili nowe zasady... W klubie dla mężczyzn może byc jedna kobieta... " Yeah! " - pomyślałam i od razu zadzwoniłam do mojego menadżera i powiedziałam, że wybieram Skrę... Był bardzo zadowolony, że akurat wybrałam ten klub, bo to naprawdę klub w którym gra się na wysokim poziomie.


Pierwszy trening w Bełchatowie  

 Stylizacja That's what I like ;)
Tak ubrana. :)

Po zaparkowaniu samochodu weszłam na hale.
Wiktoria: Hmm... Nikogo nie ma... Może są jeszcze w szatni...- pomyślałam i udałam się w stronę szatni.
Idę i widzę idącego w moją stronę Włodarczyka.
Wiktoria: Jaki on przystojny...- myślę- Nie no Wika! Nie przyszłaś tutaj podrywac chłopaków! - po chwili się ocknęłam.
Przez te moje namysły wpadłam na Wojtka.
Wojtek: Uważaj jak cho... dzisz... - patrzy na mnie jak zamurowany
Wiktoria: Ymm... Przepraszam... - zakłopotana poszłam do szatni

Wchodzę do szatni

Karol: O i jest nasza Wiktoria! - podbiega do mnie z otwartymi namiotami i mocno przytula. Po chwili zrobił krok do tyłu. - Teraz zapoznam Cię z chłopakami. - i tej jego słodki uśmiech.
Wiktoria: Ok- również się uśmiechnęłam.
Po zapoznaniu się już z resztą Skrzatów nadszedł czas na przywitanie się z Wojtkiem. Podeszłam do niego wraz z Karolem.
Karol: Oto nasz nowy nabytek! Wiktoria Włodi, Włodi Wiktoria...
Po słowach Karola Wojtek wyciągnął do mnie swoją dłoń... To ja do niego swoją. Po podaniu sobie rąk Wojtek zaproponował, że teraz on sprawdzi się w roli " przewodnika " .


Wchodzę wraz z Wojtkiem na halę

Wojtek: Oto nasza wspaniała hala od środka! Mam nadzieję, że dobrze będzie Ci się na niej grało i trenowało tak jak mi i reszcie. - i ten jego anielski uśmiech.
Wiktoria: Też mam taką nadzieję.- również się uśmiecham.
Wojtek: A może po treningu wyskoczymy na jakąś kawę?
Wiktoria: Czemu nie!
Wojtek: To super...! - poszedł do szatni po resztę chłopaków.

Po treningu

Wychodzę z hali. Czeka na mnie tam Wojtek, więc podchodzę do niego.
Wojtek: Ooo jesteś.
Wiktoria: No jestem, jestem...
Wojtek: To jaką kawiarnie proponujesz?
Wiktoria: Znam taką jedną... Jest ona całkiem blisko, więc możemy się nawet przejśc.
Wojtek: Okej. - uśmiecha się... Ja również.

W kawiarni

Po zajęciu miejsc spojrzeliśmy w MENU.
Wojtek: Co zamawiasz?
Wiktoria: Ja zamawiam... Hmmm... Latte macchiato. A Ty? 
Wojtek: Espresso
Po dostaniu swoich zamówień długo rozmawialiśmy. Również wymieniliśmy się numerami.
Jest już późno, więc trzeba by było się zbierac. To się zebraliśmy i kierujemy się w stronę wyjścia.

Po wyjściu z kawiarni

Wojtek: Może Cię odprowadzę? - uśmiecha się
Wiktoria: A samochód... Twój tak jak i mój został przed halą... 
Wojtek: A no tak... Zapomniałem... - mówi rozczarowany i smutny
Wiktoria: Ale jeśli tak bardzo chcesz mnie odprowadzic to ok... Auta poczekają...! - zaśmiałam się...
Wojtek: To poczekają.
I ruszyliśmy w stronę mojego mieszkania.

Pod moją klatką

Wiktoria: Tutaj mieszkam.
Wojtek: Całkiem ładnie... - śmieje się.
Wiktoria: Czy ja wiem... - też się śmieje.
Wojtek: Już późno... Ja zmykam. Cześc. - po czym czule mnie pocałował w usta i zadowolony poszedł.
Ja trochę nie dowierzając w to co się wydarzyło poszłam także zadowolona do swojego mieszkanka.



-----------------------------------------------
 Jest i pierwszy! :) 
Już za niedługo drugi. Myślę, że nowe rozdziały będą w każdą sobotę lub piątek. ;)
Czytasz=komentujesz=motywujesz
Pozdrawiam! :*